22

1.7K 145 16
                                    

Jimin

Dzień powrotu do Seulu nadszedł zdecydowanie szybciej niż bym sobie tego życzył. Przez ostatnie dni nie robiliśmy wiele, bo głównie spędzaliśmy czas na plaży, ewentualnie na tarasie, grillując, grając w gry czy karty i po prostu odpoczywając.

Z jednej strony cieszyłem się z powrotu, bo jednak w domu czułem się najlepiej, a i prywatność była dla mnie istotnym aspektem, ale z drugiej strony posiedziałbym jeszcze na plaży, nic nie robiąc. Dodatkowo nie chciało mi się wracać do pracy. Zostały mi jeszcze dwa dni urlopu, tak samo Jeonggukowi. Oba te dni planowaliśmy spędzić wspólnie, bez żadnego dodatkowego towarzystwa.

W piątek wróciliśmy do domu pod wieczór, a pierwsze co zrobiliśmy to położyliśmy się na kanapie, z kubkiem kawy. Odpoczywaliśmy i dobrze się bawiliśmy, ale tego też nam brakowało.

Nasz spokój nie trał jednak długo, a bardziej spokój Jeongguka. Jak tylko starszy się położył zadzwonił jego telefon, który znajdował na stoliku. Sięgnął po urządzenie i okazało się, że to jego mama, odebrał więc od razu i przełączył rozmowę na tryb głośno mówiący.

- No co jest? - zapytał, ponownie przytulając mnie do siebie, bo gdy musiał ruszyć się po telefon, puścił mnie.

- Jak to co? Nie mogę do syna zadzwonić? - oburzyła się lekko, wzdychając dramatycznie.

- Możesz - odparł. - Ale zawsze jak dzwonisz to po coś, a nie na pogawędkę.

- Nie ważne - powiedziała już kompletnie innym tonem. - Chcę żebyś przyjechał pod koniec sierpnia razem z Jiminem do domu.

- Po co? Dopiero wróciłem z jednego wyjazdu, nie myślę na razie o kolejnym - stwierdził, bawiąc się moimi włosami. Głowę miałem ułożoną na jego klatce piersiowej, a przez wygodną pozycję, przyjemne ciepło jakie od niego biło i fakt, że byłem trochę zmęczony, byłem pewny, że mógłbym tak zasnąć.

- Co to za pytanie, żeby nas odwiedzić i pobyć trochę z rodziną.

- To wy mieliście przyjechać do Seulu - mruknął niezadowolony. - Zresztą nie wiem jak z pracą. Jak będzie bliżej tego terminu to Ci powiem co i jak.

- My przyjedziemy, na któryś weekend - zapewniła. - Ale pod koniec sierpnia mają przyjechać znajomi na tydzień, z całymi rodzinami więc dobrze by było gdybyś też był.

- Czyli chcecie się pochwalić, a nie spędzić ze mną czas? - zapytał śmiejąc się.

- Nie wymyślaj - westchnęła. - Spotykamy się od kilku dobrych lat co wakacje i tylko Ty od kiedy się wyprowadziłeś nie uczestniczysz w tych spotkaniach. Fajnie jakbyś w tym roku przyjechał.

- Nigdy nie lubiłem tych spotkań - stwierdził z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.

- Zależy nam żebyś był - powiedziała. - Ale oczywiście zrobisz jak będziesz chciał - Jeongguk wywrócił oczami, ale i ja, i jego matka wiedziała, że po takim tekście przyjedzie.

- Dobra, pogadamy o tym innym razem okej?- upewnił się i pierwszy raz od kiedy rozpoczął rozmowę spojrzał na mnie. Uśmiechnął się do mnie i pogładził mnie delikatnie po policzku.

Porozmawiali jeszcze chwilę, ale kobieta zakończyła rozmowę mówiąc, że umówiła się z koleżankami na wieczór. Mają iść na miasto, napić się i poplotkować.

- Zjadłbym coś - powiedziałem po krótkiej chwili, podczas której obaj skupiliśmy się na programie lecącym w telewizji. - Mam ochotę na coś domowego, bo na tym wyjeździe prawie non stop jedliśmy coś gotowego.

- Chyba nie mamy nic w lodówce - odpowiedział Jeongguk. - Ale swoją drogą przydałoby się iść na jakieś nieduże zakupy, bo jutro też nie będziemy mieli co jeść.

Westchnąłem i uniosłem się. Nie specjalnie chciało mi się wstawać i gdziekolwiek iść, ale głód był zdecydowanie większy, więc już po chwili ubierałem buty i bluzę. Jeongguk chciał iść ze mną, ale zapewniłem go, że nie ma takiej potrzeby, w końcu szedłem tylko do sklepu, które znajdował się dosłownie po drugiej stronie ulicy.

Zrobiłem ekspresowe zakupy, aby móc zrobić Dakgangjeong na kolacje i wziąłem jakieś podstawowe produkty na jutrzejsze śniadanie. Po większe zakupy chciałem jechać jutro do jakiegoś supermarketu gdzie mógłbym kupić wszystko co potrzebne w jednym miejscu.

Jeongguk pomógł mi w przygotowaniu posiłku dlatego dość szybko udało nam się zjeść kolacje.

- Jak pracujesz w przyszłym tygodniu? - zapytał kilka godzin później kiedy leżeliśmy w jego łóżku i tak naprawdę zbieraliśmy się do spania.

- Od poniedziałku do piątku, na rano. A co?

- Może gdzieś wyskoczymy w piątek? - zaproponował, poprawiając włosy. - Na randkę w sensie.

- Pewnie - skinąłem głową, szeroko się uśmiechając. Czułem też, że zarumieniłem się pod jego uważnym wzrokiem, a fakt, że znajdowaliśmy się bardzo blisko siebie nie ułatwiał mi zapanowania nad emocjami.

A stało się to już kompletnie nie możliwe kiedy starszy przybliżył się i mnie pocałował. Nie całuje Cię pierwszy raz, więc ogarnij się, powtarzałem sobie w myślach, ale jakoś nic to nie dało. Wszystko co robił sprawiało, że było mi dobrze i nie miałem, żeby przestawał, a wręcz przeciwnie, chciałem więcej, ale wiedziałem, że totalnie nie jestem na to gotowy. Z bólem serca po dłużej chwili zakończyłem całunek i życzyłem mu dobrej nocy, a zanim odwróciłem się do niego plecami, aby mógł mnie przytulić, dałem mu buziaka, na co ten posłał mi szeroki uśmiech.

Nie ma się co spieszyć. Mamy na wszystko czas i na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. 

too different | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz