Z godnie z umową chłopcy półgodziny po wyjściu poprosili grzecznie Lisę o pójście po piwo.Wszystko byłoby dobrze i chłopakom wydawało się,że wszystko będzie fajnie.Jednak jedna rzecz nie mogła przestać siedzieć w jej głowie.Jak do cholery mają jej sprzedać piwo.Przecież nie jest pełnoletnia.
Jednak jej obawy zostały przerwane wtedy gdy dotarła pod sklep.Był zamknięty.Bez większych ceregieli skierowała się do domu.W połowie drogi zaczęło się robić pomuchrnie.Dziewczyna ledwo zdążyła uciec przed deszczem.Schowała się na przystanku.Było zimno,mokro i nieprzyjemnie.Po za tym nawet nie mogłaby pobiec,bo deszcz lał tak bardzo,że jeśli by wyszła to bardzo by ją to bolało.Krople uderzały o ziemię i z ogromną siłą.Westchnęła patrząc na telefon.Brak zasięgu.
Tommy pewnie zaczął się już o nią martwić.(dopis aut. Mhm taaa,cholernie się martwi😼)
Robiło się coraz zimniej ciemniej i później.Koło godziny siedemnastej na górze ulicy zauważyła szybko zbliżającą się,wysoką postać.Miała z jakieś dwa metry i szła właśnie w jej kierunku.
Momentalnie zaczęła panikować.Modliła się,aby tajemniczy gość,albo ja wyminą,albo żeby deszcz nagle przestać padać i,żeby mogła z tąd zwiewać.Zaczęła nerwowo szukać w kieszeni czegoś czym mogłaby się w razie czego obronić.Znalazła tylko klucze do domu.
Pov.Lisa
Japierdole jeśli mnie teraz słyszysz boże to wiedz,że to nie ja zjadłam wszystkie ciastka Tommy,emu i w cale nie chciałam mu popsuć nowego telefonu.To był przypadek.Przepraszam za wszystkie jedynki w szkole.Jeśli chodzi o brokatowe nożyczki-
-Lisa?Co ty tutaj robisz?-usłyszałam miły głos Ranboo.
-Jezu to ty!Z daleka wyglądasz strasznie.
-Dzięki za komplement-mruknął.
-Nie no przepraszam,ale cholera jasna zaczęłam w głowie testament pisać-zaśmiałam się.
-Co ty tu tak właściwie robisz?
-Oh,Tommy wysłał mnie po piwo.
-Ciebie?-zapytał siadając obok mnie.
-Właśnie też się zdziwiłam,ale koniec końców sklep był zamknięty.
-Masz-podał mi swoją kurtkę.
-Będzie ci zimno.
-Mam bluzę,a ty miałaś krótki rękawek.
-Zimno ci?-zapytał
-Już nie.Wiesz kiedy przestanie padać?
-Nie,nie sprawdzałem pogody.
-Masz zasięg?
-Właśnie nie-powiedział gasząc telefon-zimno ci?
-Nie,powiedziałam przecież-zaśmiałam się lekko, rozbawiona jego zachowaniem.
Pokiwał głową.Siedzielismy chwilę w ciszy słuchają padającego deszczu,aż w końcu ja przerwał.
-Zimno ci?
-Ranboo!
-No co?
-Czemu ciągle pytasz mnie czy mi zimno jak ci mówię,że nie!
Chłopak lekko poczerwieniał na policzkach.
-Umm,po prostu chciałem mieć pretekst,żeby cię przytulić-mruknął pod nosem unikając mojego wzorku(przepraszam,musiałam to tutaj dać)
-Aww,ale nie musiałeś!Lubię się do ciebie przytulać.
Jasnowłosy bez zbędnego gadania przytulił się do mnie.Teraz było mi bardzo ciepło i milutko.
-Wiesz co,Lisa?
-Hm?
-Wydaje mi się...-przerwał widocznie szukając odpowiednich słów-wydaje mi się,że...
Nie mogac dłużej wytrzymać tego napięcia po prostu podniosłam głowę z jego ramienia i oświadczyłam.
-Też cię kocham Ranboo.
Chłopak patrzył przez chwilę na mnie zdumiony,aż w końcu mnie pocałował.Ten pocałunek był inny niż poprzednie.Bardziej czuły.Wyrażał więcej emocji.Tyle na to czekałam,aż w końcu odwzajemnimy te uczucia razem bez obaw i przeszkód.Gdy zaczęło brakować nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
-Zostaniesz moja dziewczyną?-wypalił od razu.
-Tak-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
To był najlepszy wieczór mojego życia.Pogoda i pora dnia sprawiała,że nastrój był bardziej romantyczny.Chyba nigdy nie czułam się tak szczęśliwa.Przytulalismy się do siebie i cieszyliśmy swoją obecnością.Koło osiemnastej,gdy deszcz nie padał tak mocno stwierdziliśmy,że już wrócimy bo nie będziemy tu siedzieć do jutra.
Trzymaliśmy się za ręce i szliśmy pod parasolem.Po około półgodzinie byliśmy pod domem.
-To co teraz?-zapytałam-Wchodzimy odrazu tak...wiesz...trzymając się za ręce?
-Tak,oczywiście,że tak.
I faktycznie tak zrobiliśmy.Weszliemy do domu i od razu wszyscy na nas spojrzeli.Reakcja mnie lekko zdziwiła.
Nick i Tubbo zbili ze sobą piątkę.Tommy patrzył na nas zdębiały.Karl skakał z radości i zrobił nam zdjęcie,a Quackity podszedł do nas i powiedział.
-Jaka szkoda,że sklep był zamknięty!No cóż zdarza się-machnął ręką.
-Zaraz spojrzałam na niego uważnie-to było zaplanowane?
-Nie pfff,co ty?Planowanie?Kto tak robi w dzisiejszych czasach?Teraz tylko na spontanie-zaprzeczył Dream.
-Ja nie wierzę-usłyszałam śmiech Ranboo-W każdym bądź razie,jesteśmy razem.
Teraz to oni omało co nie pospadali z krzeseł.
-Ok,tego Sapnap nie planowaliśmy-szepnął George.
-Mówiłem,że reszta należy do nich!-pokazał na naszą dwójkę.
-No nic pozwólcie,że teraz pójdę razem z moją dziewczyną na górę-oznajmił jasnowłosy i wziął mnie na ręce.
-Tylko grzecznie mi tam!-pogroził nam ręką Tommy.
Weszliśmy do pokoju,a chłopak zapytał.
-Może chcesz ze mną być na streamie?
-Jasne!Ale co powiesz widzom?-dodałam szybko.
-Powiem,że jesteś moją dziewczyną.
-Ale że tak od razu?
On tylko pokiwał głową z dziecięcym uśmieszkiem.Po chwili siedziałam lekko zestresowana.Trochę dziwnie się czułam.W sumie nigdy nie robiłam
Streama.Chłopak ubrał swoją maskę i okulary.Oczywiscie na jego rękach pojawiły się zaraz rękawiczki.-No to co zaczynamy?
________Więc są oficjalnie razem!Kto się cieszy?
Szczerze Imagine być na streamie Ranboo gdzie przedstawia swoją drugą połówkę😩✋
CZYTASZ
Unexpected - Ranboo
FanficTo miały być zwykłe wakacje.Bez większych planów.A jednak stało się coś nieoczekiwanego. UpDate: Pisałam tą książkę jakiś czas temu i przepraszam jeżeli niektóre fragmenty będą cringowe, ale postaram się popoprawiać błędy. Okładka z Pinteresta!