38 hours

379 44 40
                                    

Około godziny ósmej ktoś zaczął pukać w drzwi od mieszkania Changbina. Była to osoba raczej cierpliwa, ponieważ pukała w odstępach czasowych, jednak gdy nikt jej nie otwierał, postanowiła sama otworzyć drzwi. Kobieta wyciągnęła zapasowy klucz z dużego kółka pełnego innych i włożyła go do zamka, sukcesywnie otwierając stare drzwi. Powoli weszła do środka, rozglądając się w poszukiwaniu swojego syna.

-Sky? - zapytała pani Kim, szukając obu chłopców w sypialniach, jednak żadnego tam nie było. Gdy dotarła do salonu, ujrzała ich obu obejmujących się mocno. Jej usta wykrzywiły się w dużym uśmiechu, który nie chciał zniknąć przez następne kilka godzin. Stwierdziła, że nie ma sensu w budzeniu Seungmina, więc jedynie zrobiła im kilka zdjęć i opuściła mieszkanie w stanie nienaruszonym. Rzecz o którą chciała poprosić syna napisała mu w wiadomości, tak by odebrał jak się obudzi.

Pierwszą osobą w tym malutkim mieszkanku, która się obudziła był Changbin, który wstał równo z budzikiem. Przygotował się do dnia na zajęciach, umył się, zrobił śniadanie dla siebie i Kima i cieszył się że tu są, razem w jednym miejscu, złączeni jednym losem. Seungmin przebudził się w połowie przygotowań do śniadania, więc zdecydował się wziąć wcześniej prysznic. Gdy miał opuszczać łazienkę zdał sobie sprawę, że nie zabrał koszulki, więc wyszedł pół nago. Changbin na chwilę zawiesił na nim wzrok, uśmiechając się. Od razu zauważył znamię na jego ramieniu, które wyglądało jak poparzenie.

-Mogę zadać ci pytanie Seung? - zapytał nagle Seo, odkładając sałatkę na bok

-O co chodzi? - brunet odwrócił się, bardziej pokazując mu ramię całkowicie nieświadomie

-Co ci się stało? - wskazał na zaczerwienioną skórę, ciekawy jego odpowiedzi

-Mama polała mnie wrzątkiem, gdy byłem młody. No cóż, moja wina bo kręciłem się jej pod nogami. - odparł brunet, zakrywając miejsce. Szybko poszedł po coś do ubrania, bo nie chciał się przeziębić. Wziął też swój telefon, by zobaczyć czy nie ma wiadomości. Miał jedną od swojej mamy, która mówiła o tym by popilnował siostrzeńca od jedenastej, bo wszyscy mieli coś do załatwienia i nie mogli zająć się małym człowiekiem. Nie minęła chwila po odpisaniu, a jego telefon zawibrował. Nie chciał odbierać, nie miał najmniejszej ochoty, jednak nadal to zrobił.

-Tak May? - zapytał od niechcenia, a imię od razu wyłapał Changbin, podchodząc bliżej

-Gdzie jesteś? - zapytała, nadal wściekła za ostatni dzień

-Jak to gdzie? W mieszkaniu rodziców, wracam jak skończę urlop. - odparł brunet, drapiąc swoje skórki przy paznokciach

-MIAŁEŚ BYĆ JUŻ W DOMU! - zawołała jeszcze głośniej

-To ty tak powiedziałaś, chcę spędzić czas z moją rodziną i przyjaciółmi May. Dasz mi w końcu spokój czy będziesz wydzwaniać całe dnie i wrzeszczeć bym wrócił? - blondyn wyrwał mu telefon z dłoni i kazał być cicho

-Słuchaj no głupia pizdo. Nie wiem za kogo się uważasz, ale nie zasługujesz na kogoś tak wspaniałego, lojalnego i świetnie całującego jak Seungmin. Nie obchodzi mnie co sądzisz, on zostaje tu póki sam nie zechce wrócić i nie będziesz miała na to żadnego wpływu. - wytłumaczył jej powoli Seo, nawet nie myśląc o powiedzeniu słowa po angielsku. Brunet z dużym uśmiechem odebrał swój telefon, ledwo powstrzymując śmiech.

-Co to miało znaczyć? Kto to był? Mówiłam żebyś nie mówił do mnie po azjatycku Seungmin! - zawołała sfrustrowana dziewczyna

-Przepraszam, to po prostu mój inny przyjaciel. Pozdrowił cię i pogratulował nam zaręczyn, tylko nie potrafi mówić po angielsku. Muszę kończyć, narazie. - odparł, rozłączając się od razu. Oboje wybuchli wielkim śmiechem, prawie upadając na podłogę z jego nadmiaru. - Dziękuję Changbin. To było genialne. Powiedziałeś to w taki sposób jakbyś rzeczywiście brzmiał przyjaźnie.

-Taki dar my love - uśmiechnął się dumnie starszy, zakładając ręce na ramionach - Tak czy inaczej, pora na śniadanie. Nie mam dużo czasu, więc zjem i zmywam się na zajęcia. Wrócę wieczorem, ale dasz sobie radę, prawda?

-Mama poprosiła o opiekę nad Seongiem, więc będę miał chociaż połowę dnia zajętą. Dziękuję za troskę. - przyjaciele zabrali się za posiłek, wesoło gawędząc o planach na kilka następnych dni - Changbin?

-Tak? - starszy spojrzał na niego, jednocześnie zauważając zegar za nim

-Kocham cię - blondyn zamarł. I to nie na jego słowa, a na widniejącą godzinę na zegarku.

-Jestem spóźniony... - szepnął do siebie, wstając z krzesełka w pośpiechu. Zabrał swoją torbę i inne potrzebne rzeczy i pognał do drzwi. Niezdarnie zaczął ubierać buty, mamrocząc pod nosem dziwne rzeczy. Kim powoli wstał i podszedł do niego.

-Za wcześnie? - zapytał brunet, spuszczając wzrok. Changbin przysunął się i pocałował go na pożegnanie z uśmiechem.

-Nie musisz zamykać drzwi od mieszkania jak wyjdziesz opiekować się Seongiem - poinformował go zanim wyszedł i zniknął za skrzypiącymi drzwiami. Seungmin westchnął i oparł się o ścianę. Wyciągnął telefon i zadzwonił do przyjaciela.

-Hej Lix? - zapytał, gdy usłyszał urwanie sygnału

-Mi amor, dlaczego dzwonisz? Porady miłosnej szukasz? - zapytał czerwonowłosy

-Może później, będziesz dziś wolny? Będę zajmować się siostrzeńcem i potrzebowałbym partnera, by pogadać. Co ty na to soulbro? - odparł młodszy, robiąc oczka szczeniaczka przez telefon

-Wrócę za godzinę, max dwie. Nie wiem ile zajmą korki, a Woo ma słaby pęcherz i długo zajmuje mu wysikanie się. Więc dam ci po prostu znać jak będziemy w Seulu.

-Dzięki bestie, jesteś zajebisty

< have a good day pals ★ >

96 hours | seungbin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz