Rozdział 21

61 9 0
                                    

Sam miała tego dnia wyśmienity nastrój z oczywistych powodów. Udało jej się trafić na niezwykły, absolutnie unikalny temat. W dodatku miała informacje z pierwszej ręki i dalej je będzie mieć. Danny obiecał, że się z nią skontaktuje jak tylko będzie wiedział coś więcej, czyli po autopsji. Musiała czekać, co wcale nie było takie łatwe w jej wykonaniu. Od kiedy tylko wstała z łóżka, krążyła po swoim mieszkanku. Starała się znaleźć jakieś nowe tropy i pomysły na cykl artykułów o morderstwie. Zamierzała maksymalnie wykorzystać sytuację. Rozmyślania przerywała sprawdzaniem strony Skylight. Obserwowała ciągle rosnącą ilość wyświetleń. Znalazła też chwilę, żeby pobawić się z kotem. Dalej nie znalazła mu nowego domu, a to dlatego że poza pracą nie miała zbyt wiele czasu. Tak właśnie minął jej poranek.

W końcu postanowiła wyjść, żeby pobiegać. Sama była zaskoczona taką decyzją, bo nie przepadała szczególnie za sportem, ale musiała jakoś zredukować nadmiar energii. Przebrała się w opinające sportowe legginsy i zwyczajny czarny top. Tuż przed wyjściem założyła słuchawki douszne, bezprzewodowe oczywiście i puściła playlistę specjalnie przygotowaną na takie okazje. Jak na ironię, udała się do Central Parku. To był największy fragment zieleni w okolicy. W innych częściach Nowego Jorku nie mogła biegać, bo na chodnikach zalegały tłumy ludzi. Tylko w parku mogła liczyć na pełny spokój, o ile tak można było określić miejsce, gdzie podrzucono co najmniej dwa ciała. Pozory bywały mylące.

Mimo tego, Fox nie czuła się zagrożona. Wręcz przeciwnie, była wolna i zrelaksowana. Przynajmniej przez chwilę. Później zaczęła dyszeć, pocić się, a mięśnie protestowały przeciwko dalszemu biegowi. Jednocześnie bardzo soczyście przeklinała w myślach swoją kondycję, która była, nie oszukujmy się, dość kiepska. Nie ćwiczyła regularnie. Tylko czasami zdarzały jej się takie okazjonalne zrywy, jak tego dnia. Brakowało jej motywacji do częstszych ćwiczeń. W niektórych kwestiach była bardzo leniwa. Kompletnym przeciwieństwem była dla niej praca. Jako dziennikarka mogła harować dzień i noc pod warunkiem, że działo się coś ciekawego.

Po dłuższej chwili postanowiła zrobić sobie przerwę. Rzecz jasna, zamierzała jeszcze trochę pobiegać. Po prostu potrzebowała chwili, żeby złapać oddech. Z zazdrością obserwowała jakąś kobietę koło pięćdziesiątki, o czym informowały zmarszczki na twarzy. Miała taką kondycję, że choć przyszła wcześniej niż ona, ani razu się nie zatrzymała. W myślach uznała szczerze, że sama nigdy nie będzie miała takiej kondycji. Z niektórymi faktami trzeba się po prostu pogodzić.

W pewnym momencie dziennikarka dostrzegła znajomą twarz. Shira ubrana w dresy i zwykłą kolorową bluzkę również biegała. Musiała dopiero co przyjść, bo wcześniej jej nie zauważyła. Sam znała ją minimalnie. Tylko raz na spotkaniu towarzyskim w barze miały okazję trochę porozmawiać. W każdym razie wydawała się miła i sympatyczna, więc Sam postanowiła ją dogonić.

- Cześć, Shira- powiedziała dziennikarka, kiedy tylko udało jej się zrównać z nią krok.

Pracownica kostnicy obróciła się w jej kierunku i posłała lekki, aczkolwiek zakłopotany uśmiech.

- No hej. Sam, prawda? Wybacz to pytanie. Mam kiepską pamięć do imion, a wtedy w barze było kilka osób...

- Tak. Nie musisz się tłumaczyć. Ja akurat miałam ten komfort, że znałam prawie wszystkich.

- Było bardzo przyjemnie. Możemy to kiedyś powtórzyć.

- Tak trzeba zrobić- zgodziła się z nią Fox.- Możemy usiąść na chwilę?

- Pewnie. Nie przepadasz za bieganiem, co?- spytała Shira, gdy szły w kierunku najbliższej ławki. Sam usiadła na niej z prawdziwą ulgą.

- Aż tak to widać?- zdziwiła się Fox. Shira uśmiechnęła się.

KolekcjonerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz