W związku z tym, że Włoski Słowik przekroczył 6 tysięcy wyświetleń, czego w życiu się nie spodziewałam, wstawiam dla Was rozdział trzynasty.
To jeden z tych rozdziałów, który jest krótki, ale tak intensywny, że musiał zostać przerwany w takim, a nie innym momencie. Myślę, że pod koniec czytania zrozumiecie!
Miłego czytania!
Nie myślała trzeźwo, kiedy tylko wyszła z Ministerstwa, rozpłakała się jak dziecko. Czuła się tak beznadziejnie, tak bezsilnie. Miała wyrzuty sumienia, że wspomniała rodziców Draco, ale to, co powiedział później.. sprawiło, że ponownie poczuła się samotna.
Gdzieś uwierzyła, że po prostu mu zależy, mimo że sytuacja była chora, naprawdę czuła, jakby miała rodzinę. Elle polubiła blondyna, a on okazał się mieć bardzo dobre podejście do dzieci. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że w jej głowie nie zrodził się obraz rodziny. Oczywiście wiedziała, że to nigdy się nie uda, ale ta chwila słabości, to blade światełko w tunelu, dało jej nadzieję, że będzie dobrze, że jej życie nie jest pozbawione sensu, że Elle będzie szczęśliwa.
Dziewczynka czasami pytała o ojca, a Hermiona nie miała siły o tym opowiadać, nie była w stanie. Gdy pierwszy raz zapytała, czy Draco będzie jej tatą, poczuła, że ogarnia ją panika. Malfoy się przestraszył, ona zresztą też. Oboje wiedzieli, że mała nie powinna się przyzwyczajać, że przecież klątwa wciąż płynie w jego żyłach i nie znaleźli na nią żadnego sposobu. A teraz poczuła się dokładnie jak wtedy, gdy była w ciąży w nowym mieście, bez rodziny, bez znajomych, bez pieniędzy.
Otarła łzy i pociągnęła nosem, by po chwili teleportować się do domu Malfoya. Może i jej zachowanie było dziecinne, ale już dłużej tak nie potrafiła. Zaczęła pakować swoje rzeczy, których właściwie nie było zbyt dużo, pozbierała również wszystko, co należało do Elle. Robiła to szybko, chaotycznie, ledwo widząc przez łzy. Musiała się wypłakać, musiała pozbyć się tych wszystkich emocje. Dziewczynka była w przedszkolu, zazwyczaj odbierała ją opiekunka, ale dziś chciała zrobić to sama i.. no właśnie, i co? Nie wiedziała. Po prostu musiała coś zrobić.
Wkładała do zaczarowanej torby kilka pluszaków, co jakiś czas ocierając łzy z twarzy i pociągając nosem. Oddychała ciężko i nierównomiernie. Rozejrzała się po mieszkaniu i zabrała ze sobą jeszcze ulubiony koc córki, który stał się takim, bo dostała go od blondyna. Pokręciła głową, wzdychając ciężko. Nie wiedziała, jak to wszystko wytłumaczy córce, ale nie miała wyjścia.
— Wybierasz się gdzieś, Granger? — odwróciła się natychmiast, słysząc jego głos. Stał oparty o futrynę drzwi do salonu i przyglądał jej się uważnie ze spokojem na twarzy. Przez chwilę patrzyła na niego bez słowa. W końcu odwróciła się i wpakowała do torebki ostatnią rzecz, która leżała na kanapie, po czym skierowała się w stronę wyjścia, jednak mężczyzna zastąpił jej drogę.
— Przestań. — mruknął, widząc jej zapłakaną twarz. Westchnął ciężko, przymykając na chwilę oczy. — Nie zachowuj się tak.
— Jak? — odpowiedział w końcu, rzucają mu chłodne spojrzenie.
— Jak dziecko.
Hermiona prychnęła tylko i wyminęła go.
— Koniec zabawy w dom. — rzuciła jeszcze i otworzyła drzwi wyjściowe, jednak nie było dane jej wyjść. Bo Draco z wściekłością i całą siłą, jedną ręką zamknął drzwi, zatrzaskując jej przed nosem. Jednocześnie znajdował się na tyle blisko, ponieważ jego ramię, zagradzało jej drogę, że nie mogła się ruszyć.
CZYTASZ
DRAMIONE: POWROTY
FanfictionKryminalna historia o spalonych mostach, starych demonach i źle ulokowanym uczuciu. Czasy powojenne.