~Pierwsze spotkanie~

930 41 116
                                    

~Pov. ???~

Przyszedłem do domu bardzo zmęczony po całym dniu ze znajomymi. Nie jestem typem, który się rusza czy ogólnie wychodzi z domu, o czym świadczy moja postura. Nie jestem umięśniony powiedziałbym raczej, że jestem chudzielcem, co mi jednak nie przeszkadza. Nigdy nie chodziłem na siłownie ze zwykłego lenistwa, a moja masa ciała nie przybierała jakoś bardzo na wadze, gdy dużo jadłem, przynajmniej z wyglądu.

Otworzyłem lodówkę z zamiarem zjedzenia jakiegoś małego posiłku, ostatecznie po chwili patrzenia w chłodzące urządzenie wziąłem zwykłą szynkę i margarynę. Zrobiłem sobie kanapkę i usiadłem na czarno-szarą sofę. Przełączałem leniwie kanały w telewizorze, zajadając się swoim posiłkiem.

Ostatecznie wyłączyłem grające pudełko, w którym i tak nie leciało nic ciekawego. Poszedłem do łazienki wziąść prysznic i się przebrać. Byłem zbyt zmęczony, by wysuszyć włosy i od razu padłem na łóżko. Po chwili wzrok zaczął mi się rozmazywał, a widok robić się czarny i szybko zasnąłem.

Poczułem, że leżę na czymś twardym i łaskoczącym. Otworzyłem oczy i od razu tego pożałowałem spotykając palące światło z moim wzrokiem. Podniosłem się na łokciach i tym razem powoli otworzyłem oczy, pierwsze co zobaczyłem to dziwny świat, który składał się tylko z różnych drzew, trawy i kolorowych kwiatów. Przed sobą miałem polanę z kwiatami wraz z owcami w oddali, a za sobą miałem las. Rozglądając się nie zauważyłem żadnej cywilizacji co mnie lekko zaniepokoiło.

Spojrzałem na samego siebie i zauważyłem, że mam ubrania, których nigdy nie miałem w szafie. Miałem niebieską koszulkę z czerwonym kwadratem na piersiach, w którym znajdował się kolejny tym razem biały kwadrat, a w środku czarnym drukiem napisane 404. Zwykłe niebieskie dżinsy i czarne trampki. Na głowie miałem białe okulary z czarnymi szybkami.

Nagle usłyszałem szelest i kroki za sobą. Odwróciłem się i szybko odsunąłem wystraszony. Dalej siedziałem, więc postać, która powoli się wyłaniała z lasu, mogła mnie szybko zabić. Oddech mi przyśpieszył na tą myśl. Tajemniczą osobą okazał się wysoki chłopak z białą maską na twarzy z wyrytym uśmiechem na niej, miał włosy koloru chyba brudnego blondu. Miał na sobie zieloną lub żółtą bluzę z kapturem, zwykłe jasno-niebieskie dżinsy i czerwone trampki.

-Wszystko w porządku? - zapytał nie znajomy. Nie wyglądał groźnie, więc nie pewnie kiwnąłem głową, że wszystko dobrze. Wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać, a ja dalej z nieufnością ją przyjąłem i z pomocą chłopaka wstałem.

-Możesz mi mówić Dream

-George

Patrzyliśmy chwilę na siebie, dopóki nie uświadomiłem sobie, że dalej trzymam jego dłoń. Lekko ją wyrwałem i zawstydzony tą sytuacją, odwróciłem głowę gdzieś w bok. Wyższy się zaśmiał, ale nie tak normalnie, brzmiał jak jakiś czajnik, w którym zagotowała się właśnie woda. Popatrzyłem na niego zdziwiony i lekko przestraszony, bo kto wie czy on się właśnie nie dusi czy coś podobnego.

Gdy chłopak skończył się śmiać, jeszcze raz popatrzył na mnie i moją zmieszaną minę, na co zaczął rundę drugą ze swoim czajnikowym śmiechem. Popatrzyłem na niego jak na debila, którym zapewne jest i po prostu go ominąłem idąc w stronę lasu. Jednak po chwili usłyszałem jak ktoś biegnie i zobaczyłem blondyna obok siebie. Westchnąłem tylko i zapytałem zrezygnowany.

-Niech zgadnę, teraz mnie nie zostawisz..?

-Nie ma szans - lekko zaczął się śmiać, na co ja się uśmiechnąłem, bo faktycznie jego śmiech jest zabawny. No cóż, przynajmniej będe mieć towarzystwo.

Popatrzyłem w niebo i od razu mina mi zrzędła. Minęło ledwo 5 minut odkąd tu jestem, a już jest noc. Popatrzyłem na Dream'a, który także patrzył w niebo. Wypadało by znaleźć jakieś schronienie. Nagle tuż przed nosem przeleciała mi strzała, która wbija się w korę drzewa. Spojrzałem w stronę z której wyleciał ostry przedmiot i zobaczyłem poruszający się w naszą stronę ludzki szkielet, napinający kolejną strzałę w naszą stronę.

Przestraszony chwyciłem zamaskowanego chłopaka za nadgarstek i zacząłem biec ile sił w nogach przed siebie. Zdezorientowany blondyn tylko biegł za mną, próbując sobie uwiadomić, dlaczego biegniemy. Wybiegliśmy z lasu, gdy się rozejrzałem, stanąłem załamany. Przed nami była wysoka góra, a z obydwóch stron zmierzały do nas po dwa chyba ciemno-zielone stworzenia, które okropnie śmierdziały i kulawo szły wydając przy tym dziwne odgłosy.

Spojrzałem wystraszony na Dream'a, puszczając jego nadgarstek. On widząc, że powoli się załamuję, wziął mnie za rękę i znowu pociągnął w stronę lasu. Po przejściu kilkudziestu metrów zaczął wspinać się po drzewie w górę, a ja zacząłem się wspinać za nim. Gdy byliśmy na szczycie Dream odetchnął z ulgą, widząc, że mu zaufałem i wszedłem za nim.

-Więc może mi opowiesz trochę o sobie, bo spędzamy noc ze sobą, a praktycznie się nie znamy - Zaśmiał się chłopak. - Właściwie to skąd jesteś? Z Anglii? Masz brytyjski akcent.

- Bingo, jestem z Anglii, dokładnie z Londynu. Mam 24 lat, mój ulubiony kolor to niebieski, jestem daltonistą i lubię grać w różne gry komputerowe. - chłopak słuchał z uwagą, jakbym mówił o najciekawszej rzeczy na świecie.

- Ja jestem z Ameryki, dokładnie to Floryda, Orlando. Mam 21 lat, także lubię grać w gry, mój ulubiony kolor to zielony. - tu chłopak przerwał mówić przez co powstała dla mnie trochę niezręczna cisza, jednak po chwili chłopak kontynuował swoją wymowę - Mieszkam z przyjacielem i moim kotem Patches. Mam ADHD, ale biorę leki, więc to nie jest widoczne.

Dalej normalnie rozmawialiśmy, nawet nie zauważyliśmy kiedy nastał w tym świecie ranek. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. I tak Dream nagle zniknął, nie mam pojęcia co się stało, ale trochę się wystraszyłem, bo od kiedy nagle ktoś ci wyparowuję tuż przed twarzą. Po chwili poczułem jak odpływam, a mój wzrok zaczął się rozmazywać.

Obudziłem się i powoli otworzyłem oczy, było jeszcze ciemno, na co się zdziwiłem, bo zazwyczaj wstaję po 12. Sięgnąłem po telefon na szafce nocnej, włączyłem go i zacisnąłem powieki z powodu jasności bijącej od urządzenia. Gdy przyzwyczaiłem się do światłą, zauważyłem, że jest 5 rano, czyli nie zasnę. Zacząłem patrzeć w sufit, nie powiem, bardzo wciągające zajęcie. Przeleżałem tak chyba z dwie godziny, później postanowiłem zjeść śniadanię i się ubrać.

Następnie usiadłem do kompuera i zacząłem po prostu grać w grę, padło na minecraft'a, jednak nie miałem żadnego ciekawego zajęcia, więc włączyłem Youtube'a. Po kilku filmikach trafiłem na kanał 'Dream'. Gościu miał dosłownie ten sam głos i śmiech co w moim śnie. Byłem zaskoczony, bo jestem 100% pewien, że wcześniej nigdy nigdzie go nie spotkałem.

~~~~~~~~~~~~~~

Witam ^^

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał

Dzięjkuję YaoistycznaHerbatka za motywację i pomoc ^^

Dreaming with you ~ DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz