Rozdział 3

261 34 35
                                    


Szkicowanie tak mnie pochłonęło , że nie zauważyłem, że Nooroo się przygląda.

-Co to? Wygląda pięknie - powiedział patrząc na mnie.
-Takie tam bazgroły... - speszyłem się
-Ja wcale tak nie uważam - powiedziało stworzonko -Masz talent.
-Co Ty możesz o tym wiedzieć? - westchnąłem
-Może się nie znam, ale widzę, że masz talent - wzruszył ramionami
-Dobra, dobra, nieważne idziemy spać - powiedziałem i poszedłem pod prysznic.

Całkiem zapomniałem i świeżych ramach, dopiero gdy odkręciłem ciepłą wodę poczułem pieczenie i ból jakby tysiące małych noży wbijały mi się w nadgarstki.

Pomimo bólu, wziąłem szybki prysznic, opatrzyłem nadgarstki i poszedłem do łóżka.
-Posłuchaj... - zaczął niepewnie Nooroo
-Śpij - skarciłem go
-Ale.... - zaczął ale odwróciłem się w drugą stronę

Kwami się poddało i położył się obok mnie.
-Nie będę naciskał, ale jakbyś chciał porozmawiać to ja Cię chętnie wysłucham i nie będę Cię oceniać.
-Śpij już - powiedziałem chłodno

Byłem dla niego oschły, jednak w głębi serca byłem mu wdzięczny. Nikt w ostatnim czasie nie okazał mi tyle zainteresowania i współczucia co on.

Następnego ranka wstałem trochę spóźniony, więc spieszyłem się do szkoły. Zszedłem na dół bez słowa.
-No proszę, ofiara losu zeszła - oczywiście ojciec musiał wtrącić swoje trzy grosze

Nie dałem się sprowokować, starałem się go ignorować.
-Co, język Ci ujebali? - nie dawał za wygraną

Wstał i podszedł do mnie z tym swoim irytującym uśmieszkiem
-Mówisz nie potrafisz mały gnoju? - zapytał ze złością
-Pieprz się - powiedziałem patrząc mu w oczy

Uśmiech zszedł mu z twarzy. Byłem pewny, ze odpuści. Myliłem się, z całej siły przyłożył mi z liścia w twarz, a że był ze dwa razy większy i cięższy ode mnie padłem jak długi na ziemię.
-Posłuchaj mnie mały skurwysynie! - zaczął ostro
-Peter co Ty robisz do cholery? - zapytała go matka, powstrzymując go przed kolejnym ciosem.
-Nie będzie mi smarkacz pyskował! - krzyczał
-Kochanie, idź już do szkoły - szepnęła mama

Wstałem i od razu wyszedłem z domu. Twarz piekła mnie żywym ogniem. Byłem pewien, że ślad pozostał. Jak ja teraz miałem się pokazać w szkole?

Kurwa

-Wszystko okey? - zapytał Nooroo z troską
-Taa, dzięki mały - skłamałem -Schowaj się.
-Hej Gabryś - usłyszałem głos Nathalie, mojej najlepszej i zarazem jedynej przyjaciółki.
-Yyy, cześć - powiedziałem ubierając kaptur na głowę
-Co jest? Coś nie tak? - zapytała

-Niee, wszystko okey, co u Ciebie? Nie było Cię pare dni.
-Przeziębiłam się - zapała mnie za rękę i ściągnęła kaptur z mojej głowy -Jezu, Gabriel.... - zaczęła
-Nic nie mów - westchnąłem
-Da się coś z tym zrobić - uśmiechnęła się czule -Chodź ze mną - wzięła mnie za rękę

Poszliśmy do łazienki i Nathalie posadziła mnie na toalecie.
-A teraz siedz i się nie ruszaj. -powiedziała i wyciągnęła kosmetyczkę
-Co Ty robisz? - zapytałem zdziwiony
-Boże, Agreste, zaufaj mi - uśmiechnęła się - I weź się nie ruszaj - wywróciła oczami

W ciągu kilku minut udało jej się zakryć ślady po uderzeniu ojca.
-Jesteś genialna - powiedziałem patrząc do lustra
-Powiedz mi coś czego nie wiem - zaśmiała się -Prawie nie widać, nie?
-Prawie? Wcale nie poznać, dziękuję - powiedziałem obejmując ją
-Dobra, dobra bo się rozkleisz a musimy iść na lekcje - powiedziała i pocałowała mnie w policzek

Wyszliśmy razem z łazienki, a ja niechcący wpadłem na kogoś.
-Przeprszam - powiedziałem i spojrzałem w najpiękniejsze oczy jakie widziałem, w oczy Emily
-Nic się nie stało - odpowiedziała z uśmiechem
-Spóźnimy się Agreste- warknęła Nathalie i pociągnęła mnie za rękę.

Zdążyliśmy w samą porę. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy razem w ławce.

W połowie lekcji Nathalie podała mi karteczkę. Odwinąłem ją i przeczytałem wiadomość.

Widziałam, że robisz maślane oczy do tej blondynki ;p

Wywróciłem oczami i odpisałem jej.

Chyba Cię pojebało...

Przeczytała z uśmiechem i napisała kolejną wiadomość.

Taaa, jasne, o mało się nie zesrałeś jak na nią patrzyłeś. Mógłbyś być bardziej oryginalny bo połowa szkoły na nią leci.

-Wal się - szepnąłem
-Gabriel, Nathalie, mam nadzieję, że rozmawiacie o lekcji - zwróciła sie do nas nauczycielka, Panna Blackwood
-Tak, oczywiście - odpowiedziałem
-To jaka jest odpowiedź na pytanie? - spojrzała mi w oczy

Od razu uciekłem wzrokiem, ciągle miałem dziwne wrażenie, że mnie podrywała.
-Nie wiem - powiedziałem cicho
-W takim razie zostań po lekcji - odpowiedziała i wróciła do prowadzenia zajęć

Nathalie rzuciła mi przepraszające spojrzenie. Z dwojga złego już wolę zostać po lekcjach niż żeby miała przeczytać moje wiadomości z Nathalie.

Gdy zadzwonił dzwonek poczułem, że obleciał mnie strach. To nie jest normalne, że uczeń boi się zostać sam na sam z nauczycielką.
-Gabriel... - zaczęła kobieta podchodząc do mnie -Widzę, że coś Cię dekoncentruje... A może ktoś? - zapytała patrząc mi w oczy

Chyba nie myślała o sobie?

Prawda....?

Prawda?

-Ja... To znaczy nie... Po prostu...
-Zakochałeś się i ja to rozumiem, to normalne w tym wieku - mówiła z uśmiechem
-Proszę? - patrzyłem na nią zdziwiony

Kobieta położyła mi rękę na ramieniu.
-Ja się na prawdę nie gniewam i to rozumiem - uśmiechała się

Kurwa ona serio myśli, że się w niej zakochałem.
Ja piedole, co ja mam zrobić? Jak z tego wybrnąć?

Spojrzałem na nauczycielkę, a jej usta były niebezpiecznie blisko moich, czułem zapach jej słodkich perfum, oraz mogłem zauważyć dokładnie kolor jej oczu.

I koniec 🤣 Rozdział krótszy żeby był efekt niepewności 🤣🤣🤣

Ciekawi co dalej? Bo ja się jaram tym co mam już napisane🙈🙈🙈

Miał być ship Gabriel + Emily ale chyba wyjdzie inaczej 🤭🤭🤭 ale nie więcej nie zdradzę❤

Młodość Agrest'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz