(A/n UWAGA! W rozdziale występują wątki z przemocą, a także z krwią!)
Niebieskowłosy chłopak zaciskał nerwowo palce na kierownicy będąc w drodze do swojego klubu. Kilkanaście minut temu dostał telefon od swojej pracownicy, że jest coś ważnego, co powinien wiedzieć, ale to nie jest rozmowa na telefon. Hongjoong stresował się, gdyż głos dziewczyny był poddenerwowany, a w tle słychać było kilka innych podniesionych głosów. Dodatkowo dochodził strach o przyjaciół, którzy mieli telefony poza zasięgiem od dobrych kilku godzin. Miał tylko wielką nadzieję, że ta sprawa ich nie dotyczy. W tym wszystkim nie pomagała obecność Seonghwy, który akurat był u Kima i wręcz siłą wsiadł do auta. Blondyn co rusz uspokajał niebieskowłosego, co było delikatnie mówiąc irytujące.
Hongjoong przez całą podróż nie martwił się przepisami drogowymi, gdyż i tak wiedział, że uda mu się wybrnąć z tego bez konsekwencji. W końcu po coś ma się te znajomości, prawda?
Po zaparkowaniu auta na stałym miejscu, wysiadł z niego i nie czekając na Parka, ruszył do budynku. Już na wejściu czekała na niego Yuna, Jaehyo, Jinyoung i Hyejin. Kim spojrzał na każdego po kolei. Ich twarze wrażały zdenerwowanie i strach. Zaraz obok niebieskowłosego pojawił się Seonghwa, który zdezorientowany spojrzał na wszystkich.
-Mówcie, o co chodzi? Co było tak ważnego, że wyrwaliście mnie z domu? - Pytał Hong, ale wszyscy milczeli. - No kurwa, na litość Boską, mówcie! - Krzyknął po chwili zdenerwowany, a pozostali podskoczyli w miejscu.
-Jakby to szefowi powiedzieć... Krążą plotki, że niejaki Choi San i Jung Wooyoung zostali porawani przez Woo Jiho, który podobno od dawna planuje się ich pozbyć. Ale to tylko plotki, nie wiadomo, czy są prawdziwe. - Powiedziała szybko Yuna, a Hongjoong pobladł i złapał się ramienia Parka, by nie upaść. Obaj byli przerażeni pomimo, iż równie dobrze ktoś mógł sobić sobie tylko żarty. - Zadzwoniliśny do szefa, jak tylko udało nam się dowiedzieć, o kogo dokładnie chodzi. - Dodała dziewczyna.
Kim nie tracąc czasu przepchnął się przez pracowników i udał się do biura. Drżącymi ze stresu rękoma wyjął klucze i próbował otworzyć pomieszczenie, ale nie uzyskał oczekiwanego efektu - klucze upadły na podłogę.
-Ja to zrobię. - Powiedział Park podnosząc upragniony przedmiot i otworzył drzwi.
Kim wparował niczym burza do biura i od razu podszedł do kolejnych drzwi. Przyłożył palce do czytnika linii papilarnych, a te ustąpiły. W pomieszczeniu panował mrok przez zasłonięte ciemne zasłony, ale gdy tylko Kim wkroczył do pomieszczenia, światło zapaliło się automatycznie. Na ścianie po lewo znajdowało się duże okno, a na przeciwko drzwi stało duże biurko, na którym było kilka monitorów. Po przeciwnej stronie stały regały z książkami i segregatorami, ale były też szafki zamykane na klucz. Całe pomieszczenie utrzymane było w ciemnych kolorach. Hongjoong usiadł na fotelu przy biurku, a Park po chwili znalazł się przy nim rozglądając się po pomieszczeniu.
-Co zamierzasz zrobić? - Spytał Seonghwa.
-Na pewno nie siedzieć bezczynnie na dupie. - Mruknął uruchamiając komputery. - Namierzę ich po lokalizacji telefonów, ale pod warunkiem, że są one w zasięgu. Jeżeli okaże się, że są tam, gdzie myślę, zbieram odpowiednich ludzi i jedziemy ich odbić. Mam tylko nadzieję, że są bezpieczni. - Mówił szybko Hongjoong patrząc ciągle na jeden z monitorów i wpisując ciągi nieznanych Parkowi liter i liczb.
-Ale... To niebezpieczne. - Odpowiedział cicho Seonghwa.
-W dupie to mam, Park. Tu chodzi o moją jedyną rodzinę. - Rzekł podniesionym głosem, a chłopak spuścił głowę. - Poza tym, nie takie rzeczy się robiło. - Dodał już spokojniej. Seonghwa już wcześniej dowiedział się, że jego chłopak jest kimś na wzór gangstera i robi nielegalne rzeczy, ale wciąż nie mógł się do tego przyzwyczaić. Ku zaskoczeniu Honga nie zareagował tak źle, a to wszystko przez silną miłość.
CZYTASZ
Gangster || WooSan [✓]
FanfictionDwie, całkiem inne osoby. San, beznamiętny chłopak, który nieco pogubił się w życiu i Wooyoung, niezwykle delikatny, radosny młodzieniec. Obaj połączeni więzem czystej miłości, który wydaje się być nie do przerwania. Lecz czy uda im się przezwycięży...