No i proszę! Rozdział ósmy. Lubię tego mojego Dracona. Naprawdę go lubię.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba! Czekam na Wasze opinie w komentarzach, pamiętajcie, że to właśnie one są dla mnie największą motywacją do dalszej pracy!
__________________________________________________
— Kurwa! — krzyk dobiegający z łazienki sprawił, że natychmiast się poderwała i podbiegła do drzwi. — Ja pierdoleee!
— Malfoy? Co się dzieje? — zapukała, przygryzając wargę.
— Rozpierdolę ich wszystkich! — przeklinał i darł się w niebogłosy Draco, co naprawdę niepokoiło dziewczynę.
— Jezu, Draco, co się stało? — zaczęła pukać mocniej, to nie było wcale zabawne.
— Skurwysyny. — syknął ponownie blondyn za drzwiami.
Tego było już za dużo, wzięła głęboki oddech i po prostu złapała za klamkę, wchodząc bez ostrzeżenia do łazienki. Szybko zlokalizowała chłopaka w wannie i najprawdopodobniej zawstydziłaby się, gdyby nie fakt, że woda była cała we krwi. Przecież opatrzyła wszystkie rany.
— Draco! — krzyknęła, robiąc krok do przodu.
— Odsuń się! — warknął w jej stronę, rzucają gniewne spojrzenie, jednak ona w ogóle się tym nie przejęła. Zaciskał swoje męskie dłonie na brzegach wanny, zwijając się z bólu. — Powiedziałem Ci, kurwa, nie zbliżaj się!
Spojrzała na niego uważnie i zrobiła kolejny krok w jego stronę, była pewna, że nie zrobi jej krzywdy. Zresztą w takim stanie? Wyglądał jakby oszalał.
— Draco, spójrz na mnie. — powiedziała spokojnie, widząc jak mężczyzna zaciska mocno szczękę. — Skąd ta krew? Przecież opatrzyłam wszystkie rany.
— Rzucili zaklęcie. — wymamrotał, co niewiele jej wyjaśniało.
— Jakie? Jakie zaklęcie? — powtórzyła szybko, podchodząc jeszcze bliżej. — Malfoy, jakie zaklęcie do cholery?
— Abinitio. — syknął, odchylając głowę do tyłu.
— O Boże.. — Hermiona powiedziała to już bardziej do siebie. To wszystko utrudniało. Takie zaklęcie było cholernie trudne do przeskoczenia! To był zupełnie inny poziom magii. Kasztanowłosa złapała się za głowę i zrobiła kilka rundek po łazience, próbując wymyślić jakiś plan.
— Przysięgam, że ich wszystkich pozabijam. Rozpierdolę w pył. Wykastruje, kurwa i powieszę. — klął cały czas, kiedy kobieta próbowała jakoś rozwiązać tę beznadziejną sytuację.
Chciała zachować spokój, żeby bardziej nie denerwować Malfoya, ale wiedziała, że on już jest na ostatniej linii wytrzymałości. Zaklęcie Abinitio było okrutne. Sprawiało, że rany, które zostały na ciele czarodzieja, odnawiały się bez końca, za każdym razem krwawiąc jeszcze mocniej. Mogło doprowadzić do wykrwawienia się i umierania w męczarniach.
— Granger, zrób coś. — jęknął w jej stronę, choć ledwo przeszło mu to przez gardło.
Poczuła na sobie ogromną odpowiedzialność, to naprawdę była walka o życie. O życie Draco Malfoya.
***
Weszła do jego sypialni ze szklanką wody i podeszła bliżej łóżka.
— Napij się. — powiedziała cicho i spokojnie, podając mu szklankę i przechylając ją tak, by mógł zwilżyć swoje usta i nabrać małą ilość płynu.
CZYTASZ
DRAMIONE: POWROTY
FanfictionKryminalna historia o spalonych mostach, starych demonach i źle ulokowanym uczuciu. Czasy powojenne.