Rozdział 20

233 16 0
                                    

Powrót do Hogwartu był bez wątpienia dziwny. Zważając na fakt iż wszystko zdawało się zmieniać włącznie z nami, ale również bioreactor pod uwagę Draco, który od chwili przyjazdu zdawał się by nieobecny i mimo iż nie pokazywał tego często gdy był w towarzystwie to kiedy tylko pozostawaliśmy sami od razu cichnął i się zamyślał. Stwierdziłam, że jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji to czekać aż chłopak sam zechce ze mną rozmawiać. Zawsze kierowałam się tą myślą, ale w tej sytuacji było inaczej. Malfoy zaczynał być coraz bledszy, cienie pod oczami zdawały się być coraz bardziej widoczne, a sam Ślizgon stał się cieniem chłopaka, którego znałam.

- Draco - zaczęłam gdy siedzieliśmy sami w jego dormitorium. Siedziałam na jego łóżku z głową Draco na moich udach i co chwila gładziłam jego blond, teraz już matowe, włosy.

- Tak?

- Wiesz, że nie należę do osób ciekawskich i nie chciałam się wpychać w nie dotyczące mnie sprawy - powiedziałam przerywając na chwilę ruch ręki po głowie chłopaka. - Ale zaczynam się o ciebie martwić. Nie wyglądasz dobrze i boje się o ciebie - przyznałam już po chwili napotykając wzrok Malfoy'a.

- Gdybym ci powiedział, martwiłabyś się jeszcze bardziej - powiedział smutnym głosem. Skinęłam lekko głową czując jak niewidzialna gula rośnie mi w gardle.

- Wiem - powiedziałam tak cicho, że sama ledwie dosłyszałam swój własny głos.

- Ellie - Draco podniósł się z moich nóg zbliżając się do mnie siedząc na łóżku. - Wiem, że dla ciebie również nie jest łatwo - powiedział. Czułam, że chce zwiesić wzrok, tak jak to robił podczas rozmowy z ojcem, ale utrzymywał przez cały czas ze mną kontakt wzrokowy.

- Tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie i o to, że musisz radzić sobie ze wszystkim sam - popatrzyłam na Malfoy'a, który położył dłoń na mojej nodze lekko po niej sunąc w górę i w dół.

- To był mój wybór i dam sobie radę - stwierdził z udawaną pewnością siebie w głosie. Skinęłam lekko głową zastanawiając się co powinnam zrobić aby uniknąć tej niezręcznej ciszy, która wiedziałam, że pojawi się za chwilę.

- Oczywiście - burknęłam pod nosem gładząc lekko rękę chłopaka. - Myślisz, że Pansy jest na mnie zła, że spędzany tak mało czasu razem? - zapytałam dla zmienny tematu. Blondyn westchnął lekko wyczuwając zbliżające się "babskie" tematy.

- Myślę, że była zbyt zajęta kłóceniem się i godzeniem z Blaisem. Zastanawiam się kiedy zerwą ze sobą.

- Pewnie nigdy. Mówię ci, że ich ślub będzie szybciej niż nasz - zaśmiałam się cicho nie potrafiąc sobie z drugiej strony wyobrazić Blaise'a jako czyjegoś męża. Znając jednak Parkinson, ona nie odpuściłaby tego faktu tak łatwo i zapewne w końcu postawiła Zabiniemu ultimatum.

- Nasz? - zapytał unosząc lekko brwi, na co wzruszyłam lekko ramionami.

- Oboje pochodzimy z arystokratycznych rodzin, a fakt iż jesteśmy już w związku tylko ułatwi naszym rodzicom tą sprawę - ziewnęłam lekko. - No chyba, że chcesz być kawalerem do końca życia, to poszukam sobie innego kandydata.

- Na moje miejsce? - uniósł brwi w zdziwieniu zaciskając lekko żeby, przez co uwydatniła się linia żuchwy.

- Nie wiem czy to jest takie "twoje miejsce" - droczyłam się z Draco, widząc powoli, że zaczyna się denerwować, na co uśmiechnęłam  się lekko.

- Nie wiesz? - zapytał siadając na moich udach, unieruchamiając je, po czym chwycił moje dłonie w nadgarstkach.

- To nie jest twój pokój i ktoś może wejść - stwierdziłam patrząc na Malfoy'a, który dalej trzymał mnie w jednej pozycji. Ślizgon wzruszył lekko ramionami, na co poruszyłam się niespokojnie. - Blaise potem nie da mi żyć przez tydzień.

- Czy naprawdę w takim momencie pierwszą myślą jest mój przyjaciel? - Draco popatrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, na co wzruszyłam lekko ramionami.

- To też mój przyjaciel, a ty jesteś moim chłopakiem. Nie wiem po co ta wyliczanka - stwierdziłam patrząc na Ślizgona, który kręcił głową zrezygnowany śmiejąc się ironicznie.

- Jesteś świetna w zmienianiu tematu, wiesz? - zapytał na co ja uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę próbując uwolnić chociaż jedną z trzymanych przez niego moich rąk.

 Nie jestem chyba taka dobra, skoro się o tym zorientowałeś.

- To już inna sprawa - powiedział i widocznie miał coś po chwili dodać, ale w tym momencie do dormitorium dokładnie jak przewidywałam, wszedł Blaise. Popatrzył na nas z podniesionymi brwiami. Malfoy westchnął tylko i usiadł na moich nogach patrząc wyczekująco na Zabiniego, zapewne aby wyszedł z pokoju.

- Nieładnie dzieci - stwierdził stając w dormitorium z założonymi rękami obserwując nas. Widząc jego minę i do tego reakcję Malfoy'a, który zdawał się za chwilę wybuchnąć złością uśmiechnęłam się i powstrzymywałam śmiech z wielkim trudem.

- Wyjdź - powiedział Draco, na co Blaise otworzył usta udając zdziwionego.

- No wiesz co! Nie narzekam że tylko Ellie dostaje takie widoki, a ty się tak odpłacasz - stwierdził chwytając się za serce.

- Jeszcze słowo - powiedział blondyn zamierzając już wstać z łóżka, ale Zabini zaśmiał się i otworzył drzwi.

- Tylko bezpiecznie, dzieci - zawołał na pożegnanie, przez co parsknęłam śmiechem siadając na łóżku Malfoy'a nadal z przygniecionymi nogami przez praktycznie większość ciała chłopaka.

- Wybierasz się gdzieś? - zapytał Malfoy na co prychnęłam lekko chwytając rękę Malfoy'a, która miała zamiar popchnąć mnie z powrotem na łóżko.

- A gdzie jakieś proszę? - popatrzyłam z niewinnym uśmiechem na Draco.

- Mam cię prosić? Może jeszcze błagać? - wzruszyłam ramionami w odpowiedzi, na co Malfoy popatrzył na mnie zaskoczony mimo to z uśmiechem. 

- Naprawdę moje towarzystwo ma na ciebie zły wpływ - stwierdził całując po chwili moją szyję dłonią odchylając moje włosy. 

- Po prostu nie znasz mnie od tej strony, skarbie - powiedziałam gdy nasze spojrzenia się spotkał. Moje rozbawione, jego pod nie małym wrażeniem. 

Truth or Dare? II: Broken dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz