XI

2K 114 63
                                    

- Matthew... Kocham cię. - na te słowa Matt uśmiechnął się szeroko.

- Ja ciebie też. - ucałował czoło ukochanego. Po chwili oboje zasnęli.

Następnego dnia rano Matthew wstał zdezorientowany, gdyż miejsce o ok niego było puste. Leżała na nim kartka.

,, Jeśli serio myślałeś, że się w tobie zakochałem to jesteś w błędzie. Sprawiłem, że mi uwierzyłeś. Zakład wygrały. JESTEŚ TAKI NAIWNY! Za pół godziny na cię tu nie być. 

Twój ukochany Levi :*"

Matt przestał panować nad sobą.

Poszedł do kuchni.

Wyciągnął nóż.

Wbił go w gardło.

Jego ciało opadło na podłogę z hukiem, a krew zaczęła rozlewać się po podłodze.

- Cholera, Matt! Obudź się! - krzyknął przerażony nastolatek, widząc jak Matt rzuca się na wszystkie strony, mamrocząc coś.

- Ja żyję? - spytał wystraszony, patrząc na bruneta.

- Czemu miałbyś nie żyć? Wszystko okej? Chcesz wody?

- Nie, nie, nie. J-jest okej. - odetchnął głośno, zdając sobie sprawę, że to był tylko sen.

- Na pewno?

- T-tak, tak. Jest okej. Która godzina? - spytał, przecierając twarz rękami.

- Piąta trzydzieści. - odparł zerkając na zegar ścienny.

- Mam jeszcze pół godziny. - westchnął, wyciągając rękę w stronę bruneta. Ten wtulił się w ukochanego.

Sam nie wiedział czy poruszać temat jego koszmaru, lecz ostatecznie stwierdził, iż spyta.

- Matt, co ci się śniło? - spytał cicho.

- Powiedziałeś, że mnie kochasz. Rano zostawiłeś kartkę, na której było napisane, że to był zakład... Przestałem nad sobą panować i popełniłem samobójstwo... - odparł, zaciskając oczy.

- To tylko sen. Matthew... Ja naprawdę cię kocham. - powiedział siadając.

- Ja też cię naprawdę kocham, Levi... - rzekł, siadając obok ukochanego.

- Obiecaj, że mnie nie opuścisz, okej? Nie mogę stracić kolejnej osoby, Matt.

- Obiecuję, Levi. Też obiecaj, że mnie nie zostawisz. Ja również nie mogę stracić kolejnej osoby. - blondyn spojrzał na nastolatka.

- Obiecuję. - brunet złożył lekki pocałunek na ustach blondyna, po czym oparł głowę o jego ramię i splutł ich palce razem.

Cieszyli się. Pomimo straty ważnych osób i tak znaleźli kolejne, z którymi są równie szczęśliwi. Choć Levi i tak żył w niepewności. Ale cieszył się. I właśnie to liczyło się dla niego najbardziej. Ich szczęście.

- Opowiadaj, co u rodzinki? Co u Mayi? Co z Matt'em? - zaczął Haruka, rozpoczynając mecz w Fifie przeciwko Issac'kowi.

★ Nie opuszczaj mnie moja Alfo ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz