Rozdział 28

221 25 81
                                    

Obudził mnie budzik o 6.30 rano. Głowa mi pękała z powodu ilości wypitego alkoholu, być może jeszcze nawet nie wytrzeźwiałem.
Wstałem i ogarnąłem się. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do gabinetu. Kompletnie nie potrafiłem się skupić na pracy.



Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – powiedziałem słabo nawet nie podnosząc głowy znad papierów
-No proszę Gabe, nic się nie zmieniłeś – usłyszałem znajomy głos którego już tak długo nie słyszałem


Serce zabiło mi mocniej gdy spojrzałem na dziewczynę
-Nath? Co Ty tutaj robisz? – zapytałem zaskoczony
-Podobno szukasz asystentki, więc jestem – uśmiechnęła się


Boże,  do tej pory nie wiedziałem, jak bardzo mi jej brakowało. Dopiero gdy stała przede mną, taka piękna, idealna...
Podeszła do mnie i mnie objęła.
-Dobrze Cię widzieć – powiedziałem
-Ciebie również – zarumieniła się lekko i usiadła na krześle -A więc, mam na imię Nathalie Sancoeur, mam 20 lat i chciałabym pracować jako asystentka najlepszego projektanta na świecie. – mówiła z uśmiechem


Co mogłem zrobić? Nie mogłem jej znowu stracić, więc postanowiłem ja zatrudnić. Chociaż tak mogłem ją mieć znowu przy sobie.
-Nathalie – przyleciał Nooroo i przywitał się z nią
-Witaj Nooroo.
-Jak dobrze, że wróciłaś, wiesz, on tak na prawdę nie kocha Emily, wziął z nią ślub tylko dlatego...- zaczął nawijać jak najęty
-Milcz – warknąłem a stworzonko natychmiast się ucieszyło.
-Wybacz za niego, nie ma możliwości wychodzić i rozmawiać z kimś innym niż ja i wiesz... – wzruszyłem ramionami
-To Emily nie wie, że go masz? – zapytała zdziwiona
-No jakoś tak wyszło – wzruszyłem ramionami.



Zaczęliśmy rozmawiać, jakby czas zatrzymał się w miejscu, jakby ona nigdy nie wyjechała. Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Nawet nie poczułem upływającego czasu. Dopiero gdy Emily weszła do gabinetu wróciłem do rzeczywistości.
-Co ona tu robi? – zapytała zdziwiona patrząc na Nathalie
-Będzie moją asystentką – powiedziałem starając się ukryć moją ekscytacje.
-A ta Kristen co była wczoraj? – zapytała z widoczną złością.
-Nathalie już podpisała umowę – wzruszyłem ramionami


Moja żona patrzyła ze złością na moją „byłą” ukochaną. Oczywiście musiała pokazać swoje i usiadła mi na kolanach.
-Co u Ciebie? Masz kogoś? Męża? – zaczęła wypytywać dziewczynę
-Nie, rzuciłam studia, to nie było dla mnie i wróciłam do Paryża – powiedziała z uśmiechem Nathalie. -Będę się zbierać, widzimy się jutro, tak?
-Tak, dokładnie. Bądź o 8, dobrze?
-Tak jest szefie – powiedziała z uśmiechem i wyszla z gabientu


Emily patrzyła na mnie ze złością.
-O co Ci chodzi? – zapytałem
-Musiałeś? Musiałeś akurat ja zatrudnić? Myślisz, ze jestem głupia?
-To pytanie retoryczne? – zapytałem z ironią wstając
-Wiedziałam, ciągle coś do niej czujesz... Prawda?
-Po co drążysz ten temat? Jestem z Tobą, tak czy nie?
-Ale kochasz ja?
-Wiedziałaś o tym wiążąc się ze mną.. Nawet biorąc ze mną ślub – wzruszyłem ramionami
-No tak... Ale myślałam, że będziesz ze mną na zawsze.... – szepnęła
-Mówisz tak, jakbym miał zamiar Cię zostawić – westchnąłem.


Spojrzała na mnie zaskoczona
-A nie masz zamiaru?
-Chodź tu głuptasie – powiedziałem i ją pocałowałem


Wolałem nie odpowiadać.


Następnego ranka wstałem o piątej. Jako, ze nie mogłem już zasnąć wstałem i zrobiłem sobie kawy. Korzystając z tego, ze Emily jeszcze śpi wypaliłem w spokoju dwa papierosy.
-Co tak wcześnie? – usłyszałem głos żony.
-Nie śpisz? – zapytałem
-Obudziłam się a Ciebie już nie było... – zmierzyła mnie wzrokiem – Dla niej tak szybko wstałeś?
-Em.. Nie mogłem zasnąć więc wstałem, chciałem skorzystać z tego, ze śpisz i nie będziesz mi znowu truć o rzuceniu palenia. – wzruszyłem ramionami
-Zrobię śniadanie – powiedziała kobieta i wyszla


Siedziałem przez chwilę w samotności, później poszedłem zjeść śniadanie i do gabinetu.


Przed godziną ósmą Emily weszła.
-Coś nie tak? – zapytałem zdziwiony
-A to musi być coś nie tak, żebym przyszła do mojego cudownego męża? – powiedziała i mnie objęła

Zaczęła mnie całować i przyparła mnie do ściany
-Emily, ja muszę wracać do pracy.. – szepnąłem  jednak kobieta nie przerwała pocałunków.


Zaczęła odpinać mi koszulę i wplotła palce w moje włosy. Mimowolnie jęknąłem.
Oprzytomniałem gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Odepchnąłem ją delikatnie.
-Proszę Cię – warknąłem zapinajac szybko koszulę


Nathalie weszła do gabinetu.
-Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem
-To ją uciekam, pa kochanie – Emily mnie objęła i pocałowała.


Nathalie usiadła do biurka.
-To co mam robić szefie? – zapytała z uśmiechem

Boże jak ja kochałem ten uśmiech...
-Coś nie tak? – zapytała patrząc na mnie.
-Nie ja.. Ja tylko..
-Agreste, czy Ty się jąkasz? Od kiedy? – zaśmiała się

Czułem, ze dłużej nie wytrzymam.
-Od kiedy znów mam przy sobie miłość mojego życia – spojrzałem jej w oczy
-Ale.. Ja myślałam, ze skoro wziąłeś ślub z Emily...
-Ona wie, ze jej nie kocham... Nath ja myślałem, ze oszaleje jak wyjechałaś, rozumiesz? Chciałem ze sobą skończyć, raz na zawsze... I tylko myśl, ze kiedys wrócisz trzymała mnie przy życiu.


Kobieta wstała, odwróciła się tyłem do mnie i w milczeniu patrzyła przez okno. Objąłem ją i zaciągnąłem się jej zapachem. Nawet pachniała tak jak kiedyś.
-Kocham Cię Nathalie, nigdy nie przestałem – szepnąłem
-Gabriel ja nie... – odwróciła się i spojrzała mi w oczy
-No powiedz mi prosto w oczy, ze mnie nie kochasz. Dopiero wtedy Ci uwierzę...
-Ja... Ja... Nie potrafię... – delikatnie dotknęła mojego policzka – Nie potrafię o Tobie zapomnieć...


Nie musiała mówić ani słowa. Nie zważając na to, ze moja żona była w domu, zacząłem bez opamiętania całować ukochaną. Znowu miałem ją w swoich ramionach i nie mogłem jej już nigdy stracić. Kobieta przyparła mnie do ściany a ja przyciągnąłem ją blisko siebie.
-Twój kolega wyraźnie się ucieszył – szepnęła z uśmiechem


Miała rację, moja męskość już stała na baczność.
-Tak na mnie działasz.
-Ale Twoja żona może wejść... – próbowała przerwać pocałunek
-Chrzanić to...
-Ale jak weźmiesz rozwód zostaniesz z niczym – spojrzała mi w oczy
-Szczerze? Wolę być biedny, ale być z Tobą.
-Gabriel... – szepnęła jednak znów ją pocałowałem.


Kobieta odsunęła się ode mnie.
-Musisz coś wiedzieć... Ja nie bez powodu wtedy wyjechałam – spojrzała mi w oczy
-Wiedziałem... Ojciec Ci coś naopowiadał, tak? Myślałem, ze mi ufałaś...
-Nie Gabe, to nie Twój ojciec... Ja wogóle nie powinnam była tu przychodzić ale... Ja już dłużej nie mogłam bez Ciebie wytrzymać, musiałam Cię zobaczyć... Dotknąć – pogładziła mnie po policzku.
-Więc kto i co Ci powiedział?



Kobieta spojrzała mi w oczy, już chciała coś powiedzieć, gdy otworzyły się drzwi gabinetu.

Koniec 🤣

Cieszycie się? 🤣

Wiem, że nie 🤣

Kto z Was do końca wierzył, że Gabenath wróci? 😏

Jak wrażenia?

Młodość Agrest'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz