Rozdział 6

70 12 0
                                    

Sam miała tego dnia wyjątkowo dobry humor. Była gotowa na walkę z McFarlenem i Snyderem. Właściwie z wszystkim, co stanie jej na drodze. Jednak jej wrodzona ciekawość nie pozwoliła na czekanie. Dlatego też rano zadzwoniła do pracy i opowiedziała jak fatalnie się czuje. Dla lepszego efektu zakaszlała kilka razy w telefon. Finalnie dostała wolne i chyba właśnie ten fakt zdecydował o jej pozytywnym nastroju. Czekała ją praca w terenie.

Rano, czyli o nieco późniejszej porze niż u przeciętnego człowieka, zadzwoniła do Danny'ego.

- Nie obchodzi mnie czy śpisz czy jesteś w pracy. Musimy porozmawiać- oznajmiła na wstępie. Usłyszała ciężkie westchnienie po drugiej stronie.

- Akurat spałem. Przypomnisz mi czemu zadzwoniłem akurat do narwanej dziennikarki, która ma problemy z cierpliwością?

Sam przewróciła oczami, czego znajomy oczywiście nie mógł zobaczyć.

- Jestem skuteczniejsza niż przeciętny dziennikarz, a poza tym mnie uwielbiasz.

- Szczególnie jak budzisz mnie wcześnie w jedyny wolny dzień w tym tygodniu.

- A teraz na poważnie. Widzimy się za godzinę w Central Parku?- zaproponowała Sam, uznając, że dała mu wystarczająco dużo czasu, żeby się ogarnął.

Sam usłyszała ostentacyjne ziewnięcie.

- Może w jakimś ciekawszym miejscu?

- Podziękuję za wizytę w klubie ze striptizem.

- Musisz rozpamiętywać przeszłość? To była tylko jednorazowa sytuacja- mruknął Danny.

Fox pamiętała tę sytuację aż nazbyt dobrze. W liceum całą paczką postanowili wybrać się do klubu. Raz, jeden jedyny dziewczyny pozwoliły wybrać miejsce chłopakom i wylądowali w klubie ze striptizem. Więcej nie popełniły tego błędu.

- Po prostu wyciągam odpowiednie wnioski. Jeśli wybierzesz jakąś normalną miejscówkę, to nie mam nic przeciwko.

- Świetnie. W takim razie wyślę ci adres.

Danny, podążając za jej przykładem, postanowił nie czekać na odpowiedź. Rozłączył się, a Sam dostała wiadomość. Adres nie kojarzył jej się z niczym szczególnym. Wiedziała jedynie, że było to w okolicy Harlemu. Ta wiedza była wystarczająca, żeby trafić na miejsce.

Najpierw przebrała się w coś bardziej wyjściowego. Nie musiała się stroić, ale w byle czym też wolała się nie pokazywać wśród ludzi. Wybrała obcisłe rurki i biały, dość prosty top. Narzuciła na siebie czarną ramoneskę, którą bardzo lubiła, a jeśli chodzi o obuwie, zdecydowała się na botki. Przed wyjściem, jak to miała w zwyczaju, skontrolowała swój wygląd w lustrze. Swoje blond włosy pozostawiła luźne i nie upięła ich w żaden wymyślny sposób. W końcu uznała, że jest dostatecznie dobrze. Wyszła z mieszkania, wcześniej zamykając je na klucz i poszła na przystanek metra. Kupiła bilet, a następnie pojechała w kierunku Harlemu. Na miejscu rozglądała się za czymś konkretnym. Nie widziała żadnych nocnych klubów z krzykliwymi neonami na zewnątrz. Ciekawe co też Danny tym razem wymyślił. Wrzuciła adres z wiadomości w wyszukiwarkę. Była zaskoczona. Nie spodziewała się azjatyckiej knajpki, ale musiała przyznać, że wybór nie był taki zły. Mogło być znacznie gorzej, biorąc pod uwagę pewne pomysły Danny'ego.

Sam weszła do środka. Miejsce od razu przywodziło na myśl Japonię. Lokal utrzymany był w odcieniach zieleni. Jedną ze ścian w całości zajmowało duże, przybliżone zdjęcie kwitnącej wiśni. Zamiast tradycyjnych lamp nad stolikami wisiały lampiony z nieznanymi jej znakami. Niezwykłego klimatu dopełniała skośnooka obsługa, która z uśmiechem zbierała zamówienia.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz