lekcja eliksirów

47 30 3
                                    

Niedługo bal bożonarodzeniowy.
— Chciałabyś iść ze mną na bal?— spytałem Lucy
— Oczywiście, nie musiałeś się pytać, przecież jesteśmy parą, więc chyba logiczne, że idziemy razem.— powiedziała.
— Przecież wiem, żartowałem tylko.— powiedziałem.
— Nie mogę się doczekać balu.— stwierdziła Lucy.
— Trochę za dużo ludzi tam będzie jak, dla mnie, ale że ty chcesz iść i że jestem zawodnikiem Hogwartu w turnieju trojmagicznym, muszę iść.— odpowiedziałem
— Jakbyś, nie był to mogłabym z tobą włuczyć po zamku.— powiedziała.
— Wsumie moglibyśmy szybciej opuścić bal i się włóczyć, przecież nikt nie będzie patrolował korytarzy.— stwierdziłem.
— To jest dobry pomysł.— odpowiedziała Lucy
— Dobra chodźmy na lekcje już.— powiedziałem i poszliśmy na lekcje eliksirów prowadzonej przez profesora Slughorna (zbierzność nazwisk to tylko, to nie ten sam Slughorn co uczył mego ojca), choć był stary bardzo dobrze się trzymał jak na swoi wiek.
— Witajcie na lekcji, dzisiaj będzie lekcja o jednym najbardziej niebezpiecznych eliksirów zwanym amortencja, kto wie jak działa ten eliksir?— spytał profesor.
Podniosłem rękę.
— Tak Lestrange?
— Wywołuje bardzo silne zauroczenie.— odpowiedziałem na pytanie.
— Dobrze pięć punktów dla slytherinu.— powiedział profesor.
— Jakby to był normalny eliksir sami byście go uważyli, ale nie bo możecie go w zły sposób wykorzystać.— kontynuował Slughorn.
— Więc ktoś może mi powie jak pachnie amortencja?— na koniec zadał pytanie
— Dla każdego inaczej, zależności od ulubionych zapachów.— odpowiedziałem.
— Dobrze pięć punktów dla slytherinu.— powiedział Slughorn.
— Dobra a teraz przejdźmy do innego eliksiru uważcie mi wywar żywej śmierci.— powiedział Slughorn i wszyscy zaczęli przygotowywać eliksiry.

Czwarty rozdział i ostatni (może) dzisiaj rozdzia

 Aron Lastrange i czas zmian | HP syn Voldemorta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz