(A/n WRÓCIŁAM. KTOŚ JESZCZE MNIE PAMIĘTA?)
Kilka miesięcy minęło naprawdę w zawrotnym tempie i nim ktokolwiek się spostrzegł, a było już z powrotem lato, a dokładnie czerwiec, co równało się z powrotem Mingiego i Jongho do Korei po trasie koncertowej. W tym czasie były również urodziny Hongjoonga i Wooyounga, które spędzili w towarzystwie swojej paczki, niestety jak się można domyślić bez Songa i młodszego Choia. Każdy natomiast był zdziwiony tym, że Kim imprezę urodzinową zrobił jedynie w gronie najbliższych, a nie połowy miasta - tak, jak zawsze. Nikt jednak nie mógł powiedzieć, że była ona gorsza od prawdziwej imprezy, gdzie alkohol lał się litrami.
Święta Bożego Narodzenia znowuż spędzili w siódemkę, gdyż na ten czas Mingi i Jongho powrócili do Korei. Zawsze to już było coś. Te cztery, krótkie, ale za to jakie cudowne dni, dla Wooyounga były chyba najlepszym czasem w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie odstąpił brata i przyjaciela na krok, chyba, że chodziło o mycie się, czy załatwianie potrzeb fizjologicznych. Chciał się nimi nacieszyć, zanim ci wyjadą na kolejne kilka miesięcy na drugi koniec świata. Na szczęście San nie wykazywał się wyjątkową zazdrością o swojego partnera, gdyż sam stęsknił się za tamtą dwójką, zresztą doskonale rozumiał Junga i nie zamierzał odciągać go od rodziny na rzecz spędzenia z nim czasu, będzie miał na to jeszcze całe życie, a przynajmniej taką miał nadzieję.
Jak się można domyślić, Sylwester również spędzili w swoim gronie, bawiąc się naprawdę doskonale. Przed samą północą zadzwonili na wideo do Mingiego i Jongho, u których znowuż była 11 rano, w końcu byli w Nowym Jorku, gdzie za parę dni ten pierwszy miał dać kolejny koncert. Poza rozmową tańczyli, wygłupiali się, oglądali filmy i jedli niezdrowe jedzenie. Czego chcieć więcej? Spędzili ten czas wyśmienicie, a w dodatku praktycznie bez alkoholu. Wypili jedynie po lampce szampana o równej 12 w nocy. Jak widać, bez procentów również można się dobrze bawić.
Przez te kilka miesięcy naprawdę się ze sobą zżyli. Stali się dla siebie niczym bracia, oczywiście poza Wooyoungiem i Sanem, którzy świata poza sobą nie widzieli. Kłócili się sporadycznie, gdyż każdy z nich wolał tego uniknąć, za bardzo im wszystkim na sobie zależało. Ich przyjaźń była piękna, niczym ze snów. Mimo, iż była ich siódemka, to zawsze traktowali się równo bez żadnych wyjątków. Nawet mimo tego, że Yeosang jako ostatni do nich dołączył oraz Mingiego i Jongho nie było na miejscu. Za to bardzo często rozmawiali. Może nie zawsze długo, ale często, kiedy tylko mogli. Było to trochę ciężkie ze względu na różnice czasowe, ale dawali radę.
5 czerwca nadszedł dużo szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Od samego rana, a właściwie już od minionego wieczoru trwały przygotowania do przyjazdu oczekiwanej dwójki. Mieli oni zjawić się już po południu, około godziny 15, dzięki czemu tego czasu na ogarnięcie "przyjęcia powitalnego" mieli więcej. Seonghwa wraz z Wooyoungiem zajmowali się gotowaniem potraw. Przyrządzili tradycyjnie kimchi, bibimbap, bulgogi, a na deser mochi, plus już pod wieczór, kiedy ponownie zgłodnieją, planowali zamówić pizzę. Zaś Hongjoong, San i Yeosang zajęli się zakupami. Głównie były to napoje, przeróżne przekąski i (niestety) alkohol, ale chłopcy nie byliby sobą, gdyby nie kupili dodatkowo balonów, serpentyn i konfetti, co na pewno urozmaici przyjęcie, a także da więcej zabawy (byli dużymi dziećmi). Oby tylko obyło się bez strat materialnych i uszczerbku na zdrowiu któregoś z nich... Już przy dekorowaniu salonu dział się dosłownie armagedon, a była ich tam tylko trójka. Wooyoung i Seonghwa krucho to widzieli...
Przez wszystkie drobne wypadki, ledwo co się wyrobili. Głównie było to przez Hongjoonga, któremu ciągle coś się nie podobało i kazał poprawiać wszystko Sanowi i Yeosangowi. Wprowadziło to aż za bardzo nerwową atmosferę, co było w tej sytuacji zupełnie nie korzystne. 20 minut przed godziną 15, kiedy to Kim po raz kolejny uznał, że nie podoba mu się ułożenie serpentyn, Seonghwa nie wytrzymał i wybuchł.
-Kim Hongjoong! Ja cię zaraz uduszę tymi serpentynami, jeżeli zaraz nie zamilkniesz! Wszystko wygląda idealnie, do cholery! - Krzyknął Park, gestykulując rękoma. Nastała cisza. Każdy był w szoku, nie spodziewali się takiego wybuchu ze strony fryzjera. Niebieskowłosy skulił się niczym przestraszony szczeniak. - Radzę wam się już zbierać. - Dodał już spokojniej, udając się do kuchni.
Każdy jeszcze chwilę stał w osłupieniu, po czym Jung mruknął, iż faktycznie powinni się zbierać. Hong i Woo w ciszy zaczęli się ogarniać do wyjścia, a na koniec ten drugi pożegnał partnera szybkim buziakiem w usta. Tylko oni mieli jechać, gdyż Mingi i Jongho na pewno mieli sporo rzeczy, a także dodatkowo będą mieli niespodziankę w domu, bo przecież nie wiedzą nic o przyjęciu i reszcie chłopaków. Obaj opuścili dom, kierując się do samochodu starszego, a następnie wyruszyli w stronę lotniska. W aucie atmosfera poprawiła się, ekscytowali się powrotem bliskich im osób, a Wooyoung szczególnie.
Na lotnisko wcale nie mili tak daleko, dlatego też byli na parkingu równo o godzinie 15. Dosłownie wybiegli z samochodu, kierując się do ogromnego budynku. Teraz zostało czekać. Obaj nie mogli się już doczekać, przez co ciężko było im usiedzieć w jednym miejscu. Każda minuta zdawała się być wiecznością. Aż do momentu. Niespodziewanie naskoczyła na nich dwójka chłopaków. Świat jakby się zatrzymał. Byli tylko oni. Mingi, Wooyoung, Jongho i Hongjoong. Przytulali się niemal płacząc. Szczęście wypełniało ich całych, widzieli się po tak długim czasie. Po paru wcale nie krótkich minutach zaczęli kierować się do auta. Nowo przybyła dwójka chciała już być w domu. Kim tradycyjnie kierował, zaś pozostała trójka siedziała z tyłu, ciągle się przytulając i mówiąc, jak bardzo się za sobą stęsknili. Teraz czas leciał dużo szybciej. Czekali na ten moment od roku aż w końcu się doczekali.
Dotarłszy pod dom, chłopcy wyskoczyli z samochodu biorąc z trudem wszystkie rzeczy tamtej dwójki. Jeszcze ciężej było wejść na odpowiednie piętro... Ale dali radę, entuzjazm dodał im siły. Pierwszy wszedł oczywiście Song z Choiem, a dopiero potem reszta. Niemal od razu rozbrzmiał okrzyk radości wszystkich, a także huk wywołany konfetti. Już po chwili wszyscy wylądowali w grupowym, mocnym uścisku.
~~~~~~
Witajcie!!!!
Po tak długiej przerwie w końcu jest rozdział :33
Wybaczcie, że tak długo to trwało, ale niestety problemy zwyciężyły:(
Nie wiem, czy rozdziały będą pojawiały się regularnie. Będę się starała, ale szkoła może mi to bardzo utrudnić:((
Mam nadzieję, że wam się podoba^^
Zostawcie coś po sobie, to bardzo motywuje :33~Miłego dnia<3
CZYTASZ
Gangster || WooSan [✓]
FanfictionDwie, całkiem inne osoby. San, beznamiętny chłopak, który nieco pogubił się w życiu i Wooyoung, niezwykle delikatny, radosny młodzieniec. Obaj połączeni więzem czystej miłości, który wydaje się być nie do przerwania. Lecz czy uda im się przezwycięży...