Rozdział 22

219 13 0
                                    

Siedziałam w skrzydle szpitalnym jeszcze dłuższą chwilę. Gdy musiałam już iść Malfoy upiera się przy tym, że on też chce już wyjść i pójść razem ze mną, ale uzdrowicielka skutecznie go powstrzymała. Draco został w swoim łóżku bardzo niezadowolony z takiej sytuacji, ale zanim zdążył zacząć narzekać wyszłam z skrzydła szpitalnego. 

Moją głowę w głównej mierze zaprzątały myśli związane z tym co miałam zrobić w sytuacji, w której się znalazłam. Z jednej strony logiczne dla mnie było przyciśnięcie Malfoy'a aby zdradził mi co takiego musimy zrobić, ale z drugiej zaś nie wiedziałam jak Ślizgon zareaguje na takie moje zamiary. Już od dawna mogłam zauważyć, że Malfoy jeśli tylko może, stara się mnie trzymać pod kloszem jakby tylko inni mogli mnie skrzywdzić. Starałam się nie poruszać póki co pewnych tematów, a w szczególności tych na przykład związanych z wojną, do której prędzej czy później miało dojść, a ja będę zmuszona w niej uczestniczyć. Miałam wrażenie, że Malfoy chce wyprzeć nawet samą myśl o tym.

Kiedy doszłam do pokoju wspólnego zobaczyłam od razu Blaise'a i Pansy, którzy zwracali na siebie uwagę. Uśmiechnęłam się pod nosem na ich widok. Mimo iż po raz kolejny ich rozmową była kłótnia.

- Uparta baba - prychnął Zabini patrząc wkurzony na Ślizgonkę. 

- Malfoy jest w skrzydle szpitalnym - powiedziałam stając nad nimi. Ich głowy od razu odwróciły się w moją stronę i napotkałam dwa zdziwione spojrzenia.

- Co znowu sobie zrobił? - zapytał Blaise, a ja wzruszyłam z niemocą ramionami.

- Nawet mi nie chciał powiedzieć. Wyjdzie jutro - dodałam siadając obok nich na kanapie.

- Może w końcu się wyśpi. Nawet szlama Granger nie ma tak okropniej cery, jak teraz on i te cienie pod oczami! - zaczęła Parkinson, na co Zabini wywrócił oczami i jęknął z niezadowolenia.

- Naprawdę? Nasz przyjaciel jest w skrzydle szpitalnym, a ty przejmujesz się jego cerą?

- Każdy musi jakoś wyglądać, a on nie wygląda! Chodź Ellie, pokarzę ci co kupiłam, bo ten gbur nie doceni ich kunsztu - prychnęła wstając z kanapy, po czym chwyciła mnie za rękę i poprowadziła w kierunku naszego dormitorium. 

- Ale jestem zmęczona - odparłam opierając się o kolumnę przy moim łóżku.

- Niedługo przerwa wiosenna, a potem koniec roku i - Pansy przerwała w połowie wypowiedzi. Wakacje. No tak. Ja również chyba pierwszy raz nie chciałam ich doświadczyć. Oczywiście, że większość czasu spędzę w Malfoy Manor i miałam nadzieję, że nie będzie zbędnych niespodzianek, ale niestety znając mnie i moje szczęście to będzie znacznie gorzej niż się tego spodziewam.

- Pokaż te rzeczy, które kupiłaś - odparłam z uśmiechem, na o Parkinson znacznie się rozweseliła. Bardziej na zewnątrz niż w środku.

- Więc, jako iż Draco ma z niedługo urodziny - zaczęła Pansy, ale przerwałam jej w połowie zdania kręcąc lekko głową.

- Kilka miesięcy to nie niedługo.

- Dokładniej to cztery, a ty nie bądź taka drobiazgowa! Przecież musisz wyglądać jak królowa na imprezie!

- Imprezie? - zapytałam nie będąc do końca przekonana co do pomysłu dziewczyny. Z jednej strony przydałby nam się jeden dzień odpoczynku, ale z drugiej nie wiem czy Draco mógłby się bawić z natłokiem myśli ciążącym mu na głowie. 

- No tak! Razem z Blaisem organizujemy. Mówiłam ci przecież jakoś w tamtym tygodniu - dziewczyna zamyśliła się na chwilę. - To bez znaczenia. Blaise zajmuje się napojami i muzyką, a ja wystrojem i gośćmi. Ty masz wyglądać tam jak milion galeonów jako królowa imprezy - stwierdziła z uśmiechem. - Zamówiłam ci parę sukienek, które ostatnio widziałam  w magazynie. Wybierz te najlepsze, a resztę odeślę.

- Pansy - popatrzyłam na Ślizgonkę zaskoczona. - Nie musiałaś.

- Wiem - odparła i zaczęła rozkładać propozycję. Łącznie było pięć sukienek. 

- Zakładam iż to jest koszula nocna - stwierdziłam podnosząc sukienkę na ramiączkach w ciemnym kolorze i z koronkowym dekoltem.

- Nie - stwierdziła Pansy z szerokim uśmiechem. Pokręciłam głową na jej propozycję i podniosłam kolejną sukienkę. ta była w kolorze ciemnego granatu z cienkimi ramiączkami, które chyba były tylko ozdobą. Sukienka miała zdecydowanie najmniejszy dekolt z wszystkich dostępnych. Była trochę przed kolano z lekkim rozcięciem. - Przymierz - zaproponowała Parkinson, a ja skinęłam lekko głową i zaczęłam zdejmować swój mundurek aby po chwili założyć miłą w dotyku kreację. Była zdecydowanie opięta na mnie, a przede wszystkim w biuście, co jak sądziłam było celowym zabiegiem. - Wygląda dobrze - odparła Parkinson kiedy zapięła zamek z tyłu.- Ale ma za mały dekolt. Spróbuj tą - Ślizgonka wręczyła mi śliską, ciemno zieloną sukienkę ze sporym dekoltem. Ta była do ziemi i miała zdecydowanie za duże wycięcie, które dochodziło mi po złożeniu jej aż do biodra.

- Nie, za dużo - stwierdziłam przyglądając się sobie. 

- Wyglądasz świetnie - stwierdziła Pansy przyglądając mi się z uwagą. Pokręciłam jednak głową i przebrałam się w swoje zwyczajne ciuchy i podniosłam granatową sukienkę.

- Ta będzie w porządku. 

- Może jednak ta? - zapytała podnosząc kreację, którą nazwałam koszulą nocna.

- Jasne - prychnęłam ironicznie, na co dziewczyna pokręciła głową

- Draco zdecydowanie chciałby zobaczyć cię w takiej.

 - W sypialni tak, ale nie na oczach tych wszystkich ludzi - stwierdziłam siadajać z powrotem na swoim łóżku.

- Może ty zaskoczysz Blaise'a? Może pozbędzie się focha na ciebie i na świat - zaśmiałam  się i stwierdziłam po chwili, żę Parkinson zaczęła brać moją propozycję jako faktyczną opcję.

Truth or Dare? II: Broken dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz