Pola kukurydzy pod nim wydawały się nieskończenie rozległe. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek się skończą. Sposób, w jaki się poruszali, naśladował fale zbóż, które wydały mu się znajome. Przypominały mu morze.
Podczas gdy Percy przyglądał się roli kukurydzy, Jason śledził wzrokiem na drogę przed nimi. Lecieli nad nią, ale gdyby stracili trasę z oczu, mogliby się zgubić w tym rozległym morzu kukurydzy. Wydawało się, że w promieniu wielu mil nie ma cywilizacji. Jason i Percy chcieli się zatrzymać, żeby pozwolić Mrocznemu się napoić i odpocząć. I tak zbliżał się już wieczór.
Lato przechylało się już ku jesieni i zaczęły się zbiory kukurydzy. Oczy Percy'ego powędrowały na horyzont, gdy niebo zaczęło żółknąć. Jason miał nadzieję, że wkrótce znajdą miejsce, w którym mogliby przenocować. Najlepiej miejsce z jedzeniem, łazienkami i bieżącą wodą - Jason miał ochotę na gorący prysznic.
Niebo ciemniało. Grace zmrużył oczy, żeby jaśniej widzieć. Zastanawiał się, czy będą musieli wylądować i rozbić obóz na środku drogi. Modlił się do każdego boga, o którym zdołał pomyśleć, o bezpieczne miejsce na obozowisko. Jak gdyby ktoś wysłuchał jego modlitwy, w oddali zobaczył maleńki punkcik budynku.
„Motel Minnie" głosił zardzewiały napis.
Motel był niewykończony, ale Jason nie spodziewał się pięciogwiazdkowego kurortu na środku pola kukurydzy. To by było zbyt piękne. Mroczny zapikował w dół.
W środku zastali odpryskującą żółtą farbę i zepsutą klimatyzację. Recepcjonistka rzuciła klucz na wyszczerbioną i wyblakłą ladę. Uśmiechnęła się, pokazując swoje przerażająco żółte zęby. Percy odwzajemnił gest, ale jego wyglądał bardziej jak grymas.
Pokój, który zarezerwowali, był osobliwy ze starą farbą i wystrojem w stylu lat 70-tych. Jason w niepokojącej ciszy wpatrywał się w popękany sufit. Jego zmysły półboga wariowały, wychwytując każdy dźwięk i zauważając każdy ruch. W motelu było coś nie tak, co sprawiało, że dziwnie robiło mu się w żołądku. Może to wina kiczowatego wystroju. Może to kwestia recepcjonistki. A może to fakt, iż motel został zlokalizowany w szczerym polu.
Mimo tysiąca zmartwień przebiegających mu przez głowę, Jason zdołał zapaść w niespokojny sen.
3:43
Jason dosłyszał ruch. Na drugim łóżku siedział Percy. Mamrotał niezrozumiale przez sen. Blondyn zmarszczył brwi, widząc ciemną sylwetkę przyjaciela. Percy dygotał, rzucał się i obkręcał.
— O nie.
Jason podniósł się do pozycji siedzącej, chłodne wilgotne powietrze przylgnęło do jego skóry. Lekko potrząsnął barkiem Percy'ego.
— Percy, obudź się, Percy.Jackson stęknął i coś burknął coś pod nosem.
— Co to było?
— Prawie... to miałem.
Percy otworzył szerzej oczy.
— Jason?— Hej.
— Ja... Przepraszam, obudziłem cię? — Percy poprawił swoje ułożenie.
— Cóż, tak, ale w porządku. Koszmar? — ich oczy przebijały ciemność niczym latarnie.
— Tak. Myślę, że już mi się kiedyś śnił. Leżałem na plecach w wodzie, spoglądając na gwiazdy... a potem — Jason słuchał uważnie. Uszy Percy'ego zadrżały, gdy doszedł go szelest. Uznał go za szelest kukurydzy. — Gdy tylko chciałem je złapać, upadłem. Spadałem w głębię. To było... przerażające. Woda wypełniła moje płuca i nie mogłem oddychać pod powierzchnią.
Ponownie siedzieli w ciszy, słuchając szumu wiatru i wzajemnych oddechów. Rozległo się uderzenie.
Ich mięśnie zesztywniały, a ręce natychmiast znalazły drogę, pochwytując broń.
Trzask
Trzask
Trzask
Percy nie był pewien, czy to łomotanie ewentualnego wroga, czy bicie jego własnego serca.
Huk.
Obaj zerwali się na równe nogi z mieczami w gotowości.
Drzwi się wyłamały pod naporem.
Zacieniona postać szarpnęła się i sapnęła. Jego głowa prawie nie mieściła się w drzwiach. Jackson rozpoznał sylwetkę postaci. Gwałtownie wciągnął powietrze.
— Minotaur — wymruczał Percy.
Wszystko wydarzyło się w jednej chwili. Minotaur zaszarżował z ogłuszającym rykiem. Jason odskoczył i uderzył głową w pokojowy sufit. Percy zanurkował w prawo. Minotaur uderzył w ścianę i spowodował w niej ogromną dziurę.
Doskonała okazja. Minotaur leżał na ziemi, powoli podnosząc się z gruzów. Jason wciąż był oślepiony bólem po uderzeniu w głowę.
Percy wstał i zaszarżował, gotowy odesłać potwora do otchłani Tartaru.
Bach! Ramię Minotaura uderzyło w Percy'ego, odrzucając go do tyłu. Wylądował boleśnie na szorstkim dywanie.
Jason wyrwał się z otępienia, ale Minotaur najwyraźniej o nim zapomniał. Zbliżał się do bruneta. Miecz Jasona przejechał po jego kręgosłupie. Minotaur ryknął z bólu, ale to nie wystarczyło, by go zabić.
Jason odleciał, gdy Minotaur odwrócił się, by rzucić w niego kanapą. Syn Jupitera celował we wroga losowymi przedmiotami znajdującymi się w wyposażeniu pokojowym, by odwrócić jego uwagę i kupić Percy'emu czas.
Percy z trudem podniósł się na nogi. Resztkami sił podszedł potwora od tyłu i dźgnął go w plecy. Minotaur rozpadł się na pył.
Podszedł do Jasona, masując bolące ramię. Jego twarz była zmęczona i posiniaczona.
— O bogowie, myślę, że to już jakiś trzeci raz, kiedy musiałem zabić tego gościa — jęknął Percy, po czym padł w ramiona Jasona.— To właśnie robią herosi — wymamrotał mu do ucha Jason.
— Pieprz mnie bokiem piły łańcuchowej. Zajmuję się tym gównem od jedenastego roku życia? Jakim prawem jeszcze żyję? — zapytał Percy.
— Chodźmy — zasugerował Jason. Pomógł brunetowi z pegazem i sam wspiął się na grzbiet rumaka. Percy owinął ramiona wokół talii Jasona i oparł się na jego plecach.
Jason zastygł otulony ciepłem Percy'ego, ale powoli się rozluźnił. Miło było znów być przez kogoś przytulonym. I, jak uznał Jason, było jeszcze przyjemniej, gdy tym kimś był Percy Jackson.
— Lećmy, Mroczny — szepnął Jason.
Mroczny zarżał i płynnym ruchem wzbił się w kierunku wschodzącego słońca.
CZYTASZ
Odnaleźć Gwiazdy |Jercy| tłumaczenie PL
FanfictionPercy Jackson upada. Wpada do rzeki Lete. Jego świat się wywrócił, słońce pogrążyło się w żałobie, a gwiazdy w oczach zgasły. Zniknęło i zniknęły, zmyte przez wody rzeki i nie odnalezione . Światem Jasona stał się Percy Jackson. Gwiazdy Percy'ego by...