Jimin
Społeczeństwo od zawsze dzieliło się na Alfy, Bety, Omegi i ludzi. Jak kiedyś to ci ostatni mieli największą władze i to im trzeba było wszystko podporządkować, tak teraz role się odwróciły. To wilki są na szczycie, a urodzenie się człowiekiem to najgorsze co może cię spotkać.
Do tak potężnej zmiany w systemie społecznym doszło ponad dwieście lat temu, kiedy to grupa wilków żyjących w lesie przygotowała atak na rząd i obaliła go, przejmując władze, i wprowadzając swoje prawa, i obowiązki. Głównie chodziło o to, że człowiek nie miał żadnych praw, a jego jedynym obowiązkiem było bycie miłym i usługiwanie wilkom. Teraz trochę się pozmieniało. Ludzie mają więcej możliwośći i nie są traktowani, w większości, jak niewolnicy, ale w dalszym ciągu nie jest to, to o czym byśmy marzyli.
Mimo, że urodziłem się człowiekiem początkowo miałem naprawdę dużo szczęścia. Matka była nauczycielką, a ojciec pracował w policji, w dziale administracji. Z racji, że zajmowali takie, a nie inne stanowiska mogłem uczęszczać do szkoły, podczas gdy inni w moim wieku nie mieli takiej możliwości. Dla ludzi szkoła była płatna, a sumy były tak wysokie, że nie było ich zwyczajnie na to stać. Kiedy zacząłem podstawówkę w klasie był tylko jeszcze jeden człowiek, z którym dość szybko się zaprzyjaźniłem. Nikt inny nie chciał się z nami zadawać ani nawet przebywać zbyt blisko nas, ale tak długo jak mieliśmy siebie, nie potrzebowaliśmy innych.
Wszystko niestety posypało się kiedy w trzeciej klasie rodzice Taehyunga stracili pracę i nie byli w stanie dalej zapewnić mu edukacji. Kolejny rok musiałem spędzić kompletnie sam, co naprawdę bardzo źle znosiłem, zwłaszcza, że nawet po szkole nie mogłem spotykać się z przyjacielem, bo on i jego rodzina przeprowadzili się do innego miasta. Jakby tego było mało, gdy skończyłem czwartą klasę i zaczęły się wakacje na komendzie, na której pracował mój ojciec wybuchła bomba, która została tam podłożona przez grupę wilków. Ojciec tak jak i większość funkcjonariuszy zginęli na miejscu. Matka po tym strasznie się załamała, a wynikiem tego było utrata pracy, a co za tym idzie możliwość mojej nauki, ale w tamtym momencie kompletnie o tym nie myślałem.
Kilka tygodni później matka, nagle, kazała mi się spakować, co oczywiście uczyniłem. Nie zadawałem pytań, bo wiedziałem, że odpowiedzi i tak nie dostanę. Udaliśmy się do sporego, nie pomalowanego budynku, obok którego było prowizoryczne boisko i supermarket. Nie miałem pojęcia co to za miejsce.
Pamiętam, że siedziałem na niewygodnym krześle ponad godzinę, podczas kiedy moja mama była w gabinecie i rozmawiała z dyrektorką zakładu. O tym gdzie jesteśmy dowiedziałem się kilka minut po tym jak kobiety opuściły pomieszczenie. Moja mama, smutna, pożegnała się i kazała być grzecznym. Obiecała, że za niedługo wróci, a ja uwierzyłem. Co było błędem, bo już jej nie zobaczyłem, za to dyrektorka zabrała mnie do pokoju, który miałem dzielić z dwoma innymi chłopakami, a tam od nich dowiedziałem się gdzie dokładnie jestem. Jak można się spodziewać nie obyło się bez płaczu i krzyku.
Wtedy w głowie miałem jedno pytanie. Dlaczego?
Potrzebowałem dużo czasu, żeby przystosować się do nowego otoczenia i kompletnie niecodziennej dla mnie sytuacji. Jako, że w placówce znajdowali się tylko ludzie, czułem się troszkę lepiej. Mniej obco. Miałem wrażenie, że wszyscy jesteśmy tak samo, równo traktowani. Każdy miał możliwość nauki. Co prawda Panie, które przekazywały swoją wiedzę nie były profesjonalistkami, ale radziły sobie naprawdę bardzo dobrze.
Adopcje były bardzo rzadkie. Ja w domu dziecka spędziłem cztery lata, aż pewnego sierpniowego wieczoru pojawiło się małżeństwo. Alfa i Omega, którzy chcieli zaadoptować człowieka. Takie rzeczy to dopiero rzadkość. Personel zawsze wtedy dokładnie sprawdza czy dziecko nie ma być wzięte jako na przykład służba.
Cała procedura trwała ponad rok, ale ostatecznie trafiłem pod dach do państwa Jeon. Podczas tego czasu wiele razy się z nimi spotykałem i naprawdę ich polubiłem, byli mili i nie traktowali mnie z góry. Zresztą tak samo jak ich dzieci, które okazali się mieć. Mieli starszego o rok ode mnie syna - Jeongguka - który był Alfą i córkę - Eunae - dwa lata ode mnie młodszą Omegę. Z obojgiem bardzo szybko złapałem dobry kontakt, z każdym z nich mogłem o czymś porozmawiać.
Kiedy wprowadziłem się do nich, dostałem swój pokój, zaraz obok Jeongguk, z którym spotykałem się praktycznie non stop, kiedy tylko rodzeństwo nie było w szkole. Mimo, że państwo Jeon chcieli zapewnić mi miejsce w szkole nie było to takie proste. Po pierwsze dlatego, że prawnie skończyłem edukacje na czwartej klasie, a po drugie zwyczajnie niewiele placówek w ogóle chciało mnie przyjąć.
Do Jeongguka, do pokoju przychodziłem jak tylko starszy wracał ze szkoły. On odrabiał lekcja, a ja w tym czasie sam uczyłem się z jego podręczników, niekiedy dodatkowo tłumaczył mi pewne rzeczy, abym lepiej dany temat zrozumiał. Później spędzaliśmy długie godziny na rozmowie, oglądaniu filmów oraz seriali, graniu na konsoli lub komputerze.
Kiedy ukończyłem osiemnaście lat, Jeongguk skończył liceum i planował rozpoczęcie studiów w Seulu. Kiedy pierwszy raz to usłyszałem, musiałem wyjść z pokoju, bo zachciało mi się płakać. Nie wyobrażałem sobie zostać samemu. Lubiłem państwa Jeon i Eunae, miałem z nimi dobry kontakt i z każdym problemem mogłem do nich pójść, ale nie byli oni Jeonggukiem.
Kilka dni później podczas obiadu okazało się, że brunet chciałby abym razem z nim pojechał do stolicy, a to była jedna z lepszych wiadomości jakie od dawna usłyszałem. Od razu zgodziłem się, a wtedy państwo Jeon obiecali, że pomogą mi zdobyć jakąś pracę i wtedy ponownie się rozpłakałem, ale tym razem ze szczęścia.
Kilka tygodni później, kiedy starszy dowiedział się, że dostał się na uczelnie, o której marzył, zaczęliśmy szukać mieszkania. Mi pasowało dosłownie każde podczas gdy Jeongguk wymyślał. To za małe, to za duże, źle urządzone, nie ma balkonu, łazienka ma wannę, a nie prysznic, albo, że jest zdecydowanie za daleko od jego uczelni i mojej pracy.
Od naszej przeprowadzki do stolicy minęły ponad dwa lata, a ja dalej pracowałem w markecie, gdzie moim głównym zadaniem było wykładanie towaru, a niekiedy obsługa kasy, podczas gdy Jeongguk kończył drugi rok studiów na kierunku artystycznym, a dokładniej fotografii i na pół etatu pracował w dość sporym studiu. Mimo upływy czasu niewiele się zmieniło. Dalej razem wynajmowaliśmy to samo mieszkanie i mieliśmy świetny kontakt, a każdą możliwą chwilę spędzaliśmy razem.
Jedyne co się zmieniło to, to, że przestałem w starszym widzieć brata. Zakochałem się w nim, sam nie wiedziałem kiedy, a to naprawdę niekiedy utrudniało mi życie. Oczami wyobraźni widziałem jak w przyszłości Jeongguk przyprowadza jakąś Omegę i mówi, że to ta jedyna, biorą ślub i mają dzieci. Ta wizja bolała, a miałem ją w głowie co najmniej raz dziennie.
Nie chciałem za dużo myśleć o tym, że może jakimś cudem kiedyś, on odwzajemniłby moje uczucia, bo nie wierzyłem aby mogło się to stać. Poza tym Alfa i człowiek, jeszcze facet... jasne. Wolałem wszystko to brać na chłodno, bo wtedy zderzenie z rzeczywistością nie bolało aż tak bardzo, a w życiu wycierpiałem już wystarczająco.
mam nadzieję, że to ff przypadnie wam do gustu
trzymajcie się, bądźcie zdrowi i życzę miłego dnia ♥
CZYTASZ
too different | jjg+pjm
Fanfictiongdzie jimin jest człowiekiem, czyli najniższą istotą w hierarchii, a jungkook alfą, w którym jm jest zakochany. jakby bariera społeczna to mało, to rodzice jk, przygarneli jm pod swój dach jako członka rodziny. jm!human;jk!wolf slow burn ig, angst...