Allegra i reszta kompanii przestała się odzywać. Wcale mi to nie przeszkadza, bo odwdzieczam się dokładnie tym samym. Gadam tylko z Jonathanem. To całkiem miły facet. Kolega.
Tylko kolega.
***
-Mogę wejść? - usłyszałam pukanie i cichy głos zza drzwi.
- Jeżeli musisz - westchnęłam.
Pani Cory weszła do mojego pokoju i rozejrzała się. Nic tu się nie zmieniło od mojego przyjazdu, oprócz wszech ogarniającego bałaganu.
- Przydałoby się zmienić tu wystrój na bardziej "twój" - zaczęła.
Czy ona chce się kłócić?
Nie odpowiadam na zaczepki.
- Jeżeli chcesz, to kupimy ci coś. Dywan, firanki. Może farbę?
- Potrzebuję ubrań i kosmetyków.
- Więc jedźmy.
***
Faktycznie przydałoby się kupić parę łaszków. Większość ciuchów została w Miami, a z kosmetyków mam tylko kilka egzemplarzy. Biżuterii nie mam w ogóle, nad czym strasznie
ubolewam.***
Po trzynastu koszulkach, pięciu parach spodni, dwóch sukienkach, siedmiu spódnicach i trzech swetrach przyszła kolej na buty.
Dotąd Allegra pozwalała mi kupować wszystko, co chciałam. Nawet na te najodważniejsze rzeczy nie mrugnęła okiem. Nie chciała się zgodzić tylko na lity.
Nie mam pojęcia, o co jej chodzi.
I tak je wzięłam.
***
Przez ten cały czas zadawała mi pytania na temat rodziców i dzieciństwa. Odpowiadałam zdawkowo. Nie będę się rozczulała nad sobą przy niej.
Nie ja.
***
Na koniec pojechałyśmy do meblowego, żeby jakoś "upiększyć" mój pokój. W pewnym momencie zapytała:
- Nigdy nie próbowałaś rzucić zaklęcia?
- Nie. Nie wiem nawet jak.
- Mogę cię nauczyć. Jeżeli chcesz, oczywiście - uśmiechnęła się.
- To normalne, że chcę. A kto by nie chciał - prychnęłam.
- Czemu jesteś taka opryskliwa?
- Nie jestem.
- Jesteś - pokiwała głową. - Izolujesz się od wszystkich. Mam rację?
Nie odpowiedziałam. W głębi duszy wiem, że to prawda. Od przyjazdu tutaj nie powiedziałam jeszcze nikomu, co naprawdę czuję. Może pora to zmienić?
- Ja po prostu... - zająknęłam się. Co mam jej powiedzieć? - Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. W jednym momencie byłam w domu, a w drugim tutaj. To dzieje się za szybko.
- Rozumiem. Więc pozwól sobie pomóc.
- Nie potrzebuję żadnej pomocy.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła.
To jasne, że potrzebuję pomocy.
***
Następnego dnia był czwartek. Miałam zamiar pomalować i przemeblować swój pokój. O dziwo wszyscy przyszli mi pomóc z farbą.
Na pewno nie podziękuję.
Lilly cały czas mi docina. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy, że rozpoczęła wojnę. Wojnę którą wygram.
Nie przyszedł tylko Daniel. Szczerze mu się nie dziwię - też bym nie przyszła do niego. Przez cały czas traktujemy się jak powietrze. Udajemy, że się nie widzimy. Tak jest lepiej, niż niekończąca się kłótnia.
***
Gdy ściany były pomalowane na wybrany przeze mnie kolor - bordowy, nadszedł czas na meblowanie. Allegra kupiła mi nowe łóżko, dwa fotele, szafę, komodę, biurko i regał. Nie wiem skąd ona miała na to kasę. Nie obchodzi mnie to.
Chciała, to kupiła.
Ja nie zmuszałam.
Do tego dostałam parę drobiazgów - dywan, firanki, jakieś obrazki i lampki. Na ścianach zawiesiłam również plakaty ukochanych zespołów i juz zaczynałam czuć się tutaj jak u siebie.
Przeniosłam do tego pokoju jakąś cząstkę mojego prawdziwego domu, którego niestety zostawiłam za sobą w Miami.
***
To dziwne, ale powoli zaczynam się przyzwyczajać do życia tutaj. Nabieram nowych nawyków - wstaję o 8, śniadanie mam o 8.30 i takie tam. Ale najgorsze jest to, że od poniedziałku zaczynam szkołę...
***
Wszystko było już prawie gotowe, wystarczyło rozwinąć jeszcze dywan i zawiesić firanki.
Cheyenne, jedna z dziewczyn, która tu mieszka pomogła mi poukładać ubrania do szafy, kiedy wszyscy inni już sobie poszli. To... miła dziewczyna.
Tylko tyle mogę o niej powiedzieć.
Jest czarownicą, ale jej rodzice są nie magiczni. Tak też się czasem zdaża. Oni nie mają pojęcia, kim jest ich córka. Żeby się nie wydać, mieszka tutaj.
Nagle do pokoju wszedł Daniel. Stanął w progu i oparł się o framugę drzwi. Z założonymi rękami na piersi, powiedział, z rozbawieniem oglądając pomieszczenie:
- Mogę zawiesić firanki, czy znowu zrobisz mi krzywdę?
YOU ARE READING
Czarownica
FantasyOkładkę wykonała happyketchup :D Szesnastoletnia Cecily mieszka w Miami. Nie można powiedzieć, że jest grzeczną dziewczynką. Ma grupkę ekscentrycznych znajomych, z którymi wiele przeżyła. Prowadzi w miarę normalne, ludzkie życie, pomijając wrzeszczą...