23. Człowiek, który nie dawał już rady.

888 41 10
                                    

Wiecie, że dużymi krokami zbliżamy się ku końcowi historii? Nie wiem, ile jeszcze rozdziałów powstanie, ale to już prawie koniec. Dziś zapraszam Was na kolejny rozdział, lekko nostalgiczny. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

P.S. Pamiętajcie, że wszystko pisane kursywą jest retrospekcją, wspomnieniem. 

____________________________________________________

— Granger.

Kasztanowłosa usłyszała tylko krzyk, lecz nie zdążyła się odwrócić, gdy duży ciężar ją przygniótł. Upadła z hukiem na ziemię.

Nie zdążyła się nawet zorientować, co to było, co się stało. To wszystko trwało jakąś sekundę. A może nawet krócej?

— No witaj, piękna. – do jej uszu dotarł jak za mgłą głos, który przecież znała. Nie mogła jednak otworzyć od razu oczu. Tak bardzo bolała ją głowa.

Skrzywiła się, czując, że nie może za bardzo ruszyć. Spojrzała przed siebie, widząc niewyraźnie rysującą się przed nią, a właściwie na niej, sylwetkę. Potrzebowała chwili, by wyostrzyć wzrok, by zobaczyć, by rozpoznać.

A kiedy do niej dotarło, kogo widzi, poczuła dziwne ukłucie, uczucie, które jej towarzyszyło, było tak intensywne, że chyba się go nie spodziewała. Przecież nie widziała go pierwszy raz. Nie był dla niej obcy. Naprawdę nie był.

Przymknęła na chwilę oczy, by wziąć głęboki oddech i ponownie spojrzała na przygniatającego ją mężczyznę. Tym razem pewniej.

— Jeśli ją tkniesz, Nott. – syknął Draco. – Przysięgam, że Cię, kurwa, rozszarpię na strzępy.

Theodore Nott jednak nie wydawał się być zbyt przejęty. Przejechał dłonią po policzku Hermiony i zaśmiał się. Jego oczy były czarne. Przepełnione szaleństwem. Przerażające.

— Deptałaś mi po piętach, Ty mała dziwko. Myślałaś, że jesteś sprytniejsza?

Hermiona nie odzywała się jednak. Wpatrywała się uważnie w człowieka, którego tak bardzo nienawidziła, którego chciała zniszczyć. Nigdy nie sądziła, że będzie zdolna do takich uczuć. Nigdy by siebie nie podejrzewała o taką chęć zamordowania człowieka. Przecież ona taka nie była. Przynajmniej tak jej zawsze wmawiano. Była dobra.

Kasztanowłosa słyszała głos Malfoya, który prawdopodobnie również został schwytany. Jednak ona nie odwracała swojego spojrzenia od Notta, próbowała dojrzeć w nim cokolwiek, coś, co dałoby jej znak, że jest człowiekiem, że zasługuje na litość, a ona się myli. Jednak nie potrafiła. W jej głowie pojawiały się obrazy sprzed lat. Widziała go oczyma pamięci, tamtego dnia, tego piekielnego dnia, kiedy wszystko się zmieniło, kiedy straciła wszystko. On zamordował jej przyjaciółkę. Zamordował tyle niewinnych kobiet.

Upewniła się. Teraz już była pewna.

Nott kontynuował swój monolog, bawiąc się różdżką Hermiony.

— Zawsze będę krok przed Wami. Zawsze.

Granger rozejrzała się, zauważyła Dracona, który był przyparty do drzewa, lecz nie mogła nigdzie zlokalizować Daniela. Czyżby zdołał uciec?

Nie miała jednak zbyt wiele czasu. Wymieniła z Draconem porozumiewawcze spojrzenia, po czym przeniosła swoje bursztynowe tęczówki na Notta.

— Nie doceniasz mnie. – wyszeptała nagle, choć jej głos brzmiał bardzo gardłowo.

Brunet wydawał się nie słyszeć słów młodej kobiety, szaleństwo nie pozwalało mu na to. Hermiona jednak miała przecież przygotowane plany B, C, a nawet D. Wiedziała, że coś może się nie udać. Wiedziała, że pierwszą rzeczą jakiej ją pozbawią będzie różdżka, dlatego wzięła jeszcze jedną i schowała. Zdążyła się upewnić, że nie jest połamana, a na szczęście ręce miała wolne, choć swoboda ruchu była mocno ograniczona.

DRAMIONE: POWROTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz