Zaczął się pierwszy dzień.
Pierwszą lekcją była obraną przed czarną magią z gryfonami.
— Hej Aron.— podeszła do mnie Lucy gdy ja siedziałem na parapecie obok sali.
— Hej, jak tam pierwszy dzień w Hogwarcie?— spytałem zaciekawiony
— Spoko, powiedz czemu Rose mówiła że mam na ciebie uważać?- spytała podejrzliwie, ja wiem że Rose mnie nie lubi bo moja matka prawie zabiła jej ciotkę, babcie i że mi nie ufa, ale nie powinna tego robić.
— Nie lubi mnie.
— Bo?- kountynowała pytanie
— Uważa że mogę być spokrewniony z Bellatrix Lestrange.- odpowiedziałem
— A jesteś?— spytała zaciekawiona
— Nie, chyba że jakoś zmartwychwstała, urodziłem się osiem lat po jej śmierć.— skłamałem że nie jestem spokrewnienony
— W sumie racja, co masz po tej lekcji?
— Przerwę a ty?
— Też...— powiedziała, przyszła profesor Brown (czyli moja siostra)
— Do sali już.— powiedziała otwierając klasę, wszyscy weszli do sali.
Wszyscy zajęli swoje miejsca ja usiadłem obok Lucy.
— Zacznijmy od podstaw są trzy zaklęcia niewybaczalne powie mi ktoś jakie?— powiedziała Delphi siadając na biurko.
Lucy podniosła rękę.
— Proszę.— wskazała na Lucy
— Imperius.— odpowiedziała dziewczyna
— Zaklęcie kontroli umysłu, da się z niego wybronić jedynie posiadając silną wolę, kolejne niech ktoś poda.
Rose podniosła rękę.
— Mów.— tym razem wskazała na Rose
— Cruciatus.— odpowiedziała.
— Zaklęcie torturowanie, nie da się przed nim obronić można co najwyżej go uniknąć lub zablokować, kolejne.
Podniosłem rękę
— No?— wskazała na mnie
— Avada kadavra.— odpowiedziałem
— Zaklęcie nagłej śmierć, nie ma przed nim ratunku, a przynajmniej tak myślano, kiedy do podręczników zawitała historia Harrego Pottera znaleziono w niej jeden sposób na przeżycie tego zaklęcia, może niektórym wyda się to śmieszne ale najpotężniejszym i jedynym przeciw zaklęcie jest miłość, to chyba wszytko co musicie wiedzieć na temat tych zaklęć, zaraz koniec lekcji możecie spakować książki.- powiedziała i zeszła z biurka.
Spakowałem się, wstałem i już chciałem wychodzi gdy nagle.
— Lestrange do mnie.— powiedziała pani profesor.
— Lucy poczekasz na mnie obok sali.— zwróciłem się do przyjaciółki, po czym ta wyszła z sali i zatrzymała się na korytarzu obok sali.
— Tak pani profesor?
— Zamierzasz się zgłosić do turnieju trójmagicznego? — spytała
— Tak, ale pewnie mnie nie wybiorą i nie, nie pomogę ci skrzesić rodziców.— odpowiedziałem
— Nie pytałam nawet.
— Ale chciałaś, czemu nie możesz odpuścić sobie, zapomnieć o tym wieść normalne życie nawet mogłabyś tu już zostać nauczycielką.— powiedziałem
— Bo chcę mieć rodziców, ty nie chcesz?— spytała lekko zdenerwowana
— Nasz ojciec był potworem, a matka ślepo w niego zapatrzona, Delphi proszę cię, nie chcę cię też stracić.— powiedziałem prawie z łzami w oczach.
— Aron nie stracisz, obiecuje.— powiedziała spokojnie
— Już raz trafiłaś do azkabanu.
— To się nie powtórzy, jeśli się nie uda zostawię to i już nie spróbuję.— powiedziała próbując mnie uspokoić.
— Delphi nie próbuj tego proszę.— powiedziałem załamanym głosem
— Jeśli tak zależy ci bym tego nie robiła to tego nie zrobię.— uśmiechnęła się do mnie, odzwajemniłem uśmiech.
— Dzięki.— powiedziałem.
— Dobra, idź już bo dziewczyna na ciebie czeka.— powiedziała Delphi
— Przyjaciółka, pa.— odpowiedziałem
- Ja wiem swoje pa.— uśmiechnęła się do mnie, wyszedłem z sali i dołączyłem do Lucy która szła w kierunku wielkiej sali.
— Co chciała od ciebie profesor Brown?— spytała Lucy.
— Trochę się dowiedzieć o uczniach z slitherinu.— skłamałem
— Nie mogła się spytać Prefektów?— kountynowała pytania Lucy
— Mnie się nie pytaj.— odpowiedziałem
— Dobra chodźmy do wielkiej sali jak chcesz się zgłosić do turnieju.— powiedziała i poszliśmy do wielkiej sali.
Wszystkie stół był puste obok stołu nauczycieli stała czara ognia.
Wziełęm wcześniej przygotowaną kartkę z imieniem i nazwiskiem i wrzuciłem do czary ognia.
— Teraz czekam do wieczoru.— powiedziałem i usiedliśmy na ławach obok stołów.
— Opowiesz coś o sobie?— spytała mnie Lucy
— Okej, moi rodzice umarli gdy byłem mały, zaadaptował mnie Malfoyówie i u nich mieszkam, zainteresowania to fantastyczne zwierzęta, to wszytko o mnie, teraz twoja kolej.— powiedziałem
— Przez całe życie wychowywałam się u ciotki, nie pamiętam rodziców, interesuje się quidditch i magizoologią.— odpowiedziała Lucy.
— Chcesz się dostać do drużyny?— spytałem
— Tak, ale muszę poczekać przecież rozgrywki są odwołane że względu na turniej.— powiedziała dziewczyna
— No tak.
— Dobra zaraz mam kolejną lekcję muszę spadać, pa.- powiedziała
— Pa.— powiedziałem i poszedłem w stronę sali do zielarstwa.Wróciłem
CZYTASZ
Aron Lastrange i czas zmian | HP syn Voldemorta
FanfictionAron przez całe życie mieszkał o Malfoyów, chodził do Hogwartu nikt prócz Malfoyów nie znał jego sekretu, gdy pewnego dnia jego siostra ucieka z Azkabanu, próbuje go przeciągnąć na chłopak odmawia. W Hogwarcie poznaje pewną dziewczynę która może bar...