VI

3.7K 186 220
                                    

Matthew rozmawiał wieczorem ze swoją mamą. Ta rozmowa bardzo mu pomogła. Betty - jego mama, była przeszczęśliwa, że jej syn w końcu znalazł swoją Omegę. Powiedziała też, że ten chłopak musi być naprawdę wyjątkowy, i że Matt nie może go skrzywdzić i nie może pozwolić, by inni go krzywdzili. Mężczyzna wziął sobie słowa matki do serca.

Wstał rano szczęśliwszy niż zazwyczaj. Nie to co Levi, który nawet nie zasnął. Chłopak całą noc rozmyślał nad wszystkim i niczym. Grał na gitarze i na skrzypcach... Gorzko przy tym płacząc. Grał piosenki, które Adam lubił grać najbardziej i douczał się tych, których Adam nie zdążył się nauczyć. Wspominał wszytskie chwilę z nim związane. Przypominał sobie te śliczne białe włosy, które pomagał mu farbować od niepamiętnych czasów. Przypominał sobie jego śliczne niebieskie, przyciągające oczy, które cały czas się śmiały, pomimo tego co go w życiu spotkało. Przypomniał sobie jego śliczne usta i śnieżnobiałe zęby. Jego nos, który uroczo marszczył i śmiech, który uwielbiał. Przypominał sobie jego.

Brunet tego dnia poszedł do szkoły sam. Zignorował wiadomości od przyjaciół, jak i ich obecność. Wręcz ich unikał. Chciał tego dnia zatopić się w muzyce, która jako jedyna rozumiała go w stu procentach. Przerwy spędzał na dachu szkoły, a na lekcjach siedział wpatrując się przed siebie lub w zeszyt. To było dla niego trudne popołudnie, ale wierzył, iż spotkanie z blondynem pomoże.

Haruka i Isaac bardzo zaniepokoili się stanem przyjaciela. Mogli się tylko domyślać o co może chodzić, więc postanowili odwiedzić przyjaciela po lekcjach.

Levi'owi nie uśmiechało się spotkanie z przyjaciółmi, ale wpuścił ich do domu. W trójkę usiedli w salonie, milcząc.

- Co się z tobą dzieje, Levi? - spytał Issac.

- Nic. Nie mam humoru. - wzruszył ramionami, upijając łyk herbaty z ogromnego kubka.

- Jak nic, człowieku. Cały dzień nas zlewasz i chodzisz zamyślony. Ignorujesz nas i unikasz. Nawet korektor nie zakrył twoich worów pod oczami! Ty w ogóle spałeś? Człowieku, zacznij brać leki, bo wykitujesz! - krzyczał Issac, bardzo martwiąc się o stan przyjaciela.

- Issac, uspokój się. - odezwał się Haruka.

- Biorę leki. Codziennie rano. Możesz sobie sprawdzić. Leżą w łazience wraz z kartką, na której zaznaczam, kiedy brałem tabletki, by potem pokazał lekarzowi. Ignoruję i unikam was, bo nie mam dzień humory na rozmowy. To tyle. - wzruszył ramionami, ledwo powstrzymując się do wybuchu złości.

- Levi... Martwimy się o ciebie... - zaczął szatyn. - Opowiedz nam co się dzieje. Pomożemy ci...

- Wczoraj na spotkaniu z Matt'em... My... Jakby to ująć... Powiedział, że coś do mnie czuję i musi wiedzieć, czy ja do niego też. Odkąd zaczął uczyć myślę o nim. Cały czas. Powiedziałem mu, że też coś do niego czuję, ale... Adam... Czuję się jakbym go zdradzał... Owszem, powiedział, że chce bym był szczęśliwy, i że chce bym znalazł sobie kogoś dobrego, ale... Ja tak nie potrafię... Adam jest dla mnie ważny. Matt też, ale jednak... Nie wiem co robić. Tak, chciałbym być z Matt'em, ale nie wiem czy to wypali. Za godzinie idę do niego, by jakoś obmyślić co będzie dalej, jednak co z Adamem? Pomimo wszytsko czuję, że Matt jest osobą, z którą będzie mi dobrze. Nie skrzywdzi mnie... A przynajmniej mam taką nadzieję... Sam nie wiem. Gubię się w tym. - po tej wypowiedzi wszytsko zamilkli.

Haruka i Issac totalnie nie wiedzieli co powiedzieć. Byli zszokowani takim obrotem spraw z nauczycielem i Adamem. Levi nienawidził poruszać tematu Adama i nigdy o nim nie wspomniał. Nawet o rozmowach z jego rodzicami.

- Uważam, że powinieneś odwiedzić Adama i wszytsko mu wyjaśnić, by nie czuć, że go zdradzasz. - odezwał się w końcu Haruka.

- Zgadzam się z Haruką. - powiedział Issac.

★ Nie opuszczaj mnie moja Alfo ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz