Rozdział 19

282 19 0
                                    

Gdy tylko przyjechały dziewczyny oraz Theodore w całym dworze zrobiło się nieporównywalnie weselej. Cały czas spędzaliśmy ze sobą najczęściej siedząc na górze, w pokoju Draco.

Przygotowania do impreza specjalnie na urodziny Pansy również szły pełną parą, a w szczególności była ona dopracowywana przeze mnie oraz Zabiniego.

- Dużo spędzasz czasu z Blaisem - zauważył Malfoy przebierając się w rzeczy do spania. Ja natomiast leżałam już w łóżku przyglądając się blondynowi.

- Doprawdy? Wolałbyś aby to był ktoś Ci obcy? - uniósłam w zdziwieniu brwi widząc, jak Malfoy odwraca na chwilę wzrok w moją stronę, ale po tym wraca do przebierania się.

- Wolałbym abym to był ja - stwierdził kładąc się obok mnie nie gasząc jeszcze świateł.

- Przygotowujemy imprezę dla Pansy. Dotyczyłoby cię to bardziej gdyby to były moje urodziny - stwierdziłam układając się wygodniej na poduszce leżąc twarzą zwrócona w kierunku Ślizgona.

- Ellie, myślisz że to dobry pomysł abyśmy się spotykali teraz? - zapytał Malfoy biorąc głębszy wdech i kładąc się na plecach. - Biorąc pod uwagę teraz co się dzieję możemy zostać wykorzystani jako słaby punkt tej drugiej osoby.

- Albo zostać przykładem smierciozercow z nowego pokolenia - stwierdziłam na co wzrok Draco spoczął na mnie. - Wiem, że to trudne, ale powinniśmy w tym przypadku czerpać jak najwięcej z życia i traktować każdy dzień jak ostatni - powiedziałam chwytając dłoń blondyna. - Ja staram się tak robić, bo kto wie.

- Nie boisz się śmierci?

- Boję, boję się jak cholera, ale oh Merlinie nie mogę o tym myśleć cały czas, bo traciłabym tylko na to swój cenny czas - podniosłam się lekko na materacu i przysunęłam do Malfoy'a opierając głowę o jego rękę. - Dlatego tu jestem - dodałam znacznie ciszej. Poczułam jak ręka, na której spoczywała moja głowa, porusza się, a następnie Draco zaczął przejeżdżać powoli palcami po moich plecach i ramieniu.

Impreza dla Pansy musiałam przyznać, że była bardzo udana. Sama dziewczyna była zadowolona nawet jeśli nie było to huczne przyjęcie, a bardziej taka urządzona w przyjacielskim gronie. Wszyscy dobrze się bawili, a chyba najbardziej zadowolony z wszystkich osób, które uczestniczyły w zabawie był Zabini, który miał idealną okazję, aby wszystkich poczęstować swoim nowo przygotowanym trunkiem. Większość z nas skończyło w łazience bardzo szybko.

Mimo tego wakacje zbliżały się nieubłaganie do końca, a szósty rok nauki w Hogwarcie czekał na nas. Byłam tego świadoma gdy zajmowałam razem z Blaisem i Draco miejsce w przedziale, w którym najczęściej Siedzielismy. Czekaliśmy na pozostałych rozmawiając na mniej ważne tematy.

- Więc, mam pomysł - nagle odezwał się Zabini wydając się być zbyt podekscytowany niż ma to w normie.

- Nie, nie prześpię się z tobą, nie wykąpiemy się nago w basenie i nie pomogę Ci z produkcją alkoholu, który potem będziemy sprzedawać w Hogwarcie, coś pominęłam? - zapytałam wpatrując się w Zabiniego, który uniósł brwi nie tracąc uśmiechu ani entuzjazmu.

- Nie trafiłaś tym razem, a ja uważam że wszystkie z twoich wymienionych pomysłów są nadal aktualne - stwierdził, ale w chwili gdy napotkał wzrok Malfoya uniósł ręce w obronnym geście. - No, może prawie wszystkie.

- Blaise, naprawdę nie męcz ich już tymi pomysłami. Dostałam chyba dziesięć listów od niego - stwierdziła Parkinson wchodząc do przedziału, po czym podeszła do Zabiniego i pocałowała go krótko w policzek. - Czekamy tylko na Theo i Astorie?

- Już jesteśmy - w tym momencie rozbrzmiał głos Greengrass, która wraz z Nottem trzymając chłopaka pod ręką dołączyli do nas.

Chwilę później wyruszyliśmy w drogę czemu towarzyszyło podekscytowanie głównie młodszej części podłużnego i sporego przedziału.

- Wiecie czego nie mogę się doczekać? - zaczął w pewnym momencie Zabini patrząc głównie na mnie przez co myślałam, że wpadnie na jakiś głupi pomysł. - Ślubu Ellie i Draco.

- A nie naszego? - zapytała Parkinson unosząc brwi w zdziweniu, patrząc przez chwilę na chłopaka, który wzruszył lekko ramionami.

- Nie zamierzam się żenić, co najwyżej możemy zostać narzeczeństwem - stwierdził patrząc na Pansy, która nie do końca była zadowolona z tego pomysłu, ale nic już nie dodała zapewne nie chcąc psuć pozytywnej atmosfery.

- A skąd wiesz, że będziemy mieli ślub? Może się rozstaniemy - odparłam starając się myśleć realistycznie, a nie planować ślub kilka lat do przodu. Draco nie patrzył na mnie mając wzrok skupiony na krajobrazie za oknem.

- Bo nikt inny nie wytrzyma z Malfoyem! - zaśmiał się Blaise patrząc na przyjaciela, który również zerknął na niego z podniesionymi brwiami. - Może z Ellie ktoś by wytrzymał, ale pasujecie do siebie nie pasując do siebie.

- Za bardzo poetycko i filozoficznie powiedziane jak na ciebie, Blaise - stwierdziłam czując pod stołem rękę Draco, która spoczęła na moim kolanie.

- Wiecie, może znajdę swoje powołanie w poezji - odparł, a wszyscy jednoczenie zaczęli się śmiać.

- Już to widzę, ballada o ognistej - zaśmiała się Pansy chwytając się za brzuch ze śmiechu.

- Dlaczego nie? - zapytał Zabini udając oburzonego.

- Ja bym stawiała, że Blaise zacznie produkować masowo alkohol - stwierdziłam na co Ślizgon uniósł brwi.

- Widzę, że moja osobowość i umiejętności sprowadzają się do alkoholu.

- Owszem - odezwał się tym razem Draco na co Zabini złapał się za serce.

- Nawet ty, mój bracie? - zapytał Ślizgon, na co Malfoy wzruszył lekko ramionami.

W pewnym momencie w przedziale zrobiło się ciemno, a ja poczułam jakby ktoś mnie popchnął, przez co przechyliłam się ciałem na stronę Malfoy'a, który objął mnie mocno trzymając w miejscu. Słyszałam pomruki niezadowolenia i lekkiego strachu ze strony Ślizgonow, aż nagle wszytsko wróciło do normy jakby nic się nie wydarzyło.

- Co to było? - zapytała Astoria trzymając się kurczowo Theo, który obejmował ją ręką, przyciskając mocno do siebie.

- Pewnie pierwszoroczni znów się bawią - prychnęła zdenerwowana Pansy patrząc na Blaise'a, który wyglądał na bardziej przestraszonego niż ona. Uśmiechnelam się na ten widok przenosząc wzrok na Draco, który wydawał się zamyślony.

- Wszystko dobrze? - zapytałam czując jak Malfoy porusza się niespokojnie na siedzeniu.

- To nic - stwierdził nie poruszając tego tematu aż do końca podróży do Hogwartu.

Truth or Dare? II: Broken dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz