20.

949 65 18
                                    


Dzień w wytwórni do najlżejszych nie należał. Mimo, że Mingi miał wolny dzień, a Jongho zaczynał pracę dopiero od poniedziałku to spędzili w budynku czas aż do późnego popołudnia. Śpiewali, tańczyli i wygłupiali się, to sprawiło, że cała trójka była zmęczona.

Po wyjściu z budynku skierowali się do pobliskiej knajpki, była ona mało znana, jednak podawali w niej naprawdę dobre jedzenie. Gdy już w niej byli, zajęli jeden ze stolików i zamówili jedzenie takie na jakie każdy miał w tej chwili ochotę. Posiłek dostali po około pół godzinie, skonsumowali go bardzo szybko, w wytwórni był jedynie bufet z przekąskami więc jedzeniem stamtąd na pewno by się nie najedli.

Gdy zjedli, postanowili jeszcze posiedzieć w budynku kilka minut. Zaczęli wspominać czas dzieciństwa kiedy to byli nierozłączną trójką rozrabiających dzieciaków, jednak stwierdzili, że przeniosą się do ich domu, gdyż zachowywali się trochę za głośno i mogliby przeszkadzać innym. Wyszli z lokalu dziękując za posiłek i nie spiesząc się poszli w stronę ich mieszkania.

Po niecałej godzinie dotarli do domu. Zajęłoby im to o wiele krócej gdyby nie to, że najpierw Mingiego zaczepiły jego fanki, a potem Jongho postanowił robić z siebie idiotę w miejscu pełnym ludzi.

Będąc w domu ujrzeli kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt kartonowych pudełek. Jak się okazało były to rzeczy Jongho.

-Jejku, więcej tych rzeczy nie dało się wziąć? - Spytał zszokowany Wooyoung, patrząc szeroko otwartymi oczami na kartony.

-To jeszcze nie wszystko. - Zaśmiał się najmłodszy. - Część rzeczy została w Ameryce, ale stwierdziłem, że tamte są już mi nie potrzebne. Wziąłem tylko te najważniejsze. Resztę dokupię tu. - Powiedział Jong śmiejąc się.

-Co ty chcesz jeszcze dokupywać?! - Krzyknął zdziwiony Woo. - Pokoju ci w końcu nie starczy. - Mruknął.

-Spokojnie, ja sobie dam radę. - Odpowiedział Jongho i zaśmiał się.

Chłopcy weszli w głąb domu śmiejąc się. Zgodnie stwierdzili, że coś obejrzą, jednak już po kilkunastu minutach cała trójka ziewała ze zmęczenia. Rozeszli się do swoich pokoi życząc sobie dobrej nocy i po chwili wszyscy spali.

~~~~~

Idę właśnie na spotkanie z Sanem. Tak bardzo się cieszę! Dawno się z nim nie widziałem.

Gdy byłem już blisko miejsca naszego spotkania, zauważyłem uśmiechającego się Sana. Tak bardzo tęskniłem za jego uśmiechem, za nim całym. Oczywiście odwzajemniłem uśmiech.

Będąc już tylko kilkanaście kroków od chłopaka, zauważyłem, że wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Jego oczy otworzyły się szeroko, można było z nich wyczytać strach. Po jego uśmiechu już nic nie pozostało, wargi rozwarły się w niemym "o". Rysy twarzy ułożyły się w czysty przestrach.

Nie wiedziałem o co mu chodzi. Był taki uśmiechnięty, a teraz?  Mój uśmiech również znikł.

Nim zdążyłem zapytać o co chodzi, usłyszałem krzyk Sana.

-Uciekaj! - Popatrzyłem na niego niezrozumiale, jednak wzrok chłopaka utkwiony był w jednym punkcie tuż za mną.

Odwróciłem się. Kilka metrów ode mnie stała ubrana na czarno postać z bronią w ręku, skierowana była prosto w moją głową. Przez szok nie potrafiłem poruszyć się nawet milimetr. Jakby przez mgłę słyszałem krzyki Sana, jednak żadne słowo do mnie nie dotarło.

Usłyszałem dźwięk wystrzału z broni. Zamknąłem oczy przygotowany na ogromny ból, lecz jedyne co poczułem to oplatające mnie ramiona Sana i jego przytłumiony jęk.

Tym razem moje oczy rozwarły się tak szeroko jak nigdy wcześniej. Ujrzałem co raz bardziej blednącą twarz Sana i jego oczy, które powoli traciły swój blask i stawały się puste, martwe. Kolejnym co ujrzałem była krew. Masa krwi.

Ręce chłopaka opadły bezwładnie tak samo jak po chwili jego ciało na ziemię. Nadal oszołomiony padłem na kolana tuż obok Sana. Po moich policzkach zaczął spływać wodospad łez przerażenia. Spojrzałem na leżącego obok chłopaka. Jego skóra była teraz trupio blada, a oczy zamknięte. Z rany wypływało więcej krwi. Jednak najbardziej przeraziła mnie nie poruszająca się klatka piersiowa starszego.

Spojrzałem w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stała zamaskowana postać. Nie było już nikogo. Jak na złość w pobliżu nie było żadnego człowieka.

~~~~~

Cześć i czołem!

Dodaje rozdzialik przed egzaminami, mam nadzieję że się cieszycie haha

Kolejny rozdział powinnam dokończyć pisać niedługo jednak dodam go pewnie po egzaminach.

Mam nadzieję że się podoba! Zostawcie coś po sobie, będzie mi miło^^

~Bayoo

Gangster || WooSan [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz