Wiele nie powiem, ale powoli zbliżamy się do końca...
Najedzona czekałam wśród tych wszystkich pudeł w salonie na Allegrę. Miała mi dużo do wyjaśnienia. Całą prawdę o mojej rodzinie. Na razie wiem tylko tyle, że żyje jeszcze siostra mojej mamy - Anne, którą poznałam w Nowym Yorku. Mama zmarła na raka, a tata ożenił się drugi raz. A dziadkowie? Nie mam pojęcia.
***
- Historia, którą ci opowiem nie dotyczy tylko twojej rodziny. Dotyczy nas wszystkich, każdego czarownika i czarownicy.
Okryłam się szczelniej cienkim kocem. Zrobiło się dziwnie...
- Tak więc, nikt nie wie, dlaczego jedni ludzie nie mają mocy, a inni, czyli czarownicy ją posiadają. Wiadomo jednak, że moc to maleńka zmiana w DNA. U każdego jest inna i to od niej zależy, czy potrafimy więcej czy mniej. Żeby urodził się czarownik, jeden rodzic musi mieć ten gen. Zrozumiałaś?
- Tak - odparłam wesoło, bo mój mózg jeszcze nadążał.
- Istnieją jeszcze wampiry, o których już dobrze wiesz... - Zgromiła mnie wzrokiem. - Zmiennokształtni, wilkołaki i elfy. Oraz oczywiście ludzie. Każda rasa ma swoich przywódców. Ludzie podzielili się przed wiekami na państwa i nie mają jednego władcy. Czarownice mają króla, jednego, zawsze z tej samej rodziny.
- Maynard?
- No! - wykrzyknęła zadowolona, że jednak coś w mojej głowie jest. - A król nazywa się?
- Ehmm...
- CHRISTIAN CARLOS MAYNARD! - Załamała ręce.
***
- No dobrze. Możemy rozmawiać dalej.
Po kilku minutach opowieści Allegry o jakże ważnych wiadomościach o moich własnych przodkach i władcach, musiała na chwilę przerwać. Widocznie wyniesienie śmieci, bo (uwaga!) jutro mają po nie przyjechać jest jeszcze ważniejsze. A ja nie narzekam.
- Na czym skończyłyśmy?
- Na... rodzinie królewskiej?
- Tak. Więc oprócz Maynardów są jeszcze cztery rodziny - Bennett, czyli twoja, Fontaine, Devin i Saylor - mówiąc to, wciągnęła na swoje kolana jedną z książek. - Tutaj wszystko jest opisane. Proszę - pokazała mi spis treści. Od trzynastego stulecia do dziś.
Chwyciłam szybko księgę i zaczęłam kartkować jej strony. Kiedy dotarłam do tej z napisem "Bennett", zrobiło mi się przez moment słabo. To takie dziwne czytać o swoich przodkach! Zaraz jednak mi przeszło i pochłonęłam się w lekturze o założycielach mojego rodu.
***
- Allegro? - krzyknęłam do znajdującej się w kuchni kobiety. - Możesz tu przyjść?
- O co chodzi? - opiekunka weszła do salonu, mieszając gorący napój w kubku.
- Nie rozumiem jednego. Dlaczego te rodziny są takie ważne? Przecież tutaj pisze, że jej członkowie nie mieli wcale większych mocy od innych czarowników, nie pochodzących z żadnej z rodzin.
- A po co ludziom arystokracja? - zapytała. - Po co szlachta?
- Ale wszyscy ludzie są rów...
- No tak, ale zawsze jest to przekonanie, że jest się kimś więcej, tylko dlatego, że ma się tego i tego rodzica. A poza tym każda z rodzin zawsze pomagała królowi w rządach.
Nagle usłyszałyśmy zamykające się drzwi.
- To pewnie Jonathan wrócił. Masz jeszcze jakieś pytania, bo muszę zabrać się za obiad.
YOU ARE READING
Czarownica
FantasyOkładkę wykonała happyketchup :D Szesnastoletnia Cecily mieszka w Miami. Nie można powiedzieć, że jest grzeczną dziewczynką. Ma grupkę ekscentrycznych znajomych, z którymi wiele przeżyła. Prowadzi w miarę normalne, ludzkie życie, pomijając wrzeszczą...