[20]

58 6 0
                                    

Przygotowania trwały naprawdę ciężko. Pomimo tego, że trenowali dopiero dwa dni, wszyscy byli już bliscy zemdlenia. Trenowali w następujących grupach : Jongho, Mingi i San, oraz druga grupa - Yeosang, Yunho, Wooyoung. Ćwiczyli w osobnych salach przez prawie 12 godzin. Wracanie po północy, było dla nich wszystkich wielkim ryzykiem. Osoby, które porwały ich przyjaciela mogły przecież czyhać na nich za pierwszym, lepszym słupem. Dlatego cała czwórka spotykała się razem przed salą, gdzie trenował Wooyoung i reszta. Każdy z nich bał się cholernie, myśląc o tym, co planują zrobić. Dzień wcześniej San, wraz z Mingim i Jongho pojechali do miejsca, gdzie wskazywała lokalizacja. Nie wychodzili poza teren ich ciemnego samochodu. Przejechali kilka razy drogą, która była wzdłuż tamtego miejsca. Przecież gdyby się zatrzymali, osoby, które w tamtym momencie mogły ich obserwować, pomyślały, że chłopcy coś wiedzą.
Z budynku nie można było nic wywnioskować. Zwykły kamienny blok, bez żadnych okien. Nie wiedzieli nawet drzwi, które już za kilka dni pomogły by im w dostaniu się do Seonghwy. Mieli tylko nadzieję, że nie przyjadą za późno.

Wieczorem, wszyscy zebrali się w kuchni Sana w celu opracowania doskonałego planu napadu. Yeosang, który posiadał wyśmienity wzrok, miał zostać na zewnątrz, gdzieś w krzakach, gdzie miał pilnować wejścia. Jongho, San oraz Mingi mieli zamiar wejść pierwsi i przeszukać teren, a w razie potrzeby - obezwładnić wrogów. Wooyoung i Yunho zostali wybrani do szukania Seonghwy. W czasie, gdy reszta odwracała uwagę Suho i jego bandy, oni mieli szukać wszystkich ofiar. Zależało im jednak najbardziej na Parku. Wszyscy chłopcy, dzięki sprytności Jongho posiadali dobre bronie. Młodszy Choi bowiem miał masę znajomych za granicą. Dzięki jednemu z nich legalnie sprowadził należytą ilość broni, dla wszystkich, którzy uczestniczyli w planie. Chcieli, aby wszystko poszło godnie z planem.

- Wooyoungie! - krzyknął uradowany San widząc jak jego chłopak wychodzi z pozostałymi z sali gimnastycznej.
- Hyung! - młodszy podbiegł do niego, a Choi zamknął go w mocnym uścisku, przy okazji lekko całując jego wargi. Ta chwila była piękna. Dla nich oraz dla całej pozostałej czwórki, która przypatrywała się z uśmiechem. Mingi zdążył uwiecznić tę chwilę, pięknym zdjęciem.
- Chłopcy jak wam minął trening? - zapytał Jongho.
- Jakoś minął. Męcząco, ale daliśmy radę. A u was?
- Nasz młodszy Choi chyba chce, żebyśmy tam zemdleli. Ale również daliśmy radę. Myślę, że gdy połączymy nasze siły, zdołamy uratować naszego Seonghwe.
- Oby...

W tamtym dniu, do domu dotarli wcześniej niż się spodziewali. Na zegarkach było kilka minut po godzinie osiemnastej, co powodowało że zza okna, ciągle przedzierały się promienie wakacyjnego słońca. Chłopcy, ponieważ byli spoceni jeszcze bardziej ze względu na gorącą pogodę, wykąpali się. Postanowili odpocząć dzisiaj. Mieli zamiar zrobić sobie noc filmową z masą różnych przekąsek i napojów. Chcieli też pograć różne gry, aby dowiedzieć się o sobie nieco więcej.

-To co robimy teraz? - zapytał Jung próbując wydostać się spod ramienia Sana.
- Nie wiem. Pierwszy film już obejrzany. Możemy więc w coś zagrać - dopowiedział Yeosang wyłączając obejrzane już Toy Story 4.
- Co powiedziecie na butelkę? Tak jak za dawnych lat na wycieczkach szkolnych.
- Zgadzam się, jeśli nie będzie tam żadnych głupich wyzwań - dodał Mingi ciągnąc Yunho za rękę na podłogę, aby usiadł obok niego.
- No dobrze, więc kręcimy panowie.

San, gospodarz domu zakręcił butelką, która kręciła się przez jakiś czas. W końcu wypadło na Yunho.

- Yunho, prawda czy wyzwanie? - zapytał Jongho.
- Jak na początek gry, wolę prawdę.
- Emm. Dobrze więc. Całowałeś się kiedyś? - odezwał się Kang.
- J-ja. N-nie. Nie, nigdy... - spuścił lekko głowę, aby chłopcy nie zauważyli wstydu w jego oczach. Reakcją Mingiego był tylko lekki uśmieszek. Bowiem, przypomniał on sobie poranny incydent sprzed kilku dni.
- Mingi chcesz coś dodać? - zapytał niepewnie Wooyoung, zauważając jego reakcję.
- Ja... To znaczy... Nie chcę nic dodać, grajmy dalej.

Ponieważ gra zestresowała bardzo pewne dwie osoby, skończyli grać.

Seonghwa

- Hongjoongie. Nie płacz, proszę - powiedział.
- Jak mam nie płakać Hwa? To najaorwdoopodbniej moje ostatnie dni.
- Słuchaj. Mam dwóch najlepszych przyjaciół. Napewno nam pomogą. Są bardzo Inteligetni.
- Jak mają na imię? - szepnął lekko uspokajając się.
- Wooyoung i San. Trzymaliśmy się razem od pieluchy. Ja byłem najstarszy. Wooyoung najmłodszy. Pomimo tego, że nasza charaktery różniły się, dogadywaliśmy się najlepiej.
- To jakim cudem dogadujecie się przez tyle lat?
- Hah dobre pytanie - zaśmiał się starszy.
- San od zawsze chciał być tym najsilniejszym i najlepszym. Pomimo jego dosyć ostrego charakteru można powiedzieć, że  na nas stosował ulgę - kontynuował - Wooyoung ma bardzo wrażliwy charakter. Jest bardzo uczuciowy. Jakoś się dogadujemy. Wciąż nie wiem jak to jest możliwe, jednak tak wyszło.
- Rozumiem - odrzekł niebieskowłosy.
- Nie są tacy głupi. Możemy mieć cichą nadzieję, że nas uratują.
- Nas? - zapytał patrząc mu w oczy.
- Wiesz polubiłem cię dzieciaku. Jeśli tylko zechcesz możesz ze mną zamieszkać, tylko two-
-Nie mam rodziców. Jestem z sierocińca, jednak w czasie pobytu w tym burdelu, osiągnąłem pełnoletność.
- Kiedy miałeś urodziny? - zapytał z zaciekawieniem.
- Jakieś dwa tygodnie przed Twoi pojawieniem się?
- Obiecuje ci to, wydostaniemy się. Obaj napewno cie polubią. Myślę, że szczególnie Wooyoung.
- Jeśli tak mówisz, to naprawdę mam nadzieję na ich przyjście. Niech Bóg trzyma ich w opiece. Jeszcze nikomu nie udało się stąd przeżyć...

A/N Niedługo będzie koniec :(

𝙊𝙣𝙡𝙮 𝙁𝙤𝙧 𝙔𝙤𝙪 / 𝙒𝙤𝙤𝙎𝙖𝙣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz