Lucy:
Obudziłam się, przewracając na drugi bok. Syknęłam cicho, gdyż dotknęłam czerwonym jeszcze policzkiem zimnej poduszki. Z dotknięciem wciąż cholernie bolało. Ziewnęłam leniwie, powoli podnosząc się z łóżka. Rozciągnęłam ręce, po czym potarłam dłońmi obolałą twarz. Pościeliłam łóżko, a następnie chwiejnym krokiem pokierowałam się do łazienki. Rozebrałam się, uprzednio przemywając twarz zimną wodą. Weszłam pod prysznic, w którym siedziałam około 10 minut, które spędziłam na rozwikłaniem kołatających mną myśli.
Po rozmowie odbytej w kuchni wraz z kuzynami, po prostu pokierowałam się do pokoju. Miałam już dość kolejnych wrażeń, których Christian wczorajszego dnia dostarczył mi aż nadto. No i jeszcze te jego dziwne przypuszczenie.
"Jeszcze raz pocałujesz moją kobietę, a..."
Jego kobietę.
Dobre sobie.
W nas obu ostatnio rozbrzmiewały sprzeczne emocje, a ostatnie wydarzenia tylko to potwierdziły. Byliśmy rozchwiani emocjonalnie, przez co napięcie między nami wydawało się, co najmniej dziwne. Gdy przebywałam obok niego, miewałam przeróżne odczucia. Nie bałam się go. Już nie. Chociaż nie znaczy to, że czułam się z nim stu procentowo bezpieczna.
Black jest po prostu... jest dość specyficzny.
Inny.
Nie uważam, że to zła cecha. W końcu jakim psychologiem bym była, skreślając ludzi innych. Christian jest poniekąd nadzwyczajny. Czasami zachowuję się tak, jakby sam dokładnie nie wiedział co chce zrobić. Nie może się zdecydować. To człowiek zagadka. Tykająca bomba, która w każdym momencie może wybuchnąć. Starałam się i starać się będę go rozgryźć. Jego osobowość jest ciekawa. Bóg mi świadkiem, iż dałabym wiele żeby poznać choć jedną myśl siedzącą w jego głowie.
Czy to źle, że czuję się oszukana?
Okłamywana? Poniekąd zdradzona?Nie wiem o niczym co dzieje się wokół mnie. Moja przyjaciółka, ostatnimi czasy zbywa mnie coraz to marniejszymi wymówkami, nie pisząc nawet wytłumaczenia. Wydaję mi się również, że Derek coś wie. Cóż, na pewno więcej niż ja. Dlaczego, więc nie uchyli mi rąbka tajemnicy? Czy naprawdę moje zdenerwowanie jest tak niedorzeczne? Po prostu się martwię. Czy to takie złe? O siebie, o Maddie, a nawet o tego sympatycznego blondyna. Z Christianem nic nigdy nie wiadomo i pomimo wszelkich pozorów jakie stwarzam, najbardziej martwię się właśnie o niego. Jest nieprzewidywalny, szalony, wybuchowy... Działa spontanicznie, nie myśląc o konsekwencjach. Najzwyczajniej w świecie robił co musiał.
I och, ironio.
Zawsze się mu udawało.
Te głębokie oczy, zazwyczaj okazujące pustą nicość wraz z pewnym siebie uśmieszkiem skłoniły by nie jedną, a może nawet nie jednego do grzechu. Po prostu miał w sobie to coś, co przyciągało. Od jego osoby aż biją iskry tajemniczości oraz pożądania.
Jest inny.
Wyjątkowy.
***
Wyszłam z pod prysznica, wycierając się delikatnie, po czym owijając się ręcznikiem wróciłam do sypialni po jakiekolwiek ubrania. Dzisiejszą zmianę w klinice wziął Alan, więc nie musiałam się nigdzie śpieszyć. Zagotowało się we mnie, gdy zamiast pustego pokoju ujrzałam Christiana gapiącego się na zdjęcia, wiszące nad moim biurkiem, które przedstawiały mnie i Madison w parku rozrywki. Na początku stanęłam jak wryta, ale potem wstrząsnęłam delikatnie głową i ruszyłam w kierunku szafy, w którą ponownie musiałam wczoraj wepchnąć ciuchy. Nie powierzyłam mu już ani jednego spojrzenia, a on dopiero po chwili zorientował się, że nie jest sam. Zignorowałam to, sięgając po czarne dresy oraz szary top, a następnie sięgnęłam z komody obok biały, koronkowy stanik wraz z identycznymi majtkami. Jak gdyby nigdy nic zrzuciłam z siebie ręcznik, który natychmiastowo opadł na podłogę. Ubierając bieliznę, czułam na sobie jego palący wzrok, którego nie odwrócił ode mnie na nawet sekundę. Wpatrywał się w moje ciało, a ja bezkarnie mu na to pozwalałam. Potargałam swoje mokre jeszcze włosy, po czym zaczęłam narzucać na siebie resztę. Ubrana schyliłam się po ręcznik, ponownie kierując się do łazienki. Zostawiłam go samego w osłupieniu, bez słowa. Nałożyłam krem na twarz oraz maskarę na rzęsy, a następnie rozczesałam włosy. Na koniec posmarowałam tylko usta pomadką ochronną. Wróciłam do pokoju po jakiś 5 minutach. Wciąż stał w tym samym miejscu, tym razem wpatrując się w drzwi.
Czekał na mnie.
Znów nie posłałam jego oczom ani jednego spojrzenia. Wyminęłam go sprawnie, zasiadając przy biurku. Otworzyłam laptopa, zajmując się swoimi sprawami. Weszłam na pocztę, przeglądając maile do odesłania. Aż w końcu przerwał nieskazitelną ciszę.
-Spójrz na mnie. - Powiedział cicho, lecz wciąż stanowczo.
Ponownie zignorowałam jego osobę, nie spuszczając nawet na chwilę wzroku z monitora.
-Spójrz. - Powtórzył.
Nic z tego, Black.
Będziesz musiał postarać się bardziej.
Ziewnęłam udawanie, ponownie klikając coś na klawiaturze. Niespodziewanie brunet chwycił mój podbródek, przekręcając go tak, by dokładniej ujrzeć zaczerwieniony policzek. Gdy zobaczył ślad, skrzywił się nieznacznie, lecz nic nie powiedział. Po prostu się pochylił zostawiając na nim lekki pocałunek.
-Za 5 minut w moim samochodzie. - Oznajmił, odsuwając się. - Nie przebieraj się.
Parsknęłam nieznacznie śmiechem, powracając do poprzedniego zajęcia. Pomarzyć sobie może. Nie ma opcji, że będę za nim posłusznie latać, jak pies.
Bez przesady.
Nie upadłam tak nisko.
CZYTASZ
MYSTERY
RomanceOn - Christian Black. Ona - Lucy Hellman. On - tajemniczy, władczy, odpychający. Ona - zabawna, miła, wyrozumiała. On - unika jakichkolwiek kontaktów z ludźmi. Ona - z ludźmi czuła się jak ryba w wodzie. On - potwór, bestia, ktoś z kim nikt w najgo...