33.

4.1K 94 15
                                    

Lucy:

Pocałunek tylko przekonał mnie o tym, że jemu również ulżyło. Każda najmniejsza emocja odbijała się o nas z podwójną siłą, dokładnie tak, jakby w końcu miało dojść między nami do ostatecznego starcia, które w naszym przypadku było praktycznie niemożliwe. Za każdym pieprzonym razem, gdy dochodziło do czegoś konkretnego, co mogłoby pchnąć naszą relację do przodu bądź nawet do tyłu, któreś z nas uciekało, czekając na ruch tego drugiego.

Dlaczego to wszystko musiało być takie pokręcone?

Cholera, naprawdę mi zależało.

I wiem, że nie powinno, ale niech to wszystko diabli wezmą, chciałam go.

Na wyłączność.

Minęło tak mało czasu, wyrządził mi tyle krzywd, a mimo to coś mnie do niego ciągnęło.

Dokładnie zdając sobie sprawę z wszystkich możliwych konsekwencji pogłębiłam pocałunek. W końcu ostatecznie zdałam sobie sprawę z tego, że ten piekielnie nieodpowiedni brunet dla mnie był najodpowiedniejszym wyborem. Pozwoliłam sobie żyć chwilą, bo przy nim właśnie to podejście było tym najlepszym.

Z nim u boku w żyłach krążyło to jedno motto, którego za żadne skarby nie dało się pozbyć.

Jebać wszystko i wszystkich.

On pokazywał mi to prawdziwe życie. To, które pokazało mi jak otworzyć oczy. Jestem psychologiem i zostałam nim ze świadomością o okrutnym świecie z jego jeszcze gorszymi mieszkańcami. I choćby nieustannie szeptałoby mi się do ucha jak złym Christian Black jest człowiekiem, nie słuchałabym. Nie musiałabym słuchać. Z wszystkiego doskonale zdawałam sobie sprawę, a i tak podjęłam decyzję.

Czemu?

Bo chciałam w końcu rozwiązać moją osobistą zagadkę, która codziennie coraz szerzej rozszerzała mi powieki, podając jak na tacy powody, dla których nie powinnam robić tego wszystkiego. Która każdego dnia pokazywała, tak różne perspektywy życia, na które cierpliwie czekałam z otwartymi ramionami.

Chociaż wiedziałam, że to wszystko najprawdopodobniej źle się skończy, byłam skłonna zaryzykować.

Ten popieprzony brunet bez serca był tego wszystkiego wart. Każdy wraz z nim na czele odradzałby mi wybrania właśnie jego. Byłam tego stuprocentowo pewna, ale raz się żyje i już nikt ani nic nie mogło zmienić mojego zdania.

Chciałam go całego. Jego ciało oraz duszę wraz z każdą najmniejszą niedoskonałością w pakiecie.

Dlaczego?

Bo on tak naprawdę jest dobrym człowiekiem.

I choć wyśmiałby mnie teraz, słysząc te słowa, wiedziałam, że mam rację.

Po prostu pogubił się w tym wszystkim, potrzebując przewodnika, który uczciwie wskażę mu prawidłową drogę.

I właśnie ja byłam skłonna nim być.

Musiałby mnie tylko trochę nakierować.

Musiałby się przede mną otworzyć.


***


Gdy nam obu zaczęło brakować tchu w końcu się od siebie oderwaliśmy. Oddychaliśmy głęboko, aż w końcu Black się odezwał.

-Chce Ci coś pokazać. – Oznajmił, kładąc zimną dłoń na moje rozgrzane plecy.

MYSTERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz