13

2.3K 164 16
                                    

Jimin

Dzień naszej pierwszej randki nadszedł szybciej niż się spodziewałem. Jeongguk zajęty studiami i pracą, a ja tą swoją, nie mieliśmy w tygodniu zbyt dużo czasu dla siebie. Jako, że obaj stwierdziliśmy, że nie chcemy się spieszyć, do niczego przez ten czas między nami nie doszło. Trochę żałowałem, bo całowanie i bycie w jego ramionach było bardzo przyjemne, ale to że chcemy zrobić wszystko na spokojnie jest dobre. Zwłaszcza, że sporo nas dzieli.

Starszy uparł się, że tą randkę on zaplanuje, bo to on mnie zaprosił, ale jak chce to następnym razem inicjatywa może być po mojej stronie. Mimowolnie już zacząłem rozmyślać na ten temat.

Dodatkowo stresowałem się tym, że to moja pierwsza w życiu randka. Nigdy wcześniej nikt się mną nie interesował, a przynajmniej nie na tyle, że gdzieś mnie zaprosić. Albo na odwrót. Obawiałem się, że zrobię lub powiem coś czego nie powinienem i wyjdę na idiotę.

Do wyjścia miałem niecałą godzinę. Jeongguk wrócił jakiś czas temu do domu i praktycznie od razu zamknął się w pokoju. Obstawiałem, że może się uczyć, w końcu sesja zbliżała się nieubłaganie. Z tego co wiedziałem to wszystkie ćwiczenia udało mu się zaliczyć, więc teraz tylko egzaminy.

Wstałem do szafy i zabrałem się za przeglądanie jej zawartości. Miałem niby ubrać się luźno, tak jakbyśmy wcale nie szli na randkę, a zwyczajnie, spontanicznie wychodzili. Nie byłem jednak pewny czy faktycznie tak powinienem zrobić czy postawić na coś elegantszego.

Napisałem w tej sprawie do Taehyunga, który na wstępie opierzył mnie za to, że nie pochwaliłem się, że z kimś wychodzę. Chciał wyciągnąć ze mnie o kogo chodzi, ale udało mi się ominąć ten temat. Przynajmniej na razie, bo obiecał, że jak się spotkamy w przyszłym tygodniu to nie odpuści.

Ostatecznie doradził mi mówiąc, żebym ubrał się tak jak poleciła mi osoba, z którą wychodzę. Ubrałem więc koszulkę z krótkim rękawem w czarno-białe paski oraz dżinsy. Wziąłem też ciemnoszarą bluzę, która swoją drogą należała do Jeongguka, ale nie sądziłem, że będzie potrzebna. Na dworze było ciepło, a my pewnie i tak będziemy poruszać się autem, mimo to, przezorny zawsze ubezpieczony.

Gotowy poszedłem do kuchni gdzie nalałem sobie soku i usiadłem z nim w salonie, zajmując się przeglądaniem telefonu.

Tak bardzo się zagapiłem, że nie zauważyłem, że starszy pojawił się w salonie. Dopiero kiedy usiadł obok, ogarnąłem się.

- Idziemy? - zapytał, lustrując mnie wzrokiem. Ubrany był na czarno, a w ręce trzymał kluczyki i telefon.

- Jasne - skinąłem głową, stresując się jeszcze bardziej niż dotychczas.

Podróż do miejsca, które wybrał starszy minęła szybko. Nie jechaliśmy nawet dziesięciu minut, a już staliśmy przed kręgielnią. Nigdy nie grałem, ale zawsze chciałem. Obawiałem się jednak, że nie będzie to takie proste jak się wydaje.

Ostatecznie szło mi całkiem niezłe. Co prawda nie wygrałem ani razu, ale za ostatnim razem naprawdę niewiele mi brakowało.

- Jesteś głodny? - zapytał kiedy siedzieliśmy już w aucie i ruszyliśmy z parkingu.

- Trochę tak - przyznałem, kiwając głową.

- Dobra to pojedziemy gdzieś, bo muszę coś zabrać, a później pójdziemy jeść, okej? - upewnił się, łapiąc moją dłoń w swoją. Zgodziłem się na jego propozycję i skupiłem się na widoku, który mijaliśmy, chcąc dowiedzieć się gdzie jesteśmy i może zgadnąć jaki jest cel naszej wyprawy.

Jeongguk zatrzymał się przed jakimś blokiem prawie w ścisłym centrum. Wyszedł szybko i widziałem jak z kimś rozmawia przez telefon. Dalej słyszałem otwieranie bagażnika i czyjś śmiech, a następnie starszego, który rzuca ciche: "dzięki".

- To gdzie teraz? - spytałem, poprawiając włosy. Byłem naprawdę ciekawy.

- Nad rzekę - odparł i odpalił silnik.

- Coś się tam dziś dzieje? - zapytałem, starając sobie przypomnieć czy odbywa się w owym miejsce jakieś ciekawe wydarzenie, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

- Nie - pokręcił głową, śmiejąc się. - Zobaczysz.

Dojechaliśmy na jeden z wielu parkingów, które znajdują się przy rzece. Jeongguk pierwsze co to udał się na tył auta, aby jak się okazało, wyciągnąć koszyk, którymi jedyny z czym się kojarzył to piknik. I chyba tego mogłem się spodziewać bo w jego dłoni pojawił się też koc.

Byłem jeszcze bardziej podekscytowany niż przed kręglami, co starszy musiał zauważyć, bo zaśmiał się i wolną ręka objął mnie w pasie.

Wybraliśmy miejsce na trawie niedaleko brzegu. Jeongguk rozłożył koc, a następnie wyciągnęliśmy wszystkie smakołyki, które znajdowały się w koszyku. Była tam cała masa owoców, ciastek, przekąsek, były też kanapki, tortilla, ramen, kimbap i bulgogi.

- Kto to wszystko przygotował? - zapytałem, biorąc w dłoń kawałek jabłka.

- Taki jeden znajomy, jara się gotowanie i uparł się, że chce pomóc - wyjaśnił i sięgnął po ramen.

- Trochę przesadził z ilością - stwierdziłem. - Wszystko wygląda tak dobrze, a jestem pewny, że nie jestem w stanie wszystkiego spróbować i się zmarnuje, i będzie mi szkoda.

- Przecież tego nie wyrzucimy - zapewnił. - Zjemy innym razem, poza tym nigdzie nam się nie spieszy. Możemy siedzieć tak długo jak chcemy, pogoda ma być ładna. Sprawdziłem.

- Wszystko przemyślałeś - zaśmiałem się, poprawiając włosy.

- No cóż - wzruszył ramionami. - Zależało mi żeby wszystko się udało.

Czułem jak moje poliki zaczęły palić, a w brzuchu coś się przewróciło. Przez zawstydzenie nie wiedziałem co powiedzieć ani jak się zachować więc sięgnąłem po kanapkę, chcąc się czymś zająć.

- Słodki jesteś - zaśmiał się i przeczesał moje włosy.

Później jeszcze długo siedzieliśmy na kocu i rozmawialiśmy. Było już ciemno, ale dalej przyjemnie ciepło, a zegarek wskazywał prawie dwudziestą trzecią, ale żaden z nas nie miał ochoty zbierać się do domu.

Wszystko przenieśliśmy tak, że mogliśmy położyć się koło siebie. Jeongguk leżał na plecach, a ja przytuliłem się do jego boku, głowę umieszczając na ramieniu. Jego dłoń spoczywała na dole moich pleców, a i ja swoją miałem przerzuconą przez jego brzuch.

- Zbieramy się za niedługo? - zapytał, gładząc mój bok.

- No jeśli musimy - odparłem, bardziej przysuwając się do jego ciała.

- Nie musimy - zapewnił.

- To jeszcze trochę poleżmy - poprosiłem i przerzuciłem nogę przez te jego.

- Jasne - powiedział i złożył buziaka na moim czole.

- Nie możesz tak robić - westchnąłem, chowając trochę twarz w jego szyi. - Przez to mam ochotę jeszcze bardziej Cię pocałować.

- Nie widzę problemu - odpowiedział, od razu zmieniając pozycję. Leżał na boku, popierając się na łokciu, prawie między moimi nogami.

- Mieliśmy się nie spieszyć - mruknąłem, wpatrując się w jego usta, które mimo tego co powiedziałem znajdowały się coraz bliżej moim. I ani trochę mi to nie przeszkadzało.

Kiedy był już bardzo blisko i wcale nic z tym nie robił, sam lekko się uniosłem i połączyłem nasze usta. Praktycznie od razu Jeongguk zdominował całe zbliżenie nadając mu taki wyraz i tempo jakie chciał. Ale ponownie, wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie.

Wszystko nie trwało długo i żadne z nas nie przekroczyło też jakoś specjalnie kolejnej granicy. Wszystko opierało się na pocałunku, dość namiętnym, ale dalej się nie posunęliśmy.

Nad rzeką spędziliśmy jeszcze prawie godzinę aż w końcu postanowiliśmy wrócić do mieszkania gdzie znowu wylądowaliśmy w łóżku starszego. Jednakże nie wydarzyło się między nami nic do czego nie doszłoby do tej pory.

A ja zasypiając w głowie jedynie miałem myśl jak bardzo szczęśliwy jestem.



miłego wieczoru♥

too different | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz