Rozdział 10

65 11 5
                                    

Sam czekając w kolejce, zaskakująco długiej, w kawiarni, zobaczyła znajomą twarz. Ciemnooka brunetka o oliwkowej cerze właśnie weszła do środka. Stukot jej szpilek był ledwie słyszalny w ogólnym harmiderze. Pracownicy uwijali się przy ladzie, serwując przeważnie kawę i słodkości. Klienci rozmawiali sobie we własnych grupkach, czekając na zamówienie. O takiej porze dzielili się tylko na dwie grupy: pracownicy Skylight oraz ekskluzywnej kancelarii nieopodal.

- Cześć, Sam- odezwała się Maddie z uśmiechem, nieznacznie obciągając jej nieodłączny element, czyli sukienkę. W przeciwieństwie do Fox, ciemnowłosa stawiała na wygląd, a nie wygodę i własny komfort.

- Hej. Nie spodziewałam się ciebie tutaj o takiej porze- mruknęła Sam, odwzajemniając uśmiech. Wyczuwała świetną okazję, żeby wybadać sytuację dla Jacka. Rzecz jasna nie przekaże mu wszystkiego. Zweryfikuje informacje i przekaże mu tylko to, co uzna za konieczne.

- Faktycznie nie bywam w tej kawiarni rano. Ale cel uświęca środki, jak to mówią.

- Brzmi ciekawie. Wiesz, że nie możesz mnie trzymać w niepewności.

Maddie zaśmiała się lekko i przeczekała aż Sam odbierze swoją kawę.

- Czekanie to prawdziwy koszmar.

- Gorsza jest tylko niezaspokojona ciekawość- dopowiedziała Fox. Przełożyła kubek do drugiej ręki, gdy powoli zaczął ją parzyć w dłoń. Uznała, że ma wystarczająco dużo czasu, żeby poczekać razem z siostrzenicą Snydera.

- Chodzi o Jacka. Tylko absolutnie nic mu nie mów- poprosiła Maddie. Sam pokiwała głową z powagą. Zamierzała mu przekazać zaledwie niegroźny skrawek informacji.- Jak wiesz albo i nie, byliśmy na trzech randkach.

- I jak było?

- Wręcz perfekcyjnie. Jack jest... Świetnym facetem- odpowiedziała Maddie, a jej oczy aż zalśniły. Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.- Po prostu... Znamy się dość długo, zwykle bardziej z widzenia, ale jednak i dziwię się, że dopiero niedawno postanowił mnie gdzieś zaprosić. Wiesz może dlaczego, Sam?

Fox nerwowym ruchem odgarnęła pasmo włosów za ucho. Nie wiedziała czy powinna jej to mówić. Po krótkim namyśle zdecydowała się powiedzieć prawdę.

- Tylko nie miej mu tego za złe- zaznaczyła Sam.- Cóż... Wahał się ze względu na plotki dotyczące pełnej swobody i tego, że Snyder nigdy się ciebie nie czepiał. Jak doszedł do tego rozwód... Oczywiście Jack nie wierzył we wszystko i nie skreślił cię na wstępie. Po prostu wolał odnosić się do plotek... Dość sceptycznie.

- Czyli o to chodzi- skomentowała Maddie z niesmakiem. Potem podeszła do miejsca odbioru zamówień i wzięła dwie kawy w tekturowej podstawce.

Sam czekała mając nadzieję, że przedstawiła to w najbardziej przystępny, nie obwiniający Jacka sposób. Nie chciałaby spowodować między nimi kłótni.

- W każdym razie, po tym jak sprawa się wyjaśniła, nie miał najmniejszych wątpliwości, że chce się z tobą umówić. Zdradzę ci w tajemnicy, że nawet troszkę się denerwował- dodała Fox, gdy skierowały się do wyjścia.

- Okropne są te plotki. Raz ktoś coś wymyśli i powie głośno, a potem mówi o tym za twoimi plecami cała redakcja.

- Tak już jest. Jeśli mam być szczera, sama, nieświadomie rzecz jasna, je podsycałaś mówiąc o Snyderze po imieniu.

Dziennikarki rozejrzały się i kiedy było w miarę spokojnie, przeszły na drugą stronę ulicy. Maddie zrobiła zaskoczoną minę.

- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! Następnym razem, chociaż mam nadzieję, że go nie będzie, uprzedź mnie o tym wcześniej. Dobrze?- spytała ciemnowłosa bez chociażby nutki pretensji w głosie.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz