XII

1.9K 94 56
                                    

- Jest Haruka? - spytał Levi, stojąc w drzwiach domu przyjaciela.

- Jest w swoim pokoju. - wysoka szatynka posłała mu uśmiech, zapraszając bruneta do środka. Ten tylko odwzajemnił gest i poszedł do pokoju przyjaciela, z którym nie widział się trzy dni.

Haruka wyłączył telefon, nie chodził do szkoły i nie chciał, by ktoś go odwiedzał. Cały czas leżał w łóżku jedząc lody czekoladowe, których nienawidził.

- Wchodzę. - poinformował Levi, wchodząc bez pukania do pokoju, który pogrążony był w ciemności, pomimo słońca, które mocno świeciło. - Jak się trzymasz? Coś się stało? Jesteś chory? - Levi zalał Allen'a pytaniami, siadając na łóżku.

- Idź sobie. - mruknął w poduszkę, Haruka.

- Nie, dopóki mi nie powiesz o co chodzi. - odparł stanowczo.

- Mateo ze mną zerwał. Chyba wolę związki z dziewczynami. Nie ranią mnie. - powiedział, po czym głośno westchnął, siadając obok przyjaciela.

- Serio? Ale palant. - Levi przewrócił oczami. - Nie możesz pozwolić, by jakaś durna Beta zawładnęła twoim życiem. Błagam cię, Haruka, on mieszkał na drugiej stronie miasta. Widywaliście się raz na dwa miesiące, rozmawialiście raz na miesiąc i wasz związek opierał na pisaniu esemesów. Sorry stary, ale to nie miało szansę na przetrwanie. Rok to i tak szmat czasu. - powiedział Levi.

- Prawda boli... - mruknął nastolatek.

- Tja... Niestety. Ale musisz się z tym pogodzić.

- Issac mnie nienawidzi, prawda? - spytał, opierając głowę o ramię przyjaciela.

- Martwi się o ciebie. Chciał dziś przyjść, by sprawdzić czy wszystko okej, ale obiecał siostrze, że pojedzie z nią do galerii. Tak czy inaczej, Issac chce byś już wróci do żywych. Ale Haruka, błagam, następnym razem od razu nam powiedz co się dzieje, okej? Przecież zawsze cię wysłuchamy i wesprzemy. - odparł, wzdychając cicho.

- Dobrze... Przepraszam, że musieliście się martwić...

- Debilu nie przepraszaj za takie coś.

- Ta... Mam pytanie.

- Śmiało. - Haruka zabrał głowę z ramienia przyjaciela i spojrzał na niego z troskliwą miną.

- Masz zamiar powiedzieć Matt'owi o Adamie?

- Już to zrobiłem.

- Adama poznałem w przedszkolu. Przeprowadził się tutaj jak miał jakieś sześć lat. Zawsze bawił się sam i był smutny. Nikt nie chciał się z nim bawić. Ja i Haruka znaliśmy się już wcześniej, bo nasze mamy to przyjaciółki od podstawówki. Pewnego dnia postanowiliśmy się pobawić z Adamem. Potem bawiliśmy się razem częściej. Spotykaliśmy się po przedszkolu na placu zabaw, a czasem przychodziliśmy do siebie. Nasze mamy też złapały dobry kontakt. Potem poszliśmy do tej samej podstawówki. W czwartej klasie poznaliśmy Issac'ka. Od tamtej pory trzymaliśmy się w czwórkę. Ja i Adam zawsze byliśmy bardziej dojrzali niż nasi rówieśnicy. W szóstej klasie ja i Adam... Zaczęliśmy być razem. On wtedy opowiedział mi o wszystkim. Jego rodzice byli alkoholikami. Znęcali się nad nim. W wieku czterech lat trafił do domu dziecka. Kiedy miał pięć lat państwo Miller'owie go adoptowali i przeprowadzili się tutaj. Adam miał problemy z kontaktem z ludźmi. Był trochę aspołeczny, uprzedzony do wszystkich ludzi i potrzebował dużo czasu zanim zaufał Issac'kowi. Ja jemu również wszystko opowiedziałem. Byliśmy razem w tajemnicy przed rodzicami. W końcu mieliśmy tylko 12 lat. Poszliśmy do tego samego gimnazjum. Było cudnie. W czwórkę dobrze się dogadywaliśmy. Nie miałem dużych zmartwień. Kochałem Adama, a on mnie... Po koniec pierwszej gimnazjum powiedzieliśmy rodzicom o naszym związku. Byli bardzo zdziwieni, ale zaakceptowali to. Można powiedzieć, że nasz związek był idealny. Że on był idealny... Adam był piękną Betą z niebieskimi oczami i blond włosami, które farbował na biało od czwartej podstawówki. Miał delikatną, bladą cerę i śliczny uśmiech. Był wysoki, ładnie się ubierał. Zawsze był cichy, miły, troskliwy, lekko nadopiekuńczy i pełen ambicji. Miał dużo zainteresowań i talentów. Grał na skrzypcach, rysował, pisał wiersze, interesował się historią, jeździł na łyżwach, tańczył, grał w siatkówkę. W przyszłości chciał mieszkać ze mną i trójką dzieci, lecz jednocześnie chciał być najlepszym skrzypkiem i łyżwiarzem na świecie. Adam kochał ryby. Dlatego mam ich tak dużo. Pewnego dnia wpadłem do niego z niezapowiedzianą wizytą. Była to końcówka wakacji. Dokładnie dwudziesty dziewiąty lipca. Adam rzekomo był chory, a jego rodziców nie było w domu. Drzwi były otwarte, co mnie przeraziło, bo Adam zawsze sprawdzał kilka razy czy zamknął drzwi. Wszedłem do środka jego pokoju i zobaczyłem kartki na jego łóżku poskładane w kostki. Na każdej było imię jego bliskich. Przestraszony zacząłem biegać po całym jego domu, aż w końcu znalazłem go w łazience. Martwego. Leżał w kałuży swojej krwi. Jego twarz wyglądała tak spokojnie, światło świeczek odbijało się od krwi, a w jego lewej dłoni błyszczała żyletka. Pamiętam tylko, że zapłakany zadzwoniłem do moich rodziców. Potem przyjechała karetka, policja i rodzice Adama. Mało pamiętam z tego co działo się przez ostatnią klasę gimnazjum. Wiem, że wtedy zaczęły się moje problemu ze snem, wpadłem w depresję, zacząłem chodzić do terapeuty. Z listu pożegnalnego wynika, że znęcali się nad nim psychicznie inni uczniowie, a on nikomu nie powiedział. Co noc miał koszmary. Że jedyne co trzymało go przy życiu to rodzice i ja. Lecz i tak to zrobił... Ostatni raz, kiedy byłem na jego grobie, to dzień po pogrzebie. Zalany łzami zacząłem go wyzywać, że był egoistą, dupkiem, bez uczuciowym skurwielem. Mieliśmy razem zamieszkać i iść do tego samego liceum, a potem zdecydować, czy chcemy iść za karierą, czy założyć rodzinę. Ale on popełnił samobójstwo i zniszczył mnie i wszystkie nasz plany. Nie wybaczyłem mu tego. I chyba nigdy nie wybaczę. Nienawidzę go, a jednocześnie kocham i wszytsko robię z myślą o nim... Nasza ostatnia rozmowa... Powiedziałem coś czego nie powinienem. To chyba go dobiło... Wiesz... - Levi spojrzał w oczy ukochanego. - Trochę mi go przypominasz...

★ Nie opuszczaj mnie moja Alfo ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz