42.

627 47 91
                                    


Minęły dwa tygodnie od tamtego okropnego zdarzenia. Hongjoong i San zdecydowali na razie, że muszą zniknąć na jakiś czas z przestępczego świata, głównie dla swoich partnerów i chęci naprawy zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Praktycznie nie wychodzili z domu, a jeżeli już, to tylko w razie ważnych potrzeb typu zakupy spożywcze, jednak, gdy już dochodziło do takich sytuacji, zakładali maseczki i przyciemnione okulary, by nikt ich nie rozpoznał. Jednak po upływie tych dwóch tygodni wszystko zdążyło się uspokoić, a przynajmniej tak mówiła Yuna, która na bieżąco informowała swojego szefa o tym, co działo się aktualnie w klubie i przestępczym świecie.

Poza tym Hongjoong i Seonghwa odbyli poważną rozmowę, w której to starszy zagroził, że jeżeli tamten nie skończy z tym wszystkim, to będzie zmuszony od niego odejść. Oczywiście była to czysta manipulacja, bo Park nie byłby w stanie opuścić miłości swojego życia, ale zrobił to tylko i wyłącznie w trosce o jego zdrowie. Cóż, widocznie Kim wziął sobie to za bardzo do serca i od razu po usłyszeniu o tym z ust Seonghwy zamknął się w sypialni nie chcąc dawać mu odpowiedzi, gdyż było to dla niego zbyt ciężkie. W końcu jednak opuścił pomieszczenie pod wpływem kolejnych gróźb swojego chłopaka, które ponownie były kłamstwem, ale jakoś trzeba radzić sobie w życiu, prawda? Koniec końców wylądowali w łóżku, jakoby seks miał być na ich zgodę i przystanie na wszelkie warunki.

Zaś Wooyoung... On przeżył to wszystko najbardziej i dalej to przeżywał. Żył w ciągłej obawie, że to się powtórzy, tylko z o wiele gorszym skutkiem. Chłopak jadł zdecydowanie za mało, jak na swoje potrzeby, mało rozmawiał ze swoim chłopakiem, czy kimkolwiek, a ze swojego pokoju wychodził tylko jeżeli była taka potrzeba. Mingiemu tłumaczył, że mało się do nich odzywa, bo spędza ten czas z Sanem i innymi, oczywiście w to uwierzył ciesząc się, iż jego brat radzi sobie bez niego. Zaś starszy Choi, jak i Kim i Park, martwili się o najmłodszego. Ten pierwszy nie wiedział, jak do niego dotrzeć, gdyż był zbywany za każdym razem, jak tylko pytał, dlaczego mało je, czy siedzi ciągle w pokoju. W końcu jednak ta bezsilność zaczęła go denerwować. Chociaż już nawet nie tylko chodziło o to. Brakowało mu bliskości chłopaka, pocałunków, czy chociażby jego głosu, który ostatnio słyszy tak rzadko.

Około godziny 10, San postanowił porozmawiać ze swoim chłopakiem. Stwierdził, że o tej godzinie już nie powinien spać. Siedząc w pokoju miał czas na przemyślenie tego, co może powiedzieć, jednak nie potrafił skupić myśli na jednej rzeczy, do której miałby się odnieść. W jego głowie panował totalny chaos. W końcu zebrał się w sobie i wyszedł z pokoju, kierując się do tego Junga. Delikatnie zapukał w drewnianą powłokę, lecz nie otrzymał odpowiedzi przez następnych kilka chwil. Nie czekając dłużej nacisnął klamkę i naparł na drzwi. Rozejrzał się po pomieszczeniu nie mogąc początkowo dostrzec Wooyounga, ale jak się okazało, chłopak siedział na parapecie ze słuchawkami w uszach wpatrując się w widok za oknem. Jednak, gdy tylko San wszedł w głąb pokoju, ten odwrócił się do niego i wyjął słuchawki, zobaczył jego odbicie w szybie.

-Sannie? Coś się stało? – Spytał cichym głosem zeskakując z parapetu. Zaskoczyła go wizyta swojego chłopaka, ale zapewne to dlatego, że jeszcze przed chwilą jego myśli były w innej rzeczywistości.

-Porozmawiajmy, proszę. – Rzekł niemal błagalnym tonem. Naprawdę chciał mu jakoś pomóc, ale żeby mógł to zrobić, musiał wiedzieć, o co chodziło. – Co się z tobą dzieje, Woo? Martwię się o ciebie.

-Nic się nie dzieje, Sannie, wszystko jest w porządku. – Perfidnie skłamał mu w oczy. Lecz nie było to dla niego łatwe. Karcił się za to w myślach, obwiniał się, ale nie chciał go tym martwić.

-Wooyoungie, przecież widzę, że coś jest nie tak. – Choi złapał za ramię przechodzącego obok chłopaka i popatrzył mu w oczy. – Proszę, powiedz mi. Czy to chodzi o tamto zdarzenie? – Może to o to chodzi? A było to w sumie możliwe, mógł to przeżywać. Najwyraźniej San trafił w dziesiątkę, bo Jung spuścił głowę zaciskając usta w wąską linię, chyba nie miał zamiaru odpowiadać. Starszy westchnął i przeczesał nerwowo włosy ręką, po czym przyklęknął przed swoim chłopakiem łapiąc go za dłonie. – Skarbie, tyle razy ci mówiłem, że już nic nam nie grozi, mogę ci to nawet obiecać. Wiem, że pewnie jest ci z tym ciężko i doskonale cię rozumiem, ale proszę, zaufaj mi. Naprawdę mamy już wszystko pod kontrolą. – Mówił San cichym głosem. Był bliski płaczu, bo naprawdę martwił się o swojego chłopaka, a nie wiedział, czy te słowa pomogą.

Gangster || WooSan [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz