Rozdział #11 "To była dobra decyzja, prawda?"

1.1K 95 44
                                    

Deku powoli odsunął zielone włosy, które opadały mu na twarz. Powoli wyszedł z dormitorium, cicho zamykając za sobą drzwi. Schylił się by usiąść na schodach. Westchnął cicho i spuścił głowę. Czuł się winny. Coś podpowiadało mu, że wypadek Jirou nie był przypadkiem. Coś mu mówiło, że to było związane z jego osobą. Dlaczego? Co sprawiało, że wierzył, że nie był to zwykły wypadek? Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się zbyt dużej ilości myśli, przez które powoli zaczęła pobolewać go głowa. 

Przecież to nie ma sensu. 

Tak bardzo pragnął mieć kogoś obok siebie, komu mógłby się wyżalić. Wyrzucić z siebie wszelkie emocje. Nie chciał być w tym wszystkim sam.  Zacisnął zęby i objął rękami kolana. Zmarszczył brwi i poczuł jak łzy płyną po jego twarzy. Jego oddech przyspieszył. Zaczął trząść się z zimna i zdenerwowania. Chwycił się za głowę, szlochając.

Ja tyle, rzeczy nie wiem. Potrzebuję odpowiedzi... Kim chcę zostać? Bohaterem... Jakim? Takim, który będzie pomagał ludziom, ratował ich z uśmiechem i dawał nadzieję... Czy to nie jest dla mnie za trudne? Ponad moje możliwości? Przecież mógłbym pomagać innym poprzez zostanie policjantem czy coś... Tyle osób mi to mówiło... Nie słuchałem. Może to ja się myliłem? Może oni mieli rację...

- Chcę zostać bohaterem... Bardzo - wyszeptał do siebie, drżącym głosem, jakby chciał sobie to uświadomić.
 
Otarł łzy, jedną dłonią i głęboko odetchnął, powoli się uspokajając. 

- Spokojnie Deku. Nie dokonuj pochopnych decyzji - wyszeptał do siebie. 
Od jakiegoś czasu gorzej sypiał. Co mogło być tego przyczyną? Nie wiedział... Może to jest jakoś związane z porą roku... albo po prostu przemęczeniem? Westchnął odrzucając tę opcję. Czy mogłoby to być jakoś związane z Ligą? Albo... Dabim? 

Dabi...  Kim jest dla mnie Dabi? 

Zamarł, gdy pomyślał o tym pytaniu. 

Przyjacielem? Zwierzałem mu się już i czułem się przy nim dobrze. Ale... przecież on jest złoczyńcą. Nie powinienem się z nim przyjaźnić, to źle wpływa na moje życie. Odkąd został złapany, miewam problemy, do tego jego niektóre groźby... Dlaczego ja mu się zwierzałem? 

Zacisnął powieki, zdenerwowany. Co powinien zrobić? Może powinien porozmawiać o wszystkim z Aizawą... Pewnie mógłby mu jakoś pomóc? 

Mimo iż to rozwiązanie wydawało się być bardzo rozsądne, to jednak Izuku skrzywił się. Nie miał ochoty opowiadać o swoich problemach nauczycielowi. Nie czułby się z tym zbyt komfortowo. 
Bił się z myślami, wymyślając coraz to różniejsze plany jak pogodzić wszystkie jego plany lub pozbyć się swoich problemów. Żaden, jednak mu nie odpowiadał. 

- Dlaczego życie nie może być prostsze... - wyszeptał do siebie, znowu czując łzy w oczach.

Słońce, które niedawno wstało, schowane było za sporą warstwą chmur. Deku wiedział, że niedługo zacznie padać. Czuł to w powietrzu. Podniósł głowę, akurat w momencie, w którym zawiał chłodny wiatr. Zatrząsł się lekko. 

Wstał gwałtownie, ocierając łzy. Wiedział już, co chciał zrobić. Chwilę jeszcze się wahał po czym ruszył przed siebie. Jakąś decyzję, przecież musi podjąć. Szedł wolnym, krokiem, jednak przyspieszył, gdy znowu poczuł zimny wiatr. Objął się dłońmi. Przeklinał się w myślach, dlaczego nie wziął z dormitorium, jakiejś kurtki, lub bluzy. Droga do szkoły, wydawała się jakby dłuższa. 

- To wcale nie jest takie złe... - wyszeptał. 
Nie był specjalnie przekonany, ale ostatecznie potrząsnął głową. To było najlepsze rozwiązanie. Podniósł wzrok i dostrzegł dach swojej szkoły. Zacisnął zęby i przyspieszył. Im szybciej to zrobi, tym będzie lepiej. Zatrzymał, się przed budynkiem swojej szkoły i podniósł dłoń. Westchnął i opuścił ją. 

^~Pomóż Proszę... ~^ // (W TRAKCIE) *DabiDeku*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz