Rozdział 5

268 32 53
                                    


Wróciłem do domu mając nadzieję, że ojciec się nie zorientuje, że piłem.
-I co? Zrobiliście to? – zapytał mnie


W pierwszej sekundzie myślałem że pytał o seks... Serio..
-Co? Aaa tak jasne, wszystko zrobiliśmy. – udało mi się wybrnąć.
-Zjesz coś kochanie? – zapytała mama
Szczerze nawet nie wiedziałem która jest godzina...
-Nie dziękuję mamo, jadłem u Nathalie. – powiedziałem i poszedłem do siebie.


Zamknąłem się w pokoju i padłem na łóżko.
-Nooro, jestem beznadziejny – powiedziałem ukrywając twarz w dłoniach
-Nie jesteś – powiedział nieśmiało
-Jestem.. Sam nie wiem czego chce.. Nie wiem co mam robić...
-A co Ci podpowiada serce? – zapytał mnie
-Ja... Nie wiem Nooroo – powiedziałem szczerze


Czułem się bezradny i jeszcze bardziej beznadziejny niż zwykle. Już chciałem wstać i iść do łazienki gdy dostałem wiadomość.


Pamiętaj co obiecałeś. Cokolwiek się stanie, masz tego nie robić. ❤



Jakby czytałam mi w myślach i wiedziała co chce zrobić ..
Nooroo patrzył na mnie.
-Nie rób tego – powiedział ze łzami w oczach – To. .. To jest okropne, ze tak chcesz siebie krzywdzić...
-Ja... – zacząłem ale co miałem mu powiedzieć? – Chodźmy lepiej spać – zmieniłem temat
-Tak jest – powiedział i położył się


Ja też położyłem się do łóżka i długo leżałem nie mogąc zasnąć i rozmyślając. Zasnąłem dopiero nad ranem.
Obudziło mnie pukanie do drzwi 
-Skarbie ja wiem, ze jest sobota ale dochodzi dwunasta, może zejdziesz na obiad? – zapytała mama przez drzwi
-Tak, już idę mamo – powiedziałem słabo


Spojrzałem na Nooroo siedział na stoliku a obok niego była pusta paczka po krakersach.
-Zjadłeś to wszystko? – zapytałem mimowolnie się uśmiechając
-Hakos tak wyslo – powiedział z pewnymi ustami


Zaśmiałem się 
-No co? – zapytał patrząc na mnie oczami niczym kot ze Shreka
-Nic, nic, jedz sobie – uśmiechnąłem się i poszedłem pod prysznic.
Wziąłem długi prysznic, przyłapałem się na tym, że myślę o Nathalie, o jej uśmiechu, o jej oczach, o jej pięknym ciele.... Cholera, musiałem się uspokoić, ponieważ mój kolega był już „gotowy do akcji”.


Udało mi się uspokoić i wyszedłem spod prysznica, ubrałem się i zszedłem na dół.
-No proszę kto w końcu wstał – powiedział ojciec gdy tylko mnie zobaczył
-Daj mu spokój – wtrąciła się matka – Cały czas się dobrze uczy i niedopuszczalne lekcji. Chociaż raz daj mu się wyspać.
-Ty się jak zawsze nad nim użalasz.. – westchnął in wstał
-A Ty gdzie się wybierasz? – zapytała go ze złością
-Tam gdzie mogę liczyć na chwilę ukojenia skoro Ty mi nie dajesz. – odpowiedział z uśmiechem ojciec i wyszedł.


Przemilczałem ordynarne zachowanie ojca, jednak całkiem odjęło mi apetyt. 
-Przepraszam, że musisz tego słuchać – powiedziała siadając obok mnie zrezygnowana.
-Mamo, czy Ty kochasz tate? – zapytałem patrząc na nią
-Ja... Kiedyś go bardzo kochałam ale teraz... – westchnęła 
-To dlaczego się nie rozwiedziesz? – zapytałem prosto z mostu


Przez kilka sekund milczała
-Boje się – powiedziała w końcu
-Czego?
-Nie dam sobie rady bez niego... Nie mam nic...
-Masz mnie – powiedziałem z lekkim uśmiechem
-Ach Gabryś – uśmiechnęła się wzruszona i mnie przytuliła – Jesteś moim największym skarbem. Wiesz, że chce dla Ciebie jak najlepiej...
-To dlaczego ciągle z nim jesteś? – odważyłem się powiedzieć jej to, co mi leżało na sercu.


Nie odpowiedziała, patrzyła na mnie w milczeniu.
- przepraszam, ja pójdę się przejść... – powiedziałem i wyszedłem.


Czułem się z jednej strony okropnie, z drugiej poczułem ulgę że jej to w końcu powiedziałem. Rzuciłem kamieniem w okno mojej sypialni. Nooroo niepewnie się wychylił. Skinąłem głową, żeby do mnie przyleciał. Szybko do mnie przyleciał.
-Gdzie idziemy? – szepnął
-Jak najdalej stąd – powiedziałem


Spacerowałem bez celu i w milczeniu. Potrzebowałem tego. Chodziłem nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół mnie aż wpadłem na Emily.
-O hej – powiedziała uśmiechając się
Wyglądała na zmieszaną.
-Cześć – odpowiedziałem z uśmiechem a moje serce wywinęło fikołka. -Co Ty tutaj robisz? – zapytałem
-Yyy umówiłam się tutaj wiesz.. – speszyła się – Muszę iść, na razie. – powiedziała i poszła.



Odprowadziłem ją wzrokiem z ciekawości z kim się umówiła.


Żałuję...


Żałuję z całego serca że to widziałem.
Dziewczyna objęła nikogo innego jak mojego ojca, a ten pocałował ją namiętnie.


Czułem jak moje serce rozpada się na miliony kawałków. Stałem jak wmurowany patrząc na nich nie zważając na to czy ojciec mnie zauważy czy nie. Nie dość, że ojciec zdradzał mamę, to jeszcze z tą którą pokochałem.
-Yyy Gabriel – szepnął Nooroo


Jednak ja czułem jedynie narastającą wściekłość. Nie wiedziałem czy dobrze robię, jednak czułem, że muszę.
-Nooroo – zacząłem – Daj mi mroczne skrzydła
-Nie... nie powinno się.... – zaczęło kwamii, jednak magiczna biżuteria go wciągnęła do siebie.


Czułem się potężny jak nigdy wcześniej. Stanąłem między ojcem w Emily.
-I co? Teraz też jesteś taki pewny siebie? – zapytałem ze złością
-Człowieku nie znam Cię i nie wiem o co Ci chodzi – starał się udawać pewnego siebie, jednak wyczułem w nim strach
-Nie znasz ale poznasz – mówiłem z uśmiechem -Powinieneś być przy żonie! A nie szukać okazji na boku. A Ty – zwróciłem się do Emily – Powinnaś się bardziej szanować.
-Co Ty mi możesz zrobić? – zapytał patrząc na mnie


Przywołałem do siebie motyla. Całą swoją negatywną energię przelałem na to stworzenie. Motyl stał się czarno fioletowy.
-Zawładnij nim moja mała akumo – powiedziałem.
Akuma wleciała do zegarka mężczyzny.
-I co? Dalej jesteś taki cwany? Wiecznie sfrustrowany, wiecznie niezadowolony, nieusatysfakcjonowany. Wyżywasz się na bliskich a sam sobie nie radzisz w życiu. – wygarnąłem mu wszystko to, czego bałem się powiedzieć jako Gabriel
-K.. K... Kim Ty jesteś? – zapytał wystraszony
-Jestem Władca Ciem a to jest moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie! Rozumiesz? – zapytałem i odwołałem akume a sam uciekłem.
-Nooroo mroczne skrzydła precz. – powiedziałem i znów byłem sobą.



Emocje jeszcze we mnie szalały, serce waliło jak szalone. Upadłem na kolana a Nooroo upadł obok mnie.
-Nie powinieneś... My nie jesteśmy stworzeni do złych czynów. – powiedział
-Milcz – powiedziałem i podałem mu jedzenie


Kwami mnie posłuchało i już nic więcej nie mówił. 
Siedziałem na ziemi trzęsąc się.. Próbowałem się uspokoić ale nie mogłem, nie potrafiłem. Jedyne czego teraz chciałem to ulżyć sobie i się pociąć. Musiałem zrobić to co czułem.


Witajcie kochani💜
Kolejny rozdział dodaje, mam nadzieję, że się spodoba🥺

Wiecie co Gabriel chce zrobić? 🥺 uda mu się?

Czekam na Wasze opinie💜

Młodość Agrest'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz