Na podłodze nie leżał nikt inny niż mama Seonghwy. Chłopcy odrazu podbiegli do niej, aby sprawdzić jej stan. Nawoływali, potrząsali ja lekko, jednak to wszystko zdawało się na nic. Wooyoung lekko przyłożył głowę do okolic jej lewej piersi, ponieważ chciał sprawdzić czy serce kobiety nadal bije. Wsłuchiwał się jeszcze parę chwil poczym odsunął się od niej wpadając w ramiona Sana.
- Sannie. Ona nie żyje... - powiedział już dławiąc się łzami.
- Wooyoungie nie płacz zadzwonimy po policję, po karetkę, tak?
- Czemu nagle wszystko musi się walić? Najpierw ta zagadka z Seonghwa i tym podejrzanym ciałem. To znaczy lalką. Może tak naprawdę Park jeszcze żyje?! Teraz jego mama. Nawspanialsza kobieta na świecie, która traktowała nas jak swoich własnych synów. Co jesli następny będziesz ty, co?! - mówił, a wręcz krzyczał. Ta cała sytuacja przerastała go. Od małego wiódł spokojne życie. Bez żadnych zmartwień. Pojawienie się ni stąd ni zawąd tylu spraw było wręcz przerażające.- Shhh, skarbie już dobrze. Nie płacz. Nie zostawię cie nigdy, rozumiesz? Jesteś dla mnie zbyt ważny żebym w jaki kolwiek sposób odszedł. Najważniejszy na świecie - powtarzał starszy, wciąż lekko kołysając oraz całując czule po głowie roztrzęsione ciałko.
- Wyjdźmy - rzekł po czym ustał wraz z Wooyungiem. Podniósł go na swoje ręce i poszli na górę.Zadzwonili po karetkę. Nie minęło 5 minut, a obaj chłopcy usłyszeli charakterystyczny hałas syren. Przyjechała również policja. Wyjaśnili sprawę szczegółowo. Specjalne osoby wyznaczone do tego zadania zeszły na dół, a oni siedzieli w salonie popijając gorzką oraz zimną już herbatę.
Po dobrej godzinie policjanci wkońcu wyszli z pomieszczenia, kierując się w stronę Sana oraz Woo.
- Dzień dobry. Zbadaliśmy ciało. Najprawdopodobniej doszło do zatrzymania akcji serca w momencie kiedy kobieta była nieprzytomna lub poprostu spała. O dalszych informacjach powiadomimy was następnego dnia. Powinniście odpocząć.
- Dziękujemy Panu bardzo. Odpoczniemy, ale jeśli państwo się o czymś dowiedzą proszę dzwonić i każdej porze dnia i nocy - uśmiechnął się San troskliwie ostatni raz uściskująć rękę mężczyzny.- A właśnie - odezwał się, gdy stał już przy drzwiach. - Obok Pani Park znaleźliśmy liścik. Adresaci to Choi San oraz Jung Wooyoung. Nie otwieraliśmy go, proszę to wziąść i przeczytać na spokojnie. Dowidzenia - I wyszedł.
Chłopcy otworzyli list i zaczęli czytać..
Dzień dobry chłopcy...
Tutaj mama Seonghwy. Kiedy czytacie ten list najprawdopodobniej mnie już nie ma. Przepraszam, że to zrobiłam. Nie mogłam dalej wytrzymać. Ciągły stres, smutek i żal. Pamiętacie jak pierwszy raz przyszliście mnie odwiedzić? To było parę ładnych lat temu. Seonghwa wrócił ze szkoły i powiedział, że przyprowadził ze sobą gości. Weszliście bardzo niepewnie. Odrazu was polubiłam. San zawsze byłeś, jesteś i będziesz najbardziej odważnym chłopcem dla mnie. Często ci powtarzałam, że dla Wooyounga i Seonghwy skoczył byś w ogień. Zawsze byłeś pewny siebie. Gdy bawiliście się w zamek, zawsze byłeś królem, który bronił poddanych.
Wooyoung. Od zawsze kojarzyłeś mi się z młodszą wersją mnie. Byłeś równie dobrze opiekuńczy tak samo jak ja. W momencie, kiedy starsi rozrabiali prosiłam cię, abyś pilnował ich. Odkąd pamiętam byłeś osobą o ciepłym serduszku. Nigdy nie było tak, że najpierw martwiłeś się o siebie, a potem o innych. Ba! Było wręcz odwrotnie. Masz taki typ osobowości, że dla drugiej osoby zrobisz wręcz wszystko. Nawet złapiesz gwiazdkę z nieba. Będę was kochać. Już zawsze. Tak naprawdę byliście dla mnie jak 2 dodatkowych synów. Będę nad wami czuwać już zawsze...Wasz anioł stróż
Pani ParkA/N no nie powiem troszkę smutno mi się zrobiło samej pisząc ten rozdział :((. Jak myślicie Seonghwa żyje?
CZYTASZ
𝙊𝙣𝙡𝙮 𝙁𝙤𝙧 𝙔𝙤𝙪 / 𝙒𝙤𝙤𝙎𝙖𝙣
FanfictionBo Wooyoung i San postanowili uratować swojego przyjaciela, jednak przeszkodziły im uczucia