Rozdział 18

319 20 0
                                    

Chwilę później udałam się do ogrodu, gdzie faktycznie Czekała na mnie Narcyza przyglądając się swoim różom. Jako iż były wakacje i czerwiec było dość ciepło. Mimo tego kobieta ubrana była w dłuższą suknie i białe rękawiczki. Włosy za to miała spięte u góry aby nie przeszkadzały w pracy.

- Dzień dobry - powiedziałam gdy zbliżyłam się do pani Malfoy. Ta podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się pogodnie.

- Witaj Ellie. Miałabyś ochotę pomóc mi przy różach? Jeśli odmówisz nie będzie problemu - ostatnie zdanie dodała w pośpiechu.

- Z przyjemnością.

Narcyza przydzieliła mi zadanie aby razem z nią wyrwać chwasty z gleby i po przycinać krzaki aby urósł bardziej okazalsze.

- Ellie, chciałabym porozmawiać o przyszłym roku - powiedziała biorąc sekator i przycinając jedną z gałązek rośliny.

- To znaczy? - zapytałam odganiając z twarzy kosmyk włosów.

- To nie będzie najłatwiejszy czas dla Draco i wiem, że nie będzie chciał przyjąć pomocy - kobieta westchnęła cicho. - Ale chciałam cię prosić abyś postarała się mu pomóc.

- Zrobiłabym to nawet bez pani słów - odpowiedziałam ze słabym uśmiechem.

- Cieszę się - Narcyza odwzajemniła mój uśmiech wracając do róż.

Gdy tylko kończyłyśmy okazało się iż siedziałyśmy w ogrodzie aż do południa. Większość osób zjadło już obiad i wróciło do swoich obowiązków. Z przyzwyczajenia poszłam do pokoju Draco, w którym siedział sam blondyn bez Blaise'a.

- A gdzie Zabini? - zapytałam zamykając za sobą drzwi. Draco podniósł na mnie wzrok u nosząc lekko brwi.

- A ja ci nie wystarczam? - popatrzył na mnie uważnie. Widziałam zmęczenie na jego twarzy, ale nie miałam zamiaru poruszać tego tematu. Nie w momencie gdy było tak normalnie.

- No nie wiem - zaśmiałam się podchodzac do Draco, który siedział na kanapie. Usiadłam obok niego i zarzuciłam swoje nogi na jego. - A wystarczasz?

- Kto zabrał moją Ellie? - zapytał unosząc w zdziwieniu brwi przejeżdżając palcami po mojej nodze od kostki do uda i z powrotem.

- Próbuje znaleźć sobie jakieś zajęcie - stwierdziłam drżąc lekko gdy palce blondyna przejechały w górę o centymetr wyżej niż poprzednio.

- Widzę, że wybrałaś ciekawe zajęcie. Znęcanie się nade mną - odparł, a ja uśmiechnęłam się niewinnie.

- Nie, dlaczego tak myślisz? - zapytałam przeczesując włosy Malfoy'a.

- Bo za chwilę do tego pokoju wejdzie Zabini - mruknął pod nosem na co nie potrafiłam ukryć uśmiechu.

- Nie zawsze się ma to, czego się chce - powiedziałam cicho w odpowiedzi.

- Jesteś okropna - stwierdził na co wzruszyłam lekko ramionami składając krótki pocałunek na jego policzku po czym zdjęłam z niego nogi i odsunęłam się o kawałek.

- Przebrałem się, możemy. O, Ellie jesteś wreszcie - powiedział Blaise wchodząc w idealnym momencie do pokoju. Uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Tak. Praca w ogrodzie jest cięższa niż myślałam - stwierdziłam patrząc na Ślizgonów. - Co robiliście?

- Głównie jedliśmy i rozmawialiśmy - stwierdził Blaise na co skinęłam lekko głową.

- A co planujecie?

- Wymyślić coś do zrobienia. Jutro przyjeżdżają pozostali. Pansy, Theo i Astoria - wtrącił Malfoy patrząc na koperty leżące na stoliku. Zapewne właśnie pochodzące od Ślizgonow.

- Idę się wykąpać. Może coś wykombinujecie w międzyczasie - powiedziałam wstając i wchodząc do łazienki Draco. Lubiłam prysznice i Cieszyłam się, że go posiadał.

Szybko rozebrałam się po czym wskoczyłam pod prysznic czując jak kropelki wody spływają przyjemnie po moim ciele. Postarałam się dość szybko uporać ze zmyciem brudu u już po paru minutach wyszłam ubrana w zwykle, luźne ubrania i ze związanymi wysoko włosami. Kiedy weszłam do pokoju Draco ten znów siedział sam.

- Blaise poszedł po drinki? - zapytałam z uśmiechem siadając obok chłopaka, który patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.

- Tak.

- Dobrze - mruknęłam pod nosem przypominając sobie sytuację sprzed kilkunastu godzin, która była skutkiem właśnie alkoholu.

- Ellie - zaczął przerywając po tym słowie. - Dobrze się bawiłaś?

- Z twoją mamą? Tak. Było przyjemnie, porozmawiałyśmy na babskie tematy - powiedziałam uśmiechając się na to wspomnienie. - Pansy ma urodziny w przyszłym tygodniu. Może urządzimy dla niej jakieś przyjęcie? - zaproponowałam podnosząc wzrok na chłopaka, który kiwnął powoli głową, ale wydawał się jakby przez ten cały czas był zamyślony i nie do końca słuchał co do niego mówiłam.

- Jakbym zrobił coś złego czy wybaczyłabyś mi to? - zapytał na co zmarszczyłam lekko brwi patrząc z uwagą na blondyna.

- Jakbyś zrobił mi coś złego czy ogólnie?

- Nie, nie dla ciebie - odparł od razu krzywiąc się na tą myśl.

- Zapewne tak. Nie mogę wymyślić co byś musiał zrobić abym ci nie wybaczyła. Owszem, jakby było to coś co wpłynęłoby na moje życie w negatywny sposób byłabym zła, ale jeżeli nie skrzywdziłoby to mnie to raczej nie oddziałowałoby na mnie w taki sposób - stwierdziłam starając się jak najostrożniej dobierać słowa. Przyzwyczaiłam się do faktu iż Malfoy zwraca na to uwagę i mógłby mnie opacznie zrozumieć.

- A gdybym kogoś zabił? - zapytał patrząc mi prosto w oczy i zobaczyłam w nich strach i bezradność. Poczułam momentalny uścisk w żołądku widząc Draco w takim stanie. Przybliżyłam się do blondyna chwytając jego dłoń w obie moje i patrząc na niego w najbardziej łagodny sposób jaki potrafiłam.

- Wiem, że nie zrobiłbyś tego gdybyś nie miał wyboru, więc tak - odparłam nie dzieląc się z chłopakiem moim wahaniem w tej sprawie. Nie mogłam mu o tym powiedzieć, nie w tym momencie. - Chcesz mi o czymś powiedzieć? - zapytałam, ale Draco pokręcił przecząco głową prostując się i przybierając na twarzy jak zwykle swój poważny wyraz. Westchnęłam cicho i pocałowałam chłopaka lekko w policzek.

- Pomożesz mi z organizacją przyjęcia? - zapytałam nie mając zamiaru ciągnąć dalej tematu przede wszystkim dlatego, że widziałam iż Malfoy nie ma na to ochoty. Czasem był zbyt skomplikowany dla mnie i bałam się, że zrobię coś źle lub powiem coś co go zdenerwuje lub nawet gorzej, zrani.

- Jestem, jestem - powiedział Blaise zamiast z butelkami przychodząc do pokoju z kociołkiem i różnymi składnikami.

- Powiedz, że nie zamierzasz zrobić tego o czym myślę - zaśmiałam się widząc jak Zabini rozkłada na biurku Draco wszystkie potrzebne rzeczy.

- No co? Czytałem, że to łatwe. Najwyżej się zatrujemy - zaśmiał się Blaise dodając wody do kociołka.

- To się nie skończy dobrze - skomentowałam.

Truth or Dare? II: Broken dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz