Epilog

89 11 16
                                    

Sam ze znudzeniem wodziła wzrokiem po białych ścianach szpitala. Siedzenie w jednym miejscu, nawet jeśli to już nie było więzienie psychopatycznego mordercy, doprowadzało ją do szału. Rzekomo jej stan był dobry, a efekty nieznanej jej substancji psychoaktywnej minęły. Więc po co ciągle trzymali ją w szpitalu?!

- Nie patrz się tak na mnie, proszę- odezwała się pielęgniarka świeżo po magisterce. Przyjaciele nazywali ją Beth, jej też pozwoliła tak mówić. Poznała ją tuż po tym, jak minęły jej halucynacje. Trochę ze sobą rozmawiały.

- Tak? Czyli jak?- drążyła dziennikarka.

- Jakbyś mnie chciała zabić na miejscu. Nie przetrzymuję cię tu, okej?

Sam przewróciła oczami, po czym kiwnęła głową. Beth nie była winna temu, że lekarz uznał, że "powinna zastać na obserwacji", jak to określił.

- Masz rację. Co z Chadem?

- Mogłaś zginąć z rąk seryjnego zabójcy, a interesuje cię, co z moim byłym, który jest totalnym dupkiem? Jesteś niemożliwa- skwitowała krytycznie pielęgniarka, podlewając rośliny leżące na parapecie.

Poprzedniego dnia Beth nie miała się komu wyżalić, a akurat była na dyżurze. Jakimś cudem szybko załapały wspólny język i to Sam stała się osobą, której się wygadała. Nie przeszkadzało jej to.

- Dlaczego nie? Więc co z nim? Kontaktowaliście się?

Beth westchnęła z uśmiechem, w którym nie było już ani trochę radości.

- Dzwonił kilka, no dobra, kilkanaście razy, ale to koniec. Nie zamierzam wybaczać mu po raz kolejny. Zrobiłam to o jeden raz za dużo.

- Tak trzymaj. Ten dupek na ciebie nie zasługuje. Jesteś cudowną osobą, a on cię wykorzystywał.

Sam mówiła szczerze. Może nie zdążyła poznać Beth zbyt dobrze, ale zauważyła, że miała dobre serce i chętnie pomagała. Chada tym bardziej nie znała, nawet nie widziała na oczy. Za to poprzedniego dnia poznała historię ich związku. Poznali się w liceum. On był tym lubianym, a ona szarą myszką. Kiedy zwrócił na nią uwagę, czuła się wyróżniona. Szybko się w nim zakochała. Po dwóch latach związku, już po liceum, nakryła go z jakąś kobietą. Przepraszał ją, tłumaczył, że to pierwszy raz, że popełnił błąd... Wciskał jej kit. Ale ona mu uwierzyła. Aż do momentu, kiedy po raz kolejny nakryła go na zdradzie, w ich mieszkaniu. Gość miał tupet, żeby zdradzać ją we wspólnie wynajmowanym mieszkaniu. I co powiedział, gdy wparowała do sypialni, gdzie był z inną? "Dlaczego tak wcześnie wróciłaś, kochanie?". Skończony sukinsyn.

- Dziękuję. Powinnam wracać do pracy, ale wcześniej mi coś obiecaj.

- Nie daję obietnic w ciemno- zaoponowała dziennikarka. Tylko czasami zdarzało jej się robić wyjątki od tej reguły.

- No dobrze. Więc zrobimy inaczej. Dam ci swój numer jak pokażesz mi wypis. Chcę mieć pewność, że nie uciekniesz, ani nie wypiszesz się wcześniej- odparła Beth.

- Ty też przeciwko mnie? Nie dość, że ten lekarz...

- Davis wie co robi. To kompetentny lekarz, chociaż cierpi na syndrom "problemów z używaniem rąk". Tak to nazywam- weszła jej w słowo pielęgniarka.

Dziennikarka nigdy o czymś takim nie słyszała. Nie znała szpitalnego żargonu.

- Jaki syndrom?

- Chodzi o to, że kiedy tylko może wykorzystuje pielęgniarki. Zamiast samemu sięgnąć po sprzęt rozkazuje pielęgniarce, żeby mu to podała.

- Tacy są najgorsi. Czasy władców i poddanych minęły, a oni dalej tylko podaj to, zrób tamto- mruknęła Fox.

- Widzę, że nie masz na myśli lekarzy. Znasz takie przypadki.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz