- Harry!- krzyknął Niall gdy brunet był już przy schodach- co tam Nialler- zatrzymał się
- zapomniałeś czapki
- a dzięki- uśmiechnął się i zabrał ją
- leć bo się spóźnisz- przypomniał mu
- dobra do zobaczenia!- zbiegł po schodach i wsiadł szybko do auta
Włączył silnik i zaczął cofać by wyjechać z parkingu. Nagle było słychać uderzenie. Harry dopiero teraz spojrzał w lusterko i skarcił się za to. Wysiadł z auta, a centralnie z tyłu musiał uderzyć w jakiegoś chłopaka.
- Oops?- powiedział trochę zdenerwowany całą sytuacją. Chłopak w którego uderzył podniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy.
- Pomożesz mi wstać?- odpowiedział dalej leżąc na ziemi i pocierając jedną nogę
Jak z rozkazu Harry się schylił i pomógł chłopakowi wstać.
- nic ci nie jest?- Brunet powiedział bardzo cicho
- chyba nic tylko następnym razem uważaj jak będziesz wyjeżdżał- zaśmiał się, a Harry pomyślał, że nie dość ze nigdy nie widział tego chłopaka to jeszcze ich pierwsze spotkanie było spowodowane tym ze go o mało co nie potrącił.
- przepraszam cie najmocniej, może...- chłopak mu przerwał
- może podaj mi swój numer, a ja ci napisze jak będę się czuł jutro?
- dobrze- wyciągnął telefon i podał numer
- tak w ogóle to jesteś...?- zastanawiał się co wpisać jako nazwę numeru
- Harry, a ty?
- Louis
- jeszcze raz przepraszam, ale śpieszę się
Chłopak tylko kiwną głową i odsunął się, by Harry mógł wyjechać do końca. Tak naprawdę to nigdzie się nie spieszył, chciał po prostu znaleść się jak najszybciej w swoim mieszkaniu. Ten dzień nie był za "fajny". W pracy gdzie pracuje z Niall'em, szef nakrzyczał na niego z 10 razy, bo źle poukładał papiery. Przez co tez musiał zostać po godzinach i to wszystko nadrobić. Od początku miał poczucie ze ten dzień będzie jednym z tych nieprzyjemnych. Zaparkował pod swoim blokiem i ostrożnie wysiadł z auta. Wytarł jedną łzę, gdy tylko zamknął drzwi od swojego mieszkania oparł się o nie i zjechał ciałem w dół na podległe. Zakrył rękoma swoją twarz i zaczął płakać.
Już gdy był młodszy, miał problemy z samo akceptacją. Jego mama Ann chciała zapisać go na specjalne spotkania z takimi osobami jak to określiła "jak on", ale obiecał, że nie będzie robił już nic głupiego. Dwa lata później z tym samym problemem przeprowadził się do małego mieszkania.
W końcu wstał z podłogi, poszedł do łazienki. Otworzył jedną szufladę i wyjął żyletkę. Położył ją na umywalce i oparł się rękoma. Spojrzał w dół, kolejne łzy spływały po jego czerwonych policzkach. Podwinął nogawkę i zrobił dwie kreski ostrym narzędziem na swojej łydce. Gdy poczuł pojawiający się ból zostawił żyletkę na umywalce, a potem poszedł pod prysznic. Włączył gorącą wodę i czekał na szczypanie w miejscu gdzie dopiero co zrobił rany. Gdy w końcu wie umył, wyszedł z kabiny, posprzątał z umywalki i wszedł na wagę.
48kg, złapał się za włosy i zagryzł wargi. Zszedł z niej odrazu wyjmując baterie by już nigdy nie pokusić się na sprawdzenie swojej wagi. Poszedł do swojego łóżka i zasłonił okna. Zdjął ręcznik i zobaczył swoje odbicie w lustrze. Uda pocięte, ręce pocięte, brzuch pocięty. Kości wystające jak paski u zebry. Odwrócił się by sprawdzić co z jego łydkami. Razem wszystkich cięć jak kiedyś liczył było 41, z dwoma dzisiejszymi już ma ich 43. Związał swoje loki, założył dużą bluzę i dresy.
Poszedł do kuchni i sięgnął do lodówki. Jedyne co tam zawsze jest to zgrzewki wody. Wyjął jedną wodę i nalał do szklanki. Usiadł przed telewizorem i przykrył się kocem. Jest lato, ale przez to, że jest tak chudy, jego organizm jest znacznie zimniejszy. Złapał za książkę z małego stolika kawowego i zaczął czytać gdy dostał wiadomość.
YOU ARE READING
Always Remember That
Fanfiction- fortepian- Louis zmienił temat - hm? - chciałbyś spróbować zagrać?- oboje spojrzeli na instrument - nie umiem- zagryzł policzek od środka Louis wstał z krzesła i wystawił rękę w stronę bruneta. Harry złączył ich ręce i poszedł za szatynem. Wsz...