Rozdział 1

1.5K 104 11
                                    

Od świąt minęło kilka dni. Akurat tyle, że uczniowie z powrotem wracali do Hogwartu. Niektórzy uczniowie cieszyli się, a inni ze smutkiem żegnali swoje rodziny.

- Nie mogę się doczekać aż pokaże ci jaka piękna biżuterię dostałam, oszalejesz jak ja zobaczysz! - powiedziała do mnie Pansy wymachując rękoma podekscytowana.

- Nie mogę się doczekać - odparłam uśmiechając się miło w stronę Ślizgonki. Od rana miałam bardzo dobry humor i nie zapowiadało się aby ktokolwiek lub cokolwiek się w tym aspekcie zmieniło. W głębi duszy jednak jedyne o czym mogłam w tamtym momencie myśleć było spotkanie z Draco. Nie widzieliśmy się od balu, a na moje listy nie dostałam ani jednej odpowiedzi. Gdy wsiadłyśmy do pociągu próbowałyśmy odnaleźć chłopaków jednak po kilku minutach zrezygnowane stwierdziłyśmy, że zapewne są jeszcze na peronie.

- Słyszałaś o tej Krukonce? Tej co chłopak ją rzucił dzień przed świętami? - zapytała mnie Pansy, a ja kiwnelam głową. Ciężko było o niej nie słyszeć, bo zaniosła się płaczem w Wielkiej sali tak mocno, że wszyscy nagle ucichli myśląc, że stało się coś poważnego. - Słyszałam, że podobno trafiła do świętego Munga po tym jak chciała sobie coś zrobić - powiedziała konspiracyjnym głosem, a ja popatrzyłam na nią zdziwiona.

- Naprawdę? Wydawało mi się, że w dniu wyjazdu było wszystko z nią w porządku - odparłam, a Ślizgonka skinęła głową na potwierdzenie moich słów. W tym momencie do przedziału weszli Blaise i Draco z niepokojącymi uśmiechami na twarzach.

- A wam co? - zapytała Pansy po tym jak Zabini usiadł obok niej i objął ją ramieniem.

- Nie musicie o wszystkim wiedzieć - odparł Blaise wiedząc, że tym zdenerwuje Pansy.

- Czemu nie odpowiedziałeś na listy? - zapytałam gdy Malfoy próbował się ze mną przywitać. Po jego twarzy nie było widać żadnej zmiany mimo, że zrobił krótką pauzę.

- Nie było mnie prawie w domu - odparł wzruszając ramionami i patrząc mi w oczy. - Chyba nie jesteś za to na mnie zła?

- Martwiłam się o ciebie - odparłam dając się objąć Draconowi aby po chwili usłyszeć śmiech z jego strony.

- Nie sądziłem, że usłyszę takie słowa od takiej zimnej Ślizgoni jak ty - odparł drocząc się ze mną na co wywróciłam oczami.

- Już nie przesadzaj - odparłam odsuwając się od niego o kawałem na co Ślizgon popatrzył na mnie zdziwiony. - No co? Wiedziałeś co bierzesz. Teraz nie narzekaj.

- Gdziezbym śmiał - odparł z krótkim śmiechem patrząc na Blaise'a i Pansy, którzy znowu się o coś sprzeczają. - Nie daje im więcej niż miesiąc - odparł po czym Ślizgoni zaczęli się całować.

- Może trzy - odparłam widząc obrzudzenie na twarzy Malfoy'a. - Jakbyś to był ty to nie robiłbyś takiej miny.

- Oczywiście, że nie. A chcesz się przekonać? - zapytał przybliżając się do mnie znacznie. Zaśmiałam się na ten gest i pocałowałam chłopaka w nos.

- Może innym razem, słońce - powiedziałam podkreślając ostatnie słowo tak, że chłopak pokręcił głową nie tracąc swojego uśmiechu.

W takim nastroju minęła podróż do Hogwartu. W międzyczasie Blaise i Draco oczywiście wygłupiali się, a potem dręczyli Gryfonów i w sumie innych pierwszoroczniakow.

Gdy dotarliśmy do zamku z powrotem poczułam tą magiczną aurę otaczającą zamek, którą uwielbiałam. Wszyscy uczniowie weszli do Wielkiej Sali z wytęsknieniem niektórzy zachwyceni, a niektórzy zdołowani. Starałam się nie myśleć o nauce i innych nieprzyjemnych rzeczach, które mnie czekają i skupić się na przemowie Dumbledore'a, który wydawał się być zmęczony na twarzy bardziej niż kiedykolwiek go widziałam.

- Zlikwidowałabym ten zakaz o zbliżanie się chłopaków do dziewczyn na jej miejscu - odparła Pansy patrząc na przemawiającą Umbridge. - Co jej szkodzi?

- Nie mnie pytaj - odparłam starając się nie usnąć od gadaniny różowej ropuchy. Niestety nie mogłam tego powiedzieć, bo wydawało się, że byłam jedynym Ślizgonem, któremu rządy Umbridge przeszkadzały i były nie do zniesienia. Wolałam nie mówić tego na głos, bo prawdopodobnie cały dom by się ode mnie odwrócił.

- Jeszcze na nas dementorów ześle - zachichotał Blaise cicho zasłaniając swoje usta ręką aby zapewne landryna go nie usłyszała. W międzyczasie poczułam jak ktoś szturcha mnie pod stołem nogą. Popatrzyłam przed siebie i spostrzegłam wpatrującego się we mnie Malfoy'a, który zachowywał większość zasad zachowywania się przy stole nawet nie zwracając na to uwagi. Chciałam posiąść taką umiejętność.

- Wszystko dobrze? - zapytał zmartwionym głosem pochylając się lekko nad stołem. W odpowiedzi skinelam głową jednak najwyraźniej nie przekonująco, bo Draco wpatrywal się we mnie do końca przemówienia.

- Nareszcie jedzenie! - powiedział zachwycony Zabini nabierając na swój talerz co popadnie. Kątem oka dostrzegłam, że Pansy zaczęła lekko chichotać patrząc na swojego chłopaka.

- Ellie - zaczął Draco, a ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - Gdybym nie wrócił w szóstej klasie - odparł przełykając głośno ślinę. - Będziesz do mnie pisać, prawda?

- Jak to nie wrócisz? - zapytałam zaskoczona słowami chłopaka.

- To nie jest rozmowa na pomieszczenie wypełnione ludźmi - odparł trochę zmieszane. - Ale obiecaj - odparł wpatrując mi się intensywnie w oczy.

- Oczywiście, że będę pisać. Nawet bez twojej prośby - odparłam nadal poruszona faktem możliwego odejścia Dracona.

- Porozmawiamy po kolacji - odparł przez co do końca posiłku Siedziałam zniecierpliwiona na kreślę przepełniona ciekawością.

Truth or Dare? II: Broken dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz