-Kochankowie i Wrogowie
***
—Przestań, Rawley.
Raleigh potrząsnął głową, wyrywając się z niewątpliwie mglistego toku myśli.—Co przestać?
—Przestań się tak na mnie gapić. Poważnie, to mnie przeraża.
—Nie gapiłem się na ciebie.
—Nieważne, Rawley.
Westchnął.— Po tym, jak wszyscy walczyliśmy ramię w ramię, nadal będziesz nalegać na błędne wymawianie mojego imienia?
Chuck uśmiechnął się złośliwie.—Cóż, tak, bo wiem, że cię to wkurza. W jakim innym celu miałbym to robić?
Mako prychnęła.—Zachowujcie się. Jesteście dojrzałymi Rangersami, a nie dziećmi.
Piloci zaczęli dzielić stół w jadalni w porze posiłków - no cóż, wszyscy oprócz Rossich, którzy woleli jeść sami. Zwykle oznaczało to niewiele więcej niż przyjacielskie rozmowy, ale odkąd Chuck wrócił z rzekomych uścisków śmierci, otoczenie stało się trochę żywsze. Przetrwanie eksplozji nuklearnej i pozostanie na wyspie przez kilka miesięcy nieco zahartowało jego ego, ale młodszy pilot nadal wydawał się czerpać zbyt wiele przyjemności z wkurzania Raleigha.
Raleigh ze swojej strony po prostu robił wszystko, co w jego mocy, aby to zignorować. W Chucku było kilka rzeczy, które nigdy się nie zmieniły, a walka z nimi nic nie dała. Poza tym zdenerwowanie młodszego Hansena po prostu doprowadziłoby Strikera do szaleństwa.
Przekręcił widelec w kupce makaronu, gwiżdżąc z roztargnieniem, pozwalając umysłowi błądzić. Ostatnio po prostu nie był w stanie złościć się na Chucka. Nie chodziło o to, że lubił młodszego Hansena bardziej niż wcześniej - oczywiście, szanowali się nawzajem, niezależnie od tego, czy chodziło o zamknięcie Wyłomu przez Raleigha, czy powrót Chucka po rzekomej śmierci, ale ich osobowości nadal walczyły ze sobą. Ale jakoś nie mógł się na niego złościć - wszelka irytacja, jaką czuł w stosunku do młodszego pilota, wydawała się po prostu spływać z niego jak woda ze świeżo naoliwionej powierzchni.
I chociaż nigdy nikomu się do tego nie przyznał, w ciągu ostatniego tygodnia zdarzały się chwile, kiedy spojrzał na Chucka i poczuł, że rumieni się niekontrolowanie. Nie miał pojęcia, skąd to się wzięło, ponieważ nigdy wcześniej nie czuł pociągu do facetów i zawsze zakładał, że jest mocno i wygodnie heteroseksualny. Pomyślał, że wykonał niezwykłą robotę, przynajmniej ukrywając to, ale wciąż było to żenujące przyznać, że nagle i niewytłumaczalnie poczuło się miętę o swojego najgorszego rywala...
Od jego głowy odbiła się stęchła bułka.
—Hej!—wyrwał się z zadumy i spojrzał na Chucka.
—Znowu to robisz!—on pstryknął.—Przestań!
—Nie robię tego specjalnie!—zaprotestował Raleigh.—Chyba tylko uciekam myślami. Czy to moja wina, że przeszkadzasz, kiedy patrzę w przestrzeń?
—W takim razie podziwiaj przestrzeń w innym kierunku!—rozkazał Chuck, dźgając go widelcem w bok.—Poważnie, przerażasz mnie. Wyglądasz, jakbyś zaraz miał się nachylić i spróbować mnie pocałować, czy coś.
Mako była w tym momencie w trakcie picia i pośpiesznie zasłoniła usta serwetką, żeby nie wypluć soku na stół.
—Co jest takie śmieszne?—zażądał Raleigh, ostrzej niż zamierzał.
—O mój Boże.—zachichotała, starając się stłumić śmiech przemoczoną serwetką.—To urocze! Zupełnie jak w Fanfikach!
—To przez to, że Rawley zachowuje się jak nastolatka?—zażądał Chuck.

CZYTASZ
Domovoi [Tłumaczenie PL] ✔
FanfictionKiedy okazuje się, że Sasha i Aleksis Kaidonovscy przeżyli bitwę o Hongkong, przygotowują się do ujawnienia światu i PPDC szokującej prawdy - Jaegery żyją. Gdy więź między Cherno Alpha i jego Rangersami zostaje odkryta, lojalność żyjących Jaegerów z...