Sam miała tego dnia wyśmienity nastrój z oczywistych powodów. Udało jej się trafić na niezwykły, absolutnie unikalny temat. W dodatku miała informacje z pierwszej ręki i dalej je będzie mieć. Danny obiecał, że się z nią skontaktuje jak tylko będzie wiedział coś więcej, czyli po autopsji. Musiała czekać, co wcale nie było takie łatwe w jej wykonaniu. Od kiedy tylko wstała z łóżka, krążyła po swoim mieszkanku. Starała się znaleźć jakieś nowe tropy i pomysły na cykl artykułów o morderstwie. Zamierzała maksymalnie wykorzystać sytuację. Rozmyślania przerywała sprawdzaniem strony Skylight. Obserwowała ciągle rosnącą ilość wyświetleń. Znalazła też chwilę, żeby pobawić się z kotem. Dalej nie znalazła mu nowego domu, a to dlatego że poza pracą nie miała zbyt wiele czasu. Tak właśnie minął jej poranek.
W końcu postanowiła wyjść, żeby pobiegać. Sama była zaskoczona taką decyzją, bo nie przepadała szczególnie za sportem, ale musiała jakoś zredukować nadmiar energii. Przebrała się w opinające sportowe legginsy i zwyczajny czarny top. Tuż przed wyjściem założyła słuchawki douszne, bezprzewodowe oczywiście i puściła playlistę specjalnie przygotowaną na takie okazje. Jak na ironię, udała się do Central Parku. To był największy fragment zieleni w okolicy. W innych częściach Nowego Jorku nie mogła biegać, bo na chodnikach zalegały tłumy ludzi. Tylko w parku mogła liczyć na pełny spokój, o ile tak można było określić miejsce, gdzie podrzucono co najmniej dwa ciała. Pozory bywały mylące.
Mimo tego, Fox nie czuła się zagrożona. Wręcz przeciwnie, była wolna i zrelaksowana. Przynajmniej przez chwilę. Później zaczęła dyszeć, pocić się, a mięśnie protestowały przeciwko dalszemu biegowi. Jednocześnie bardzo soczyście przeklinała w myślach swoją kondycję, która była, nie oszukujmy się, dość kiepska. Nie ćwiczyła regularnie. Tylko czasami zdarzały jej się takie okazjonalne zrywy, jak tego dnia. Brakowało jej motywacji do częstszych ćwiczeń. W niektórych kwestiach była bardzo leniwa. Kompletnym przeciwieństwem była dla niej praca. Jako dziennikarka mogła harować dzień i noc pod warunkiem, że działo się coś ciekawego.
Po dłuższej chwili postanowiła zrobić sobie przerwę. Rzecz jasna, zamierzała jeszcze trochę pobiegać. Po prostu potrzebowała chwili, żeby złapać oddech. Z zazdrością obserwowała jakąś kobietę koło pięćdziesiątki, o czym informowały zmarszczki na twarzy. Miała taką kondycję, że choć przyszła wcześniej niż ona, ani razu się nie zatrzymała. W myślach uznała szczerze, że sama nigdy nie będzie miała takiej kondycji. Z niektórymi faktami trzeba się po prostu pogodzić.
W pewnym momencie dziennikarka dostrzegła znajomą twarz. Shira ubrana w dresy i zwykłą kolorową bluzkę również biegała. Musiała dopiero co przyjść, bo wcześniej jej nie zauważyła. Sam znała ją minimalnie. Tylko raz na spotkaniu towarzyskim w barze miały okazję trochę porozmawiać. W każdym razie wydawała się miła i sympatyczna, więc Sam postanowiła ją dogonić.
- Cześć, Shira- powiedziała dziennikarka, kiedy tylko udało jej się zrównać z nią krok.
Pracownica kostnicy obróciła się w jej kierunku i posłała lekki, aczkolwiek zakłopotany uśmiech.
- No hej. Sam, prawda? Wybacz to pytanie. Mam kiepską pamięć do imion, a wtedy w barze było kilka osób...
- Tak. Nie musisz się tłumaczyć. Ja akurat miałam ten komfort, że znałam prawie wszystkich.
- Było bardzo przyjemnie. Możemy to kiedyś powtórzyć.
- Tak trzeba zrobić- zgodziła się z nią Fox.- Możemy usiąść na chwilę?
- Pewnie. Nie przepadasz za bieganiem, co?- spytała Shira, gdy szły w kierunku najbliższej ławki. Sam usiadła na niej z prawdziwą ulgą.
- Aż tak to widać?- zdziwiła się Fox. Shira uśmiechnęła się.
CZYTASZ
Kolekcjoner
Mystery / ThrillerSamantha Fox myślała, że przeprowadzka do Nowego Jorku otworzy jej drzwi. Sprawi, że jej kariera nabierze tempa. Gorzko się rozczarowała, gdy okazało się, że na początku jej praca będzie składała się jedynie z redagowania tekstów z gotowych materiał...