23.

4K 100 18
                                    

Lucy:

Wybiła godzina 12.00. Poświęciłam cały ten czas na multum przeprosin dla moich pacjentów no i Alana, który nie odpisywał, ani nie odbierał.

Dziwne.

Zawsze odpowiadał prawie od razu...

Oczywiście, wiedziałam czyja to sprawka. W końcu Black sam załatwił sprawę kliniki, a to nie mogło skończyć się dobrze.

Zastraszył go? Pobił? Zabił?

Z nim każda opcja wydawała się możliwa.

Znudzona odeszłam od laptopa, zamykając go. Westchnęłam, gdy poczułam burczenie w brzuchu.

Czas coś zjeść, Lucy.

Ruszyłam do kuchni pośpiesznie. Po drodze zastanawiałam się co robi teraz Christian. Niedorzecznym było same myślenie o nim, lecz jednak nie mogło dać mi spokoju to w jaki sposób będzie próbował zmusić mnie do przeproszenia tej rudej istoty.

Za co mam niby przepraszać?

Za dobrą zabawę?

Jeszcze czego.

Zabawiłam się bezkarnie. Mimo to, iż być może byłam nieodpowiedzialna, nie żałowałam.

Mi też się coś od życia należy, prawda?

Odrobina szczęścia nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Dotarłam do kuchni po krótkiej chwili. Ku mojemu zdziwieniu znajdował się tam również Derek, rozmawiający przez telefon. Gdy i on mnie dostrzegł, przerwał połączenie, zwracając na mnie swoją całą uwagę.

Czyżby miał w planach przekonać mnie do ugody?

-Słuchaj, Lucy. On chce dobrze. - Zaczął, na co parsknęłam delikatnym śmiechem.

Bingo!

-Wiem, że na pewno tego nie okazuje, ale się stara. Ratuje Ci tyłek, mimo iż wcale nie musi tego robić. Mógłby po prostu zabić Cię na oczach ojca Jess i miałby spokój. Wszyscy wiedzieli by, że ukarał Cię za nieposłuszeństwo i hańbę dla rodziny Russo. - Kontynuował. - Pomimo wszystko wybrał inne wyjście.

Swoimi słowami blondyn dał mi do myślenia, a może po prostu chciał zmydlić mi oczy tylko po to bym się zgodziła?

Dlaczego Black po prostu mnie nie odstrzelił?

W mojej głowie układały się kolejne pytania, lecz zbyłam je, natrafiając na genialny pomysł.

Wciąż nie miałam zamiaru przepraszać. Derek mógł mówić co chce, ale ja i tak nie zmienię zdania.

Nigdzie się nie wybierałam, a jeśli nawet, to siedziałabym cicho, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.

Ale teraz...

Teraz coś przyszło mi do głowy.

Zabawmy się raz jeszcze...

-Zgoda. Przeproszę ją i całą tą ich groźną rodzinkę. - Odpowiedziałam lekko rozbawiona po długim namyślę.

-Dobry wybór. - Powiedział uśmiechnięty, odchodząc w kierunku gabinetu Christiana.

Oczywiście, że dobry.

Najlepszy.

Po jego wyjściu otworzyłam lodówkę, wyjmując z niej dwa jajka. Nie miałam czasu na coś większego, a jajecznica była wystarczająca. Zrobiłam ją w 5 minut, a następnie zjadłam.

MYSTERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz