Rozdział 30

46 9 0
                                    

Danny początkowo był przerażony. Jego umysł podsuwał same najgorsze, najczarniejsze scenariusze. Oczami wyobraźni widział Sam jako kolejną, rozczłonkowaną po śmierci ofiarę seryjnego mordercy. Bał się, że za kilka godzin mogą ją znaleźć w Central Parku. Jednak dzięki swojej dziewczynie odzyskał rozsądek.

- Posłuchaj mnie przez chwilę Danny- poprosiła Shira, kładąc swoje drobne, ale bardzo zręczne dłonie na jego klatce piersiowej, co miało go zmusić, żeby na chwilę się zatrzymał. Poskutkowało.- Nie wiemy czy faktycznie doszło do tego... Porwania. Poza tym nie wiemy kto to zrobił, jeśli faktycznie doszło do przestępstwa. Musimy starannie przemyśleć dalsze działania.

- My?- zdziwił się. Szatynka posłała mu jeden z tych swoich zniewalających, pięknych uśmiechów.

- Oczywiście. Chyba zapomniałeś, że też znam Sam. Na pewno nie tak dobrze jak ty, ale nie chcę, żeby cokolwiek jej się stało. No i nie zamierzam zostawić cię z tym samego- potwierdziła tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Fragment tej rozmowy szczególnie zapadł mu w pamięć. Sprawiał, że robiło mu się cieplej na sercu. Był potwierdzeniem tego, co od początku myślał o nowej, wyjątkowo zdolnej koroner. Była niezwykła, pomocna, błyskotliwa. Długo mógłby wymieniać jej zalety, ale w tej chwili miał, a właściciel mieli inny priorytet. Musieli zweryfikować kwestię porwania i nie wykluczać, że doszło do zwyczajnego zbiegu okoliczności. Niezwykle nieszczęśliwego.

Najpierw pojechali do mieszkania Sam. Po drodze Shira zadzwoniła do trupiarni, żeby powiadomić Silvie, że tego dnia nie przyjdą do pracy. Całe szczęście, że o tym pomyślała. On przejmował się czymś zupełnie innym, a takie błahostki jak praca były drugorzędne. Recepcjonistka trochę ponarzekała i wypytywała, dlaczego ich nie będzie. Shira opowiedziała jej historyjkę o rzekomym złym samopoczuciu. Wspomniała też coś o zwolnieniu lekarskim, które jak najszybciej przyniosą.

Kiedy dotarli na miejsce, zaczęli od pukania. Później zadzwonili kilkukrotnie dzwonkiem. Nikt im nie otworzył, a po drugiej stronie panowała niepokojąca cisza. Danny nie słyszał też miauczenia kota. Zdał sobie sprawę, że nawet nie wiedział czy w międzyczasie się go nie pozbyła. Świetnie, pomyślał z nutką sarkazmu.

- Na pewno nie ma jej w mieszkaniu- odezwała się szatynka.- Co teraz robimy?

- Idziemy do Skylight- oznajmił po krótkim namyśle Danny. Zazwyczaj jeśli nie było jej w domu, właśnie pracowała. Sam mogła pracować o każdej porze dnia i nocy, o czym się przekonał już na samym początku ich odnowionej przyjaźni. Gdy zadzwonił do niej w środku nocy, odebrała i ponadto niemal od razu zgodziła się na przyjazd do kostnicy. Nie brakowało jej zaangażowania i entuzjazmu. Była w pełni oddana dziennikarstwu, co mogło ściągnąć na nią kłopoty pewnego dnia. Miał nadzieję, że jeszcze nie dzisiaj.

- Czegoś nie rozumiem. Sugerujesz, że ktoś ją porwał po rozmowie z Douglasem, tak?- spytała po drodze, kiedy szli wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy. Danny przytaknął.- I miałby to zrobić Douglas? Co ma wspólnego jego nagłe wyjście z Sam?

- Nie, Flynn tego nie zrobił. Wydaje mi się, że wyszedł z trupiarni, żeby ostrzec swojego brata, który może być odpowiedzialny za ostatnie zbrodnie. Wiem, że to brzmi jak czyste szaleństwo. Ciągle liczę, że za chwilę znajdziemy Sam całą i zdrową- wyjaśnił Danny.

- Wiesz więcej niż mi mówisz. W porządku, rozumiem. Czas na wyjaśnienia przyjdzie później.

Shira była nie tylko piękna, mądra i błyskotliwa, ale też taktowna. Danny chętnie by jej wszystko powiedział. Po prostu nie chciał tracić czasu. Jeśli nie zastaną jej w redakcji, pojadą na komisariat, do jej przyrodniego brata. Nie dość, że był gliną, to jeszcze członkiem rodziny. Z oczywistych względów włączy się w sprawę, niezwłocznie.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz