Lucy:
Serce przestało bić.
Krew przestała krążyć w mych żyłach.
Każda część mnie zamilkła.
Na prawdę myślał, że będę na tyle głupia, by to zrobić?
Brunet, widząc moją reakcję dodał szybko:
-Na nowych zasadach.
Znów brak odpowiedzi z mojej strony.
Cisza.
Kompletna, nieprzerwana cisza to jedyne, co mógł ode mnie otrzymać.
-Chce zacząć od początku. Jeśli będziesz posłuszna wszystko może być inne. Nie wchodź mi w drogę, gdy tego nie chce. Zacznij się mnie słuchać, a będziesz bezpieczna. Zaufaj mi. - Zapewniał innym tonem niż zazwyczaj.
I właśnie te słowa były dla mnie jak kubeł zimnej wody.
-Zaufać Ci? Nie bądź śmieszny, Christianie. Myślę, że zamiast mnie, Ty powinieneś posłuchać bzdur, które kierujesz w moją stronę. Posłuszna? Bezpieczna? Czy Ty siebie słyszysz? - Powiedziałam nieco za głośno. - Zgwałciłeś mnie, a teraz liczysz, że wszystko będzie normalne? Tak jakby to nie miało miejsca? Nie zapomnę Ci tego. Nigdy.
-To się więcej nie powtórzy. - Uciął krótko.
-Dlaczego miałabym w to wierzyć? - Zapytałam.
-Ponieważ gardzę sobą tak samo, jak Ty. - Odpowiedział, na co mój wzrok mimowolnie wrócił do jego oczu. - W moim domu nie stanie Ci się więcej krzywda. Ani ja, ani nikt nie dotknie Cię bez twojego wyraźnego pozwolenia. - Dokończył.
Ciężko było dostrzec w jego oczach cokolwiek.
Pustka.
Być może temat był dla niego równie ciężki, ale to i tak go nie usprawiedliwiało.
-Skąd mogę wiedzieć, że znów się nie wściekniesz i będziesz chciał sobie ulżyć? Jesteś nieprzewidywalny, dobrze o tym wiesz.
-Owszem, jestem. Właśnie dlatego znalazłem rozwiązanie. - Powiedział, sięgając do kieszeni.
Postawił przede mną czarne, średniej wielkości pudełeczko. Kiwnął głową na znak bym je otworzyła. W środku znajdowała się prześliczna, srebrna bransoletka z diamentem na środku. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, lecz mnie wyprzedził.
-W diamencie znajduję się czujnik bezpieczeństwa. Gdy tylko go naciśniesz Twój ochroniarz wraz ze mną zostanie natychmiastowo powiadomiony. - Wytłumaczył. - Naciskaj go tylko wtedy, gdy faktycznie poczujesz się niepewnie.
Muszę przyznać, że to faktycznie nie taki zły pomysł. Nie ufam Christianowi, ale na wszelki wypadek będę nosić to cholerstwo. Kto wie w jakiej sytuacji mogę się znaleźć. Szczególnie przez "znajomość" ze słynnym Black'iem. Mężczyzna ma od groma nieprzyjaciół, a co za tym idzie jeszcze więcej ludzi, którzy czają się tylko po to, by go dorwać. Ja mogę być tylko pośrednikiem do tego zdarzenia.
Nie chciałam ryzykować.
Bez zbędnego gadania założyłam biżuterię, wywołując tym ledwo zauważalny uśmiech na ustach bruneta.
-Nie zamieszkam z tobą. Moja odpowiedź to wciąż nie. - Dodałam.
Brunet na moje słowa spiął się, lecz kontynuował negocjację. Użył argumentu, który dał mi do myślenia.
-Alvaro Rodriguez. Drugi najniebezpieczniejszy człowiek w Vegas, który niezmiernie pragnie mojej śmierci. Skoro chce mnie, zdobędzie Ciebie. Wie, że jesteś moja. Wie o umowie z Twoimi rodzicami. Wie wszystko. Skoro należysz do mnie, będzie chciał Cię zgarnąć, by jego plan się powiódł. Kieruję nim zasada, za którą podąża każdy godny honoru mafioza. Po trupach do celu. Jest gorszy ode mnie. On nie bawi się w delikatność, uczucia, bądź jakiekolwiek gierki. Jest bezwzględny. Zgwałci Cię za chociażby jedno krzywe spojrzenie skierowane w jego stronę. - Spięłam się natychmiastowo. - Ze mną będziesz bezpieczna. - Spojrzałam na niego niepewnie. - Na pewno bezpieczniejsza niż z nim. Dostaniesz mojego najlepszego człowieka. - Dopowiedział, widząc moją reakcję.
Jego słowa po chwili uderzyły we mnie z potrójną siłą. Szukają mnie, a ja będę kolejnym trupem w ich szafie jeśli dam się złapać. Mam dopiero 24 lata, na miłość boską! Całe życie przed sobą i z pewnością nie spieszy mi się do grobu.
Raz kozie śmierć.
-Wchodzę w to.
CZYTASZ
MYSTERY
RomansOn - Christian Black. Ona - Lucy Hellman. On - tajemniczy, władczy, odpychający. Ona - zabawna, miła, wyrozumiała. On - unika jakichkolwiek kontaktów z ludźmi. Ona - z ludźmi czuła się jak ryba w wodzie. On - potwór, bestia, ktoś z kim nikt w najgo...