Rozdział 14

266 31 22
                                    


Patrzyłem na Pana Sancouer'a  zaskoczony.
-Ja... To znaczy, wie Pan.... – zacząłem
-Dobra, dobra z, juz sie nie tłumacz. Najważniejsze, żebym nie został teraz dziadkiem.
-Oczywiście proszę Pana... Ja już będę się zbierał, za chwilę klasa wraca z wycieczki – powiedziałem
-Dobrze, do widzenia – pożegnał się ze mną Pan Sancouer i poszedł do siebie.



Ja po zbierałem swoje rzeczy i przytuliłem ukochaną.
-Będę tęsknił – powiedziałem patrząc jej w oczy
-Ja też – powiedziała smutno
-Obiecuje, że coś wymyślę, żeby się spotykać – pocałowałem ją – Kocham Cię – szepnąłem
-Ja Ciebie też – powiedziała ze łzami w oczach.


Niechętnie wróciłem do domu.
-Nie smuć się – szepnął Nooroo zanim wszedłem do środka
-Z czego tu się cieszyć? Że wracam do tego koszmaru? – westchnąłem

Tylko wszedłem od razu ojciec się odezwał.
-Już wróciłeś? – zapytał
-Taaa, też rozpaczam z tego powodu. – warknąłem w Jego stronę
-O której się widzisz z Emily? – zapytał ignorując moja uwagę
-Mogę odpocząć? Dopiero wróciłem – westchnąłem
-Marudzisz, jakbyś tam pracował... Powinieneś się z nią spotkać. Dzisiaj mam spotkanie z jej ojcem.. Musi mi jeść z ręki – spojrzał mi w oczy.
-Dobra, Jezu, odświeżę się chociaż dobra? – wy wróciłem oczami
-No idź idź, jebiesz lawendą – popędził mnie



Niechętnie poszedłem pod prysznic i się przebrałem.
-Ciągle uważam, że to zły pomysł – szepnął Nooroo
-Cicho być, nie mam ochoty na pogadanki. – warknąłem

Zszedłem na dół.
-No teraz wyglądasz jak człowiek – powiedział ojciec z uśmiechem
-Wal się – odpowiedziałem mu i wyszedłem z domu


Niechętnie szedłem w kierunku domu Emily, gdy nagle ktoś mnie złapał i pocałował, od razu rozpoznałem zapach ukochanej.
-Co Ty tu robisz? – zapytałem z uśmiechem
-Byłam w sklepie – zaczęła wskazując na reklamowke – I zauważyłam jak idziesz taki smutny.
-Tak, ojciec ma dzisiaj spotkanie z rodzicami Emily i wiesz... – westchnąłem


Dopiero teraz się zorientowałem, że stoję pod domem Graham de Vanily.
-Muszę iść, wiesz żeby nas jej rodzice nie zobaczyli – powiedziałem smutno
-Jasne, kocham Cię – powiedziała i mnie pocałowała
-Ja Ciebie też odpowiedziałem i dziewczyna poszła.


Zadzwoniłem do drzwi i czekałem. Otworzyła mi Emily patrząc na mnie smutno.
-Co masz taką minę? – zapytałem
-To ona? – spojrzała mi w oczy – To ją kochasz?


Domyśliłem się, że musiała nas widzieć.
-Tak, to ona, jeżeli już musisz wiedzieć. A teraz się uśmiechnij, bo nie chce żeby Twoi rodzice się czegoś domyślili. – powiedziałem
-Jasne, rozumiem... – powiedziała i się uśmiechnęła -Zresztą jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa .


Wywróciłem oczami  i wszedłem do salonu.
Przywitałem się z rodzicami dziewczyny. Byłem miły i uroczy, tak jak życzył sobie ojciec. Chociaż w głębi duszy czułem do siebie obrzydzenie.


Już się zbierałem, gdy Pan Graham de Vanily mnie zatrzymał.
-Przyszedłeś tu tylko przez wzgląd na Twojego tate? Mówił Ci, że mamy dzisiaj spotkanie?- zapytał patrząc mi w oczy

Przez sekundę spanikowałem w duchu, jednak w porę się opamiętałem.
-Słucham? Jakie spotkanie? Wie Pan ja nie mam zbyt dobrych stosunków z ojcem, nie rozmawiamy że sobą.
-Aha, chyba że tak – wyglądało na to, że to kupił

Odepchnąłem z ulgą i pożegnałem się z wszystkimi.
-Myślisz, że się domyślił? – zapytał Nooroo szeptem
-Mam nadzieję, że nie – odpowiedziałem prawie bezgłośnie


Młodość Agrest'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz