XIII

1.7K 89 21
                                    

Matthew: Dziś o 18 będę po ciebie :*

Levi schował telefon do kieszeni bluzy i poszedł dalej. Włożył ręce do kieszeni, starając się je trochę ogrzać. Pomimo muzyki, która grała z jego słuchawek, szedł z kamienną miną, patrząc przed siebie.

Idąc do szkoły o siódmej rano, myślał jak może wyglądać wesele Miriam. A raczej pierwsze spotkanie Matt i jego rodziców, i siostry.

Z jednej strony może być niezręcznie. Mogą nie znaleźć wspólnego języka i po prostu nie będą się do siebie odzywać. Levi będzie próbował nieudolnie rozładować napięcie. A Miriam będzie tym przejęta bardziej, niż faktem, iż właśnie wychodzi za mąż.

Z drugiej strony może Matthew i rodzice Levi'a świetnie się dogadają. Miriam będzie szczęśliwa, iż jej mały Levi w końcu sobie kogoś znalazł. Jego rodzice będą zachwyceni Matt'em, a Levi będzie najszczęśliwszą Omegą pod słońcem.

Pesymistyczne podejście Levi'a do praktycznie wszystkiego mówiło, iż będzie to ten pierwszy przykład, lecz brunet znał swoją rodzinę i wiedział, że się dogadają.

W końcu przekroczył próg szkoły, rozkoszując się nagły ciepłym powietrzem, które go otoczyło. Na ławce obok wejścia siedział Issac i Vernon. Brunet podszedł do nich, wyciągając słuchwaki z uszu. Spojrzał na przyjaciela gniewnym wzrokiem, a ten tylko uśmiechnął się nieśmiało.

- Przysięgam, że kiedyś cię uduszę, Bentley. - rzekł, po czym ciężko westchnął. - Cześć, Vernon. - spojrzał na chłopaka o niebieskich włosach i oczach. Chodził do innej klasy i tak naprawdę znali się tylko z klubu fotograficznego. Vernon to jedna z tych osób, które są ciche, mają jednego przyjaciela, a cały swój wolny czas spędzają na muzyce lub rysowaniu.

- Cześć. - odparł cicho.

- Dobra, gdzie mamy iść? Musimy to szybko ogarnąć. - zapytał brunet.

- Za mną. - rzekł rudowłosy. Poszli za nim do ich sali, gdzie były już przygotowane potrzebne rzeczy do zrobienia gazetki szkolnej.

To właśnie jedna z znienawidzonych cech u ludzie przez Levi'a. Jebane zapominalstwo. Owszem, Levi zawsze robił wszystko na ostatnią chwilę, ale zawsze wiedział, że musi to zrobić, a nie jak jego przyjaciel, który przypomniał sobie o zrobieniu gazetki szkolnej o pierwszej w nocy, do której pani wyznaczyła jego, Levi'a i Vernon'a tydzień temu. Levi nawet nie wiedział, że ma ją zrobić, a Vernon nic mu nie powiedział.

- Boże, jak ja cię nienawidzę, durniu. - jęknął brunet, siadając na krześle.

- Ta, ja też cię kocham, skarbie. - cmoknął Levi'a w policzek, po czym usiadł obok niego. Vernon usiadł naprzeciwko nich i zaczął dawać pomysły na zrobię gazetki. Temat gazetki był dla Levi'a dziwny i nie potrzebny. "Jak oduzależnić się od papierosów i narkotyków".

Po pierwsze, ludzie, którzy chcą się oduzależnić sami znajdą sposób. A po drugie tylko tracą czas. I tak nikt tego nie będzie czytał i jedyne co będą z tego mieć to dodatkowe punkty z zachowania.

O dziwni Vernon bardzo dobrze pracował w grupie. Niby tylko trzy osoby, lecz Levi myślał, iż rówieśnik jest bardzo aspołeczny. Vernon dawał dużo pomysłów, cały czas mówił i przykładał się do pracy. To naprawdę bardzo zdziwiło bruneta.

O siódmej pięćdziesiąt pięć, zaczęli zbierać wszystkie śmieci. Potem w trakcie lekcji zanieśli gazetkę do recepcjonistki, a ta od razu ją przywiesiłam. Potem pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę.

Haruka nie przyszedł do szkoły. Issac wszystkie przerwy spędzał z Vernon'em, a Levi sam słuchając muzyki i czytając książkę.

Levi siedział pod klasa, robiąc to co na każdej przerwie, kiedy jego telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Wziął go do ręki i odczytał wiadomości od Mayi.

★ Nie opuszczaj mnie moja Alfo ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz