UCZUCIA, OSTATNIE BEZTROSKIE WAKACJE, PRZYJACIELSKIE WSPARCIE🐾🐾SYRIUSZ🐾🐾
Budzę się. Otwieram szeroko oczy i żałuję że senna wizja nie może być prawdą. Śniło mi się że James mój najlepszy przyjaciel, a zarazem prawie brat z wyboru bo mieszkałem z nim pod dachem od dwóch lat w sumie pocałował mnie i przytulił.
Nie mam pojęcia kiedy zrozumiałem, że jestem bi i zadużyłem się w James'ie. Bladego. Szło to stopniowo. Jednego razu zauważyłem, że podobają mi się te jego wiecznie roztrzepane włosy, które gdy tylko czymś się zdenerwował czy rozemocjonował jeszcze bardziej tarmosił. Innego razu ujrzałem jak piękne są jego czekoladowe i pełne zwykle szaleńczego blasku oczy . Gdy przebierał się przy mnie dostrzegłem jak idealne i boskie jest jego ciało. Ewidentnie moje spojrzenie na niego się zmieniło. Był moim niebem na którym jako naj jaśniejsza gwiazda pragnąłem lśnić.
Niestety James Potter nie odwzajemniał moich uczuć i bynajmniej nie był ani bi ani tym bardziej homo. Od roku zaczął chodzić z Lily Evans, która w końcu nareszcie go zauważyła. Chociaż cieszyłem się z tego, że nie słyszę co pięć minut " Ej, Łapo dlaczego mnie nie dostrzega? Czemu tak bardzo mnie nienawidzi?" nie mogłem cieszyć się jego szczęściem gdy rudowłosa w końcu postanowiła mu dać szansę. Poczułem w tedy nie przyjemne uczucie, a patrząc gdy ukazywali sobie nawzajem uczucia sprawiał że chciałem być wszędzie ale nie przy nich. Tylko Remus znał prawdę o moich bardzo skrywanych uczuciach. Zauważył bowiem jak się krzywię ię gdy James i Lily się przy nas całują czy mówią czułe słówka. On jeden starał się mnie pocieszać i starał się jakoś zajmować moje myśli czymś innym. Z większym lub mniejszym skutkiem. Najczęściej tym mniejszym. Peter jak to Peter nigdy się nie angażował uczuciowo w nic chyba, że w żarełko. Zazdrościłem mu, że taka miłość czasem mu wystarcza.
Tego ranka jak zwykle ubrałem się w końcu w małym stopniu humoru i zszedłem na dół do jadalni Potterów. Matka James'a już wykładała talerze na stół jak zwykle z ciepłym uśmiechem na ustach. Była to dobra,czuła i wyjątkowo troskliwa kobieta. Jej mąż siedział już przy stole i czytał że skupieniem gazetę. Był równie dobry i wyrozumiały jak jego żona. Kochałem ich tak jak powinno się kochać prawdziwych rodziców. A oni przyjęli mnie do swojego domu jak drugiego syna. Dbali o mnie i dawali tyle samo miłości co James'owi. Czułem do całej trójki ogromny pokład wdzięczności i oddania. Mimo wszystko byłem traktowany jak członek rodziny przez nich wszystkich.
- Och, Syri- Uśmiechnęła się szeroko kobieta gdy tylko mnie zauważyła - Jamie też już wstał? - Spytała przytulając mnie delikatnym uściskiem.
- Nie wiem mamo- Wzruszyłem ramionami gdy mnie puściła.
Nazywałem ją matką bo była właśnie dla mnie bardziej matką niż moja biologiczna. Pana Pottera też nazywałem "tatą".
- To idź proszę na górę kochanie i jeśli śpi to go obudź i sprowadź na dół proszę - Powiedziała mama kładąc na stół teraz tosty oraz dodatki.
Bez słowa z uśmiechem na ustach udałem się na górę i zapukałem do drzwi obok mojego pokoju. James chyba spał jeszcze bo nie odpowiedział, więc nacisnąłem klamkę i w końcu wszedłem do pokoju okularnika.
W pokoju jak zwykle panował okropny bałagan. Na podłodze walały się wszędzie stosy ubrań, książek i nie wiadomo czego jeszcze. Na półkach też panował sajgon i totalny nie zaprzeczalny artystyczny nieład. Uśmiechnąłem się na ten widok pod nosem. Prawie tak samo jak w moim pokoju.Na łóżku odkryty i w samych bokserkach na plecach leżał James. Uśmiechał się przez sen, który z pewnością był przyjemny. Jego piękna wyrzeźbiona i umięśniona klata unosiła się miarowo wraz z oddechem mojego przyjaciela. Ten widok wydawał mi się niesamowicie uroczy i przez chwilę po prostu na niego patrzyłem. Krótkie czarne włosy rozłożone w nieładzie tworzyły wokół jego głowy aureorę. Widok ten był po prostu piękny i uroczy. Przez te myśli poczułem gorąco na policzkach nie mające nic wspólnego z klimatem w tym pomieszczeniu. Tłumiąc westchnięcie w końcu ruszyłem do jego łóżka i delikatnie potrząsnąłem. James coś zamruczał, ale wciąż nie otwierał oczu. Pokręciłem głową z rozbawieniem i mocniej potrząsnąłem jego ramieniem.
- Wstawaj, Rogacz. Twoja mama już śniadanie podała - Powiedziałem z uśmiechem gdy tylko jego jeszcze zamglone czekoladowe oczy się otwarły. Potarł je dłońmi by się ocucić i też uśmiechnął delikatnie.
- Cześć, Łapo. - Powiedział nie do końca rozbudzony.
- No witam, witam i o zdrówko pytam - powiedziałem ze śmiechem a boski brunet również dołączył. - To ty się ubieraj a ja idę do tatuśka i mamusi.Zszedłem więc na dół i usiadłem na swoim miejscu obok mamy.
- Wstał już? - Spytała z uśmiechem.
- Tak, tak. Teraz się ubiera i za chwilę powinien zejść - powiedziałem odwzajemniając jej ciepły uśmiech.
Chwilę zaledwie później zjawił się James w dresie przez co starałem się za bardzo w niego nie wgapiać. Cholerny okularnik i jego dresy w których serio wygląda pociągająco.
- Łapo po śniadaniu bierzemy się za porządki. Kompletnie zapomnieliśmy że dziś wpadają koło szesnastej Remus z Peterem oraz Lily.Zrzędła mi mina. To prawda zapomniałem o zjeździe który miał zakończyć ostatnie nasze beztroskie wakacje. Wziąłem kubek w dłonie by zamaskować jak się krzywię. No tak. Lily i James będą się obciskiwać pewnie i będę zmuszony znowu na to patrzeć. Na samą myśl o tym było mi po prostu nie dobrze i czułem cholerne ukłucie w pobliżu serca. Momentalnie straciłem ochotę na resztę śniadanie. Wypiłem więc herbatę jednym haustem i wstałem od stołu.
- Dobra to ja idę sprzątać swój burdel- Mruknąłem.
- Syriuszu ale prawie nic nie zjadłeś - zaoponowała matka.
- Najadłem się - Powiedziałem siląc się na normalny ton i pocałowałem ją w policzek - wybaczcie misja wzywa- zaśmiałem się i ruszyłem na górę.Zacząłem składać wszystkie ciuchy walające się wszędzie ale nie w szafie, a potem układałem książki i notatniki stopniowo doprowadzając pokój do ładu i składu. Myśl o pojawieniu się tej rudej przylepy definitywnie zepsuła mi całą ochotę na wszystko. Owszem z wizyty Lunia i Glizdka się cieszyłem jednak oglądanie show James x Lily nie był zdecydowanie szczytem moich marzeń. Niestety nie mogłem powiedzieć James'owi by darował sobie goszczenie dziewczyny bo to w końcu tak naprawdę był jego dom.
Parę godzin później czekając cierpliwie na gości graliśmy z James'em w szachy. Jak zwykle oczywiście wygrywał. Po chyba szóstej rundzie walnąłem w stół znudzony.
- Rogacz to już jest nudne - prychnąłem.
James jak to James uśmiechnął się szeroko ukazując swoje idealnie białe i proste zęby.
- Jest nudne bo ciągle cię ogrywam co? - Spytał że śmiechem.
- Nie. Po prostu oszukujesz i jestem tego pewien. Choć raz powinieneś się potknąć- Mruknąłem zakładając nogę na nogę a ręce położyłem skrzyżowane na klatce piersiowej.
- Daj spokój Łapo - Powiedział kręcąc głową.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i się zerwaliśmy z miejsc ścigając się do drzwi. Tym razem to ja wygrałem i uradowany otwarłem drzwi. Remus, Peter oraz Lily weszli do środka a chwilę później już siedzieliśmy w salonie popijając piwo kremowe. Lily siedziała na kolanach James'a opierając się na jego klatce piersiowej a on uśmiechał się szeroko bawiąc się jej kosmykami. Już było po prostu paskudnie a dopiero co tu przyjechała. Udając ziewnięcie schowałem twarz w dłonie i się po raz kolejny tego dnia skrzywiłem z niesmakiem.Kilka godzin później stwierdziłem że pójdę się pierwszy wykąpać więc wziąłem piżamę oraz ręcznik i udałem się do łazienki. Zamknąłem się na kluczyk, rozebrałem i wlazłem do wanny. Minęło parę chwil i poczułem jak w moich oczach gnieżdżą się łzy. Kilka kropel zmieniło się w czystą fontannę i miałem ochotę po prostu zniknąć. Dlaczego on musiał pokochać tą rudą? Dlaczego? Albo dlaczego to ja musiałem się w nim zakochać? To było ciężkie i cholernie trudne. Bolało i cholernie parzyło.
Po kąpieli wyszedłem z domu i usiadłem w altance gdzie wyjąłem papierosa ciągle płacząc jak ostatnia ciota i zaciągałem się dymem. Papieros pozwolił mi złagodzić te uczucie bólu, nie zrozumiałej straty oraz zazdrości. Jednak nie dane było mi się długo cieszyć samotnią. Pojawił się Remus, który zaniepokojony usiadł koło mnie na ławeczce.
- Och, Łapo - Westchnął gdy spojrzał na moją zapłakaną i czerwoną twarz.
- Lunio- Westchnąłem. - Ja się sypie już całkowicie - Wybuchnąłem znów płaczem.Remus objął mnie ramieniem a drugą réką pogładził włosy.
- Będzie dobrze - Szeptał mi do ucha uspakajające.
- Chciałbym czasem wymazać te uczucie - Powiedziałem cicho.
- Słuchaj Syri.... Wiem, że jest ci ciężko. Wiem też, że po wielkiej burzy zawsze w końcu wychodzi słońce - Powiedział łagodnie.- Ładnie powiedziane... Jednak ile musi trwać ta burza by w końcu te cholerne słońce postanowiło wychylić tą świetlistą główkę? - Spytałem smutno.
- Tego nikt nie wie Łapciu. Ale pamiętaj że ja zawsze będę obok i będę się starał jakoś to złagodzić choć trochę. - Obiecał mi Lunatyk. - Idź lepiej się przespać - Doradził mi i sam wstał pomagając mnie to zrobić - Dasz radę Syriuszu.
Chwilę potem znów śniłem i nic mnie nie martwiło w tym pięknym i spokojnym śnie.
CZYTASZ
JA JESTEM GWIAZDĄ ALE TO TY JESTEŚ MOIM NIEBEM // DEERSTAR & LILY
FanficHistoria Syriusza Blacka oraz James'a Pottera. Syriusz nie wiedział kiedy jego przyjacielskie stosunki zmieniły się tak diametralnie. Zwyczajnie wpadł w totalną sieć jaką tylko może zestawić miłość. Ale jego przyjaciel niczego nie dostrzega bo w ko...