3.

2K 154 78
                                    


-S-san? Wszystko w porządku? – Spytał Wooyoung, gdy to starszy nie reagował przez kolejne parę chwil.

-Co? A, tak, tak, zamyśliłem się. – Mruknął. – Wybacz, muszę już iść, do zobaczenia. – Powiedział szybko, wstając. Czuł, że na tym ich rozmowa musi się skończyć.

-Oh, no dobrze. Do zobaczenia. – Odpowiedział Jung, lekko zawiedzionym głosem. Rozmawiało mu się fajnie i szkoda było mu to kończyć.

San wyszedł z pomieszczenia, kierując się szybkim krokiem do wyjścia. Wooyoung chwilę później zrobił to samo, tylko udał się w kierunku stolika, gdzie był jego brat i przyjaciel. Swoją drogą ciekawiło go, ile zajęła im ta rozmowa. Oby tylko Mingi nie był zły. Zbliżając się do celu, ujrzał zdenerwowanego Songa i uspokajającego go Hongjoonga. Czyli pewnie był zły. Chłopak gdy tylko dostrzegł brata, podniósł się.

-Gdzieś ty był tyle czasu?! – Krzyknął niebieskowłosy ze zdenerwowaniem, a Jung się lekko skulił.

-Nie krzycz, proszę. – Powiedział cicho, spuszczając wzrok.

-Jak mam nie krzyczeć?! Miałeś iść tylko do jebanej łazienki, a nie było cię dobre pół godziny! Z kim ty w ogóle byłeś? – Krzyczał, wymachując rękoma. Musiał być naprawdę wkurzony skoro zaczął nawet przeklinać, a to przerażało Junga jeszcze bardziej.

-Mingi, uspokój się, nic takiego się nie stało. – Wtrącił Hongjoong.

-Jak nic się nie stało?! Martwiłem się do cholery!

-Prze-przepraszam. – Wyszeptał Wooyoung, będąc na skraju płaczu.

-Myślisz, że głupie przepraszam wszystko załatwi?!

To był moment, w którym siwowłosy nie wytrzymał. Zaczął biec w stronę wyjścia, a z jego oczu zaczęły wypływać łzy. Nawet nie wiedział, gdzie dokładnie ma teraz iść, te okolice nie były mu dobrze znane, przechodził tędy może dwa razy. Ale nie to było teraz ważne. Zawiódł Mingiego. Czemu dał się namówić na tą cholerną rozmowę z Sanem? Chociaż z drugiej strony Song nie powinien tak krzyczeć, w końcu był dorosły. Pewnie był pod wpływem alkoholu. Co powinien teraz zrobić? Był sam na pustej ulicy. Światło dawały tylko lampy, a w dodatku nie miał telefonu. Na bieg nie miał już siły, dlatego po prostu szedł ze spuszczoną głową, szlochając co jakiś czas.

-Wooyoung? Co ty tu robisz sam? Czemu płaczesz? – Nagle rozbrzmiał znany mu już głos Sana. Zdziwiony podniósł głowę, chłopak stał kilka metrów przed nim.

-N-nic, jest dobrze... J-ja... wracam do domu. – Powiedział cicho, wycierając łzy. Nie chciał mówić prawdy, żeby jeszcze bardziej się nie pogrążyć.

-Widzę, że coś jest nie tak i z tego, co wiem, twój dom jest w zupełnie inną stronę. – Rzekł podejrzliwie Choi, podchodząc do niższego. Martwiła go ta sytuacja, co było dziwne. – Co się stało?

-Mingi, t-to znaczy mój brat na mnie nakrzyczał. – Wyszeptał, spuszczając głowę, był teraz gotowy na wyśmianie, co ku jego zdziwieniu nie nastąpiło.

-Czemu? To przez to, że byłeś ze mną? – Spytał z nutką... troski? O dziwo nawet nie wzbudziło to w nim zażenowania, a normalnie uznałby to za atencje i nic wartego uwagi. Wooyoung na to jedynie pokiwał głową. – Nie martw się, powiem Hongjoongowi, żeby pogadał z twoim bratem, że przez ten czas byłeś tylko ze mną, nie będzie więcej zły.

-Nie trzeba. – Szepnął.

-I tak to zrobię. – Mruknął. – Odprowadzić cię do domu? Masz trochę daleko, a teraz jest niebezpiecznie... - Rzekł po chwili, na co siwowłosy zaprzeczył ruchem głowy. Nie chciał wracać do domu. – Więc idziemy do mnie. Nie pozwolę ci wracać samemu, a ja i tak mieszkam sam. – Powiedział pewnie. Wywołało to u tamtego falę zdziwienia, nie znają się praktycznie w ogóle, a on już zaprasza go do domu i się martwi.

Wooyoung chciał zaprzeczyć, ale w tym samym momencie San posłał mu wzrok nie znoszący sprzeciwu, wtedy więc po prostu postanowił ulec, był zbyt zmęczony, żeby tego nie zrobić, najwyżej potem będzie żałować. Dziesięciominutową drogę przebyli w ciszy, zajęli się własnymi myślami. Choi zaprosił swojego gościa do domu, po czym zaprowadził go do salonu. Jung był pod wrażeniem tego, jak ładny i bogato wyglądający dom ma starszy. I to jeszcze w tak młodym wieku. Domyślał się, że to dzięki rodzicom, ale wolał o to nie pytać. Gospodarz posadził gościa na jednym z foteli, a sam stanął przed nim.

-Chcesz herbaty? – Spytał, a tamten zaprzeczył. – To może soku, albo wody? Mam jeszcze kakao.

-To niech będzie kakao. – Powiedział cicho Jung.

-Już się robi.

San zniknął w kuchni, a Wooyoung podkulił nogi do klatki piersiowej. Zmęczenie przytłumiało wszystkie inne uczucia i myśli, nawet nie przejmował się tym, że jest u prawie obcego faceta w domu, a Mingi go tak przed tym przestrzegał. Trudno. Po chwili powrócił Choi z kubkiem w dłoni. Podał go młodszemu, a ten podziękował i zaczął pić parującą ciecz. Znowu zapanowała cisza, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. 

~Cdn~

Mam wenę! Cieszmy się xD
Ale to dzięki wam i waszym komentarzom i gwiazdką.
Czekam na kolejne ;)

~Bye

EDIT: Rozdział poprawiony, a pewne fakty zmienione.

Gangster || WooSan [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz