23. Walc

366 47 3
                                    

Plecy prosto.

Uśmiech.

Małe kroki.

Głowa do góry.

Wreszcie mamy dwunastego grudnia.

Serce mi skacze jak szalone.

Początek miesiąca minął mi bardzo szybko na ćwiczeniu magii i zasad odpowiedniego zachowania na Nocy.

Noc rozpoczyna się, a ja chyba nadal nie jestem gotowa.

***

- To co, jedziemy?

Siedzieliśmy już w dużym samochodzie Allegry, kiedy zadała nam to głupie pytanie.

Musimy tam iść - nie mamy wyboru.

Droga zajęła nam jakieś trzydzieści minut.

Pół godziny w niezręcznej ciszy.

Miałam na sobie piękną sukienkę mamy i błyszczące, czarne szpilki. Blond włosy upięłam w luźnego koka, a moją szyję zdobił czarny naszyjnik - prezent od Feddiego.

W końcu byliśmy na miejscu.

***

Oślepiły mnie jaskrawe światła, bijące z każdej ze stron. W głowie szumiało mi od gwaru, krzyków i śmiechów zgromadzonych ludzi. Trzymałam za rękę Cheyenne, która trzęsła się ze zdenerwowania równie mocno, jak ja. Muszę przyznać, że wyglądała olśniewająco. Brązowe, falujące się włosy pokręciła jeszcze bardziej, aby burzą loków opadały na jej na plecy. Nowa sukienka wyróżniała się na tle innych. Oczy wszystkich zwrócone były w naszą stronę. Wolałabym jednak, żeby patrzyli się na nią, a nie na mnie...

Sala balowa w Albrecht Hall była niesamowita. Pomieściła tysiące osób. Domyśliłam się, że udekorowanie jej nie zajęło wiele czasu - wszystko stało się za sprawą magii. Dokładnie na przeciwko ogromnych drzwi rozpościerały się ciężkie schody przykryte czerwonym dywanem. Po prawej dostrzegłam stoły, poustawiane dookoła bufetu. Przygotowano setki potraw - od drobiu w różnych odmianach, przez wegetariańskie sałatki, aż po ciasta, serniki i lekkostrawne babeczki. Natomiast po lewej stronie stał zespół złożony z niewysokich mężczyzn i kobiet, grający muzykę klasyczną. Przed nimi tańczyły pary.

- O jejku! To prawdziwe elfy! Nigdy nie widziałam elfa grającego na harfie! - Zapiszczała Chey i rzuciła się w ich stronę.

Szczerze, to ja też nigdy czegoś takiego nie widziałam, ale nie zrobiłam z tego takiej sensacji.

Po chwili wszyscy moi domownicy gdzieś się rozeszli. Został tylko Daniel. Nie miałam ochoty na pogawędki z tym typkiem, więc oddaliłam się pospiesznie.

***

Mam nadzieję, że nie obowiązuje tu zakaz picia alkoholu dla niepełnoletnich... Zapomniałam zapytać o to Allegry.

Nawet gdyby był taki zakaz, nie zwróciłabym na niego uwagi. Drinki podawane tutaj były NIEZIEMSKIE.

- Cecily! Wstydź się! Zostaw ten alkohol! Co mówiłam o jego wpływie na moc dorastającej czarownicy? - Głos Allegry nie pozostawiał złudzeń. - Czy ty kiedyś zmądrzejesz?

Wzruszyłam tylko ramionami. To trudne pytanie.

- Za chwilę rozpocznie się ceremonia. Musisz być trzeźwa!

- No w porządku... - Ze smutkiem odstawiłam wysoki kieliszek.

Nagle zabrzmiał gong, zwiastujący wejście króla.

Allegra szybko złapała mnie z dłoń i pociągnęła w stronę schodów. W międzyczasie odnalazła resztę swoich podopiecznych. Odetchnęła ze spokojem dopiero, gdy ze swojego miejsca widziałyśmy każdy szczegół ceremonii.

CzarownicaWhere stories live. Discover now