4.

1.9K 155 24
                                    


Wooyoung powoli pił swoje kakao, patrząc jedynie w podłogę i na kubek. Podniósł głowę dopiero wtedy, kiedy poczuł na sobie przeszywający wzrok Choia, który nie mógł przepuścić okazji, by przypatrywać się młodszemu.

-Mam coś na twarzy? – Spytał cicho Jung.

-Co? A, nie, nie. – Mruknął San i wbił wzrok w jeden z obrazów wiszących na ścianie.

Siwowłosy już nic więcej nie powiedział, a w zamian pogrążył się we własnych myślach, sącząc co jakiś czas resztę gorącego napoju. Cóż, Jung musiał przyznać, że było naprawdę dobre. Ale nie to było jego główną myślą. Co będzie dalej z nim i Mingim? Tak po prostu wróci rano do domu i będą się zachowywać, jak gdyby nigdy nic? Gorzej, jak Song nie będzie nic pamiętał, chociaż w to wątpił. Jego przemyślenia przerwał San

-Mogę kubek? – Spytał chłopak z lekkim rozbawieniem, gdyż tamten pomimo wypicia całego kakała nie oddał mu naczynia.

-A, t-tak. – Odpowiedział Jung z roztargnieniem i oddał mu kubek.

San wziął naczynie i udał się ponownie do kuchni, by odłożyć je do zmywarki. Wooyounga ogarnęła kolejna fala zmęczenia, przez co ziewnął i przetarł oczy piąstkami. W tym samym czasie do salonu wrócił gospodarz, którego taki widok rozczulił, lecz nie okazał tego zewnętrznie.

-Jesteś zmęczony? – Spytał Choi siadając obok swojego towarzysza.

-Trochę. – Mruknął młodszy i jakby na potwierdzenie znowu ziewnął.

-No tak, głupie pytanie. Chodź, pokaże ci twoje chwilowe lokum. – Rzekł i podniósł się energicznie.

To samo zrobił Jung tylko o wiele wolniej, po czym wyruszył z Sanem w stronę korytarza. Weszli do jednego z pomieszczeń, a Choi od razu podszedł do szafy, skąd wziął dresy, których nawet nie miał okazji założyć i czystą koszulkę. Wszystko podał młodszemu, a następnie ku jego zdziwieniu wyszedł z pokoju. Wooyoung nie do końca wiedząc, co zrobić, po prostu stał w miejscu i patrzył na oddalającego się chłopaka.

-No chodź. – Powiedział San, śmiejąc się cicho, a Jung jakby wyrwany z transu podszedł do niego. Swoją drogą bardzo spodobał się siwowłosemu i dziwił się, dlaczego tak rzadko się śmieje. – Tu jest łazienka. Jak się ogarniesz, to idź do tego pokoju, w którym przed chwilą byliśmy. Ja w tym czasie zmienię pościel. – Rzekł zielonowłosy.

-A ty gdzie będziesz spał? To chyba był twój pokój... Ja mogę spać w salonie. – Odpowiedział Wooyoung z lekką obawą w głosie. W końcu i tak sprawił mu problem samym pojawieniem się w domu, dlatego nie chciał zabierać mu łóżka.

-Nie przesadzaj. Jesteś moim gościem i nie pozwolę ci spać na kanapie. – Powiedział stanowczo San. – Już, leć się ogarniać i idź spać, jesteś zmęczony. – Mruknął, popychając lekko swojego towarzysza w stronę odpowiedniego pomieszczenia.

Wooyoung jedynie westchnął, nie mając siły na kłótnie i wszedł do łazienki. Podczas gdy on się ogarniał, San robił to, o czym wcześniej wspomniał, a po wykonaniu tej czynności udał się do salonu. Zaś Jung po parunastu minutach powrócił do sypialni. Obaj zasnęli niemal w tym samym czasie, czego oczywiście nie byli świadomi.

Następnego dnia San obudził się o dziwo dużo wcześniej, niż wczoraj, ale dla niego to akurat dobrze, gdyż do głowy wpadł mu pomysł, by zrobić śniadanie dla siebie i oczywiście dla śpiącego jeszcze Wooyounga. Choi po wstaniu umył jedynie zęby, żeby nie wystraszyć Junga swoim nieprzyjemnym oddechem i wziął się za przygotowywanie śniadania. Początkowo miał problem z tym, co powinien zrobić, ale postawił na coś w stylu stołu szwedzkiego, bo prawdę mówiąc nie wiedział, co lubi jego towarzysz, a co nie. W trakcie zaczął zastanawiać, po co tak właściwie się aż tak stara? Czy jak na niego przystało nie powinien być na to obojętny? To było trudne i sam tego nie rozumiał. Z tego transu wyrwał go cichy, ale zachrypnięty głos oczywiście nikogo innego, jak Wooyounga.

-Dzień dobry. – Mruknął, przeczesując włosy, by doprowadzić je do ładu.

-O, cześć, Wooyoung. Wyspany? – Spytał San, jednak nie dane było mu usłyszeć odpowiedzi, gdyż jego telefon zaczął dzwonić. – Oh, wybacz, muszę odebrać.

Choi wyszedł z pomieszczenia, a Jung w tym czasie postanowił iść do toalety w raczej wiadomym celu. Zielonowłosy powróciwszy do kuchni, nie zastał w niej swojego towarzysza, co lekko go zaniepokoiło, zaczął więc go szukać. Przeszedł na korytarz, chcąc sprawdzić wszystkie pomieszczenia, jednak przechodząc koło łazienki, drzwi niespodziewanie się otworzyły, a on dostał nimi prosto w nos. Młodszy wyjrzał przerażony zza drzwi.

-Jejku, przepraszam cię, nie chciałem! – Rzekł z przerażeniem, obawiając się, że uszkodził chłopakowi nos.

-Nic się nie stało, spokojnie. – Mruknął San, trzymając się za nos.

-Na pewno? Dość mocno dostałeś...

-Tak, wszystko jest dobrze. – Uniósł lekko kąciki ust. Cóż, może i trochę bolało, ale raczej to nie było nic poważnego. 

~~~~~

Mam nadzieję, że się podoba. Gwiazdkujcie i komentujcie to bardzo motywuje.

~Bye

EDIT. Rozdział poprawiony. 

Gangster || WooSan [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz