Rozdział 25

51 9 6
                                    

Sam siedziała w redakcji, przeglądając skrzynkę mailową. Poprzedniego dnia dostała długi, wyczerpujący mail na temat ostatnich spraw prowadzonych przez pewnego policjanta. Po fakcie musiała przyznać, że miała świetny pomysł. Może i Morrison nie prowadził głośnych, trzymających w napięciu spraw, ale znalazła wśród nich kilka całkiem ciekawych, o których chętnie napisze. Tekst nie będzie należał do najlepszych, ale też nie można będzie go zaliczyć do najgorszych. Nic nie pobije Federal Hall, skwitowała w myślach. Mimowolnie przypomniała sobie ostatnią rozmowę z mentorem, podczas której wparował do środka Bryce z jeszcze gorącą kawą. Nie wiedziała jak ustosunkować się do tego, co się wydarzyło, a raczej, co miało się wydarzyć. Z jednej strony zżerała ją ciekawość, co takiego McFarlen chciał jej powiedzieć. Z drugiej...

Nie dane jej było skończyć myśli, ponieważ drzwi jej boksu otworzyły się z hukiem i równie szybko zamknęły. Do środka weszła Maddie. Była wyraźnie zdenerwowana, bo tuż po wejściu zaczęła krążyć po jej malutkim boksie.

- Przepraszam, że tak wchodzę do środka bez pytania czy zapowiedzi, ale... Jack ze mną zerwał- wyrzuciła z siebie siostrzenica Snydera. Dopiero po chwili Sam zauważyła, że ciemnowłosa miała trochę zapuchnięte oczy. Za to na policzkach nie dostrzegła ani śladu rozmazanego makijażu. Pewnie zdążyła żejuż odwiedzić łazienkę i doprowadzić się do normalności.

- Ale...- zaczęła Fox, starając się odpowiednio zareagować. Nie udało jej się. Chciała jakoś ubrać w słowa wszystko co przyszło jej do głowy. Przecież byli taką idealną parą. Do tej pory ani razu się nie kłócili i co chyba najważniejsze, obydwoje czuli coś do drugiej osoby. Mimo tego, postanowiła zadać cisnące jej się na usta pytanie.- Dlaczego?

- Nic ci nie mówił?- zdziwiła się Maddie, po czym zrzedła jej mina.- Myślałam, że to ty mi więcej wyjaśnisz. Jesteście z Jackiem przyjaciółmi, tak?

- No tak, ale on ani słowem nie wspomniał mi o zerwaniu. Zresztą ja bym mu to pewnie próbowała odradzić. Ale zacznij od początku i przestań chodzić w kółko. Co ci powiedział?

Maddie usiadła z gracją na krześle. Zacisnęła lekko usta, co wskazywało na tłumioną złość.

- Byłam zaskoczona. Na serio. Zazwyczaj przynajmniej przeczuwam, że coś jest nie tak albo że partner mnie okłamuje. A w tym przypadku... Nic.

- Co powiedział? Wciskał ci jakieś banały o niepasowaniu czy...

- Gorzej. Wprost powiedział mi, że nie możemy być dłużej razem, bo... Zakochał się w innej. Rozumiesz? Kocha kogoś innego. Ja... Nie mogłam w to uwierzyć. Dalej w to nie wierzę. Mówił ci o jakiejś nowo poznanej dziewczynie?

Sam ze zdumieniem wpatrywała się w panoramę Nowego Jorku, która działała na nią uspokajająco. Była w szoku. Jack zerwał z Maddie z powodu innej dziewczyny? To nie mieściło jej się w głowie. On o nikim innym jej nie wspominał. W dodatku wyglądało jakby faktycznie się zaangażował. Kiedy mógł się zakochać i co ważniejsze, w kim?!

- Ani słowa. Tak mi przykro. Też nie mogę w to uwierzyć. Jedynym tematem dotyczącym jego związków od dłuższego czasu byłaś ty. O nikim nie wspominał. Zachował się jak dupek.

- Mało powiedziane- rzuciła Maddie, bawiąc się srebrną bransoletką.- Ale jedno muszę mu przyznać. Zachował się... Najmniej dupkowato jak mógł w takiej sytuacji. Wprost powiedział w czym rzecz, nie udawał, nie kręcił, tylko nie podał imienia i nazwiska tej rzekomej wielkiej miłości. Nawet nie mam pojęcia, kiedy mógł ją spotkać.

- Ja też. Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać.

- Mam prośbę. Bardzo ważną, chociaż wiem, że stawiam cię w niewygodnej sytuacji- zaczęła Maddie z zakłopotaniem. Sam już domyślała się o co jej chodziło. Nie podobało jej się to.- Mogłabyś dowiedzieć się o kim mówił? Przepraszam, że w ogóle cię o to proszę, ale muszę wiedzieć. Obiecuję, że zachowam się z klasą. Nawet jeśli podasz mi imię i nazwisko, nic z tym nie zrobię. Nie rozpętam awantury i nie będę z nią rozmawiać, wyzywając od dziwek czy suk. Uwierz mi, Sam.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz